Po przeszczepie serca spał trzy doby. Obudził się podłączony do aparatury, sześć pomp podawało mu leki. Choć to normalna procedura, bliscy zaczynali się już poważnie niepokoić, czy aby na pewno przeżył tę operację. A zaczęło się pozornie "niewinnie", od jazdy na nartach z grypą i 40-stopniową gorączką. Dariusz jednak podejrzewa, iż niewykrytą wadę serca musiał mieć od zawsze. Gdy z pompą tytanową w lewej komorze serca i jedną działającą nerką przeszedł jeszcze sepsę, od razu trafił na pilną listę — oczekujących na transplantację.