
Czy jesteś mistrzem zaczynania, ale kończenie to zupełnie inna historia? Ile projektów zaczęło się od ekscytacji, a skończyło... adekwatnie, nigdy się nie skończyło? Zaczynasz kurs, planujesz książkę, ćwiczysz przez tydzień, masz świetny pomysł na biznes – a potem wszystko się rozmywa. jeżeli ten scenariusz brzmi znajomo, wiedz, iż nie jesteś sam. I co ważniejsze – to nie znaczy, iż jesteś leniwy.
Niekończenie rzeczy to często objaw czegoś głębszego. W tym artykule przyjrzymy się trzem psychologicznym mechanizmom, które sabotują nasze dobre intencje: prokrastynacji, FOMO i syndromowi oszusta.

Prokrastynacja – odkładanie jako strategia unikania dyskomfortu
Prokrastynacja to nie tylko „zrobię to później”. To często emocjonalna reakcja na stres lub lęk. Działa na zasadzie: jeżeli coś wydaje się trudne, nieprzyjemne lub wiąże się z ryzykiem porażki – mózg wybiera chwilową ulgę i odwleka działanie.
Najczęstszy scenariusz wygląda tak:
- Zaczynasz coś z entuzjazmem.
- Pojawia się moment wymagający wysiłku lub decyzji.
- Zamiast działać – uciekasz w inne czynności, często „produktywne” (sprzątanie, scrollowanie, robienie list).
Efekt? Rzeczy zostają w zawieszeniu, a Ty masz coraz większe poczucie winy.
Syndrom oszusta – „Nie jestem wystarczająco dobry, by to dokończyć”
Syndrom oszusta (Impostor Syndrome) to wewnętrzny krytyk, który szepcze:
„Udajesz. W końcu ktoś się zorientuje, iż nie masz pojęcia, co robisz.”
W efekcie:
- Nie kończysz pracy, bo boisz się, iż efekt będzie mierny.
- Masz trudność z publikacją, prezentacją, oddaniem projektu – bo boisz się oceny.
- Porzucasz projekt, bo czujesz, iż nie masz „prawa” go robić.
Paradoksalnie – niekończenie daje Ci pozorną ochronę. jeżeli coś nie jest skończone, nikt nie może powiedzieć, iż jest słabe.
FOMO – strach przed tym, czego nie robisz
W erze nieograniczonego wyboru, FOMO (Fear of Missing Out) – czyli lęk przed przegapieniem czegoś lepszego – dosłownie paraliżuje zdolność koncentracji.
Dlaczego to ważne?
Kończenie wymaga rezygnacji z alternatyw. Aby dokończyć jedną rzecz, musisz powiedzieć „nie” innym. FOMO każe Ci zostawiać furtki otwarte – przez co projekt pozostaje wiecznie niedokończony. Kiedy wszystko wydaje się możliwe, trudno znieść myśl, iż coś wybierasz na poważnie. A bez wyboru – nie ma zakończenia.
Dlaczego niekończenie rzeczy jest takie frustrujące
Bo zaczynanie daje dopaminowy zastrzyk ekscytacji. Ale kończenie… to praca, dyscyplina i często samotność. W dodatku – jeżeli kończysz coś, to znaczy, iż trzeba się z tym ujawnić. Pokazać. Uwierzyć, iż to wystarczająco dobre. A to trudniejsze, niż zaczynanie czegoś nowego.
Co możesz z tym zrobić?
Oto kilka praktycznych kroków, jeżeli chcesz przełamać ten cykl:
- Rozpoznaj mechanizm. Zatrzymaj się i zadaj sobie pytanie: czy naprawdę nie mam czasu, czy po prostu się boję?
- Ustal, co naprawdę chcesz skończyć. Nie wszystko trzeba kończyć. Wybierz świadomie – co ma dla Ciebie znaczenie.
- Podziel końcówkę na mikro-kroki. Najtrudniejsze jest zwykle ostatnie 20%. Potnij je na zadania, które nie przerażają.
- Powiedz komuś. Publiczna deklaracja (nawet do jednej osoby) to potężny motywator.
- Zadbaj o zakończenie. choćby jeżeli nieidealne – lepsze niedoskonałe „skończone” niż perfekcyjne „wiecznie w toku”.
“Nie bój się robić rzeczy źle. Bój się nigdy ich nie zrobić.”
Jeśli coś porzucasz – zadaj sobie pytanie: czy to naprawdę nie ma już dla Ciebie sensu, czy może boisz się to zakończyć? Nie zawsze trzeba kończyć wszystko. Ale dobrze wiedzieć, dlaczego się tego unika.
Ile rzeczy masz na liście: ‘prawie skończone’? Która zasługuje, żeby ją dziś zamknąć?