- Nieczęsto się zdarza, żeby lek stał się elementem popkultury. [...] Mnie bardziej niż to, kto ile schudł, interesuje, jak to jest w ogóle możliwe. Więc sprawdziłam - zaczyna Gandor. W swoim materiale rozebrała leki typu Ocempic dosłownie na cząstki pierwsze. Okazuje się, iż przypominają substancję, którą sami produkujemy tyle iż "na sterydach".
REKLAMA
Zobacz wideo Majka Jeżowska schudła 7 kg. "Wszystko ze mnie leci. -10 cm w biodrach, pasie, biuście" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]
Fenomen leku na "o". Udaje nasz hormon, ale "na sterydach"
- Substancją czynną leku jest semaglutyd, który jest nie bez przyczyny podobny do cząsteczki, którą nasze ciała produkują samodzielnie i która nazywa się w uproszczeniu GLP-1. Jest hormonem wytwarzanym w jelitach, który zwiększa wydzielanie insuliny, spowalnia opróżnianie żołądka, hamuje apetyt i zwiększa poczucie sytości - wyjaśnia autorka. Semaglutyd jest podobny do GLP-1 zarówno budową, jak i działaniem, jednak jest ono znacznie spotęgowane. Czas działania naszego naturalnego hormonu liczy się w minutach, podczas gdy tego syntetycznego w dniach.
Naukowczyni przywołała jedno z badań, które fani Ozempic'u chętnie cytują. Wykazano w nim, iż osoby, które przyjmowały semaglutyd, straciły w ciągu roku około 15 proc. masy ciała, podczas gdy te z grupy placebo tylko trochę ponad 2 proc. - I to brzmi niesamowicie, ale pojawiają się też różne "ale" - stwierdziła Gandor.
Według dalszych badań na "zwykłych" pacjentach, a nie tych biorących udział w testach laboratoryjnych, te wyniki nie są już tak wyraźne. Niektóre z nich wykazały, iż mowa o zaledwie 4 proc. utracie masy ciała. Ponadto kilkanaście procent pacjentów zupełnie nie zareagowało na semaglutyd. istotną kwestią jest także to, iż aby lek działał, musi być brany.
Jedno z badań pokazało, iż po roku od odstawienia osoby, które wcześniej znacząco schudły, odzyskały około 2/3 utraconej wagi
- zwraca uwagę autorka nagrania.
"Pokutuje przekonanie, iż to magiczny lek, który zrobi robotę za pacjenta. Niestety tak nie jest"
Pod nagraniem wypowiedziało się sporo osób ze środowiska medycznego. Przede wszystkim zajmujących się leczeniem problemów związanych z otyłością. Specjaliści podkreślili, iż wiele osób Ozempic czy Wegovy albo wielbi, albo demonizuje. Warto jednak pamiętać, iż przede wszystkim są to leki wspierające powrót do zdrowia osoby z otyłością i cukrzycą, a nie magiczne remedia na utratę wagi.
"Dzięki za zwiększenie świadomości o leczeniu. Jako lekarz zajmujący się leczeniem otyłości powiem: semaglutyd to nie jest złota pigułka na odchudzanie. Jest to lek na chorobę przewlekłą, który jest tylko elementem terapii składającej się z holistycznego podejścia tj., całkowitej zmiany nawyków na te 'zdrowe', terapii u psychodietetyka i/lub psychoterapeuty, fizjoterapii oraz czasem - jeżeli to wymagane - leczenia operacyjnego. Jak każdy lek ma wskazania do stosowania. Wciąż pokutuje przekonanie, iż jest to magiczny lek, który sam zrobi robotę za pacjenta. Niestety tak nie jest. Cały czas podstawą trwałej redukcji masy ciała jest zmiana nawyków" - wypowiedziała się lek. Marta Piotrowicz.
"Stosują je poza wskazaniami, bez kontroli i bez opamiętania"
Popularność semaglutydu doprowadziła do tego, iż narosło wokół niego mnóstwo kontrowersji. Jedni zaczęli go nadużywać, bo gwałtownie osiągnąć efekty. Inni - często pacjenci chorujący na otyłość - boją się jego stosowania. Jednym z często przytaczanych minusów jest tzw. ozempicowa twarz. Dr Olga Starczewska, która zajmuje się leczeniem otyłości, w nagraniu na instagramowym profilu @dr_od_otylosci wyjaśniła, iż to mocno naciągnięte określenie. Zmiany w wyglądzie twarzy są całkowicie normalne przy redukcji masy ciała, niezależnie od metody.
Są osoby, które nadużywają tych leków. Stosują je poza wskazaniami, bez kontroli i bez opamiętania, powodując dość szybką redukcję masy ciała. U takich osób zmiany na twarzy mogą być jeszcze bardziej widoczne. Ale trzeba oddzielać te osoby od tych, leczących się na otyłość w sposób zrównoważony
- powiedziała.
Specjalistka zwróciła też uwagę na to, iż straszenie ludzi ozempicową twarzą może mieć bardzo negatywny wpływ na pacjentów, którzy wymagają takiego leczenia. - Otyłość jest chorobą, która ma 220 powikłań. Jest w topce najbardziej wikłających zdrowie chorób. Wśród tych powikłań, jest trójka naszych top killerów, czyli zawał, udar, nowotwory. Pacjenci w trakcie leczenia otyłości mają tak dużo korzyści, iż skupianie się na ozempicowej twarzy, stopach czy pośladkach, jest kompletnie nie na miejscu - skwitowała.