"Dał to mojej córce, a ja zaczęłam krzyczeć". Scena w sklepie to dowód głupoty

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Starszy pan chciał uspokoić dziewczynkę, reakcja mamy go zaskoczyła. Fot. Marek BAZAK/East News


W czasach, kiedy nie było nic w sklepach, dzieci uszczęśliwiało się słodyczami. Prawdziwa czekolada to był rarytas, który przy odrobinie szczęścia nasi rodzice w dzieciństwie mogli zjeść w święta. Pokolenie współczesnych 50-, 60-latków przez cały czas nierzadko próbuje uszczęśliwiać maluchy cukrem. Przekonała się o tym brutalnie Iza, która, jak pisze, przez "akcję w sklepie" została okrzyknięta histeryczką.


1,5-roczna dziewczynka marudziła w sklepie, inni klienci zaczęli ją zagadywać, doszło do awantury.

Mama dziewczynki nakrzyczała na starszego pana za to, iż dał jej córce prezent.

Kobieta miała racę, jego zachowanie było skrajnie nieodpowiedzialne.


Zwykłe zakupy?


Izabela wybrała się jak co dzień z córeczką na zakupy. "W sklepie była promocja na zabawki, więc delikatnie mówiąc, był tłum. Córeczka ma 1,5 roku i dość gwałtownie się niecierpliwi. W kolejce zaczęła się kręcić i marudzić. Starszy pan za nami zaczął ją zagadywać" - wspomina kobieta.

"W końcu mężczyzna, chcąc zająć małą, wziął z półki przy kasie batonika i wręczył go Lili. Zaprotestowałam, kazałam mu zabrać słodycz, ale moja córka się rozpłakała. Próbował mnie przekonywać, iż to tylko miły gest. Ale uznałam, iż to bardzo niewłaściwe" - pisze Iza.

Przestańcie karmić cudze dzieci


Izabela zauważa, iż od początku tłumaczy córce, iż nie wolno brać słodyczy od nieznajomych, jednak dziewczynka jest mała i nie do końca rozumie, o jakich zagrożeniach mówi mama.

"Mało to zwyrodnialców na świecie?" - pyta retorycznie. "Już pominę to, iż dziecko może mieć cukrzycę, alergię na czekoladę, albo zwyczajnie nie dostawać słodyczy. Jak można tak się zachowywać?!" - czytamy.

Kobieta, wyraźnie poruszona apeluje do wszystkich, aby nie robić takich rzeczy, bo dziecko, w jej odczuciu, może uznać, iż ten obcy z batonikiem jest miły, a mama, która nie pozwala go zjeść, jest tą złą.

"Przyznaję, chyba się nieco za mocno uniosłam, bo ludzie w kolejce zaczęli mówić między sobą, iż przesadzam i iż jestem niewdzięczną histeryczką. Myślałam, iż spłonę tam ze wstydu" - podsumowuje Iza.

Szanujmy innych


Autorka listu zwraca uwagę na bardzo istotną sprawę, mianowicie szacunek do drugiego człowieka. Trudno oczekiwać od półtorarocznego dziecka, żeby na widok batonika zareagowało rozsądnie i powiedziało, iż nie chce, bo ma alergię albo nie jada słodyczy przed obiadem. jeżeli chcesz poczęstować cudze dziecko jedzeniem, zapytaj rodzica, czy wyraża na to zgodę.

Takie losowe karmienie może być zwyczajnie niebezpieczne. W wielu batonach znajdują się np. orzechy, a te są częstym alergenem. Z tego drobnego bądź co bądź gestu, może wyniknąć ogromny problem. Podobnie jak w przypadku dzieci z cukrzycą, owsikami, zaburzeniami ze spektrum autyzmu, na dietach specjalistycznych.... Przykłady można mnożyć, a sposób na uniknięcie nieszczęścia jest jeden - zapytać rodzica.

Druga, nie mniej istotna, kwestia to to, o czym wspomniała Iza: słodycze od nieznajomych. Jak wytłumaczyć małemu dziecku, iż czasem można brać, a czasem nie? To rodzic decyduje, iż dziecku wolno przyjąć taki prezent i to rodzicowi inni dorośli powinni zadawać takie pytania.

Histeryczna reakcja? Może nieco zbyt nerwowa, ale w pełni uzasadniona. Obcymi, którzy stają się specjalistami od wychowywania naszych dzieci po 2 minutach rozmowy, nie ma się co przejmować.

Idź do oryginalnego materiału