Czy więcej dzieci ma teraz autyzm niż wcześniej?

centrum-rim.pl 4 lat temu
Zdjęcie: Czy więcej dzieci ma teraz autyzm niż wcześniej?


Tak, z pewnością w ciągu ostatniego półwiecza odnotowano stały wzrost zachorowalności (mówi o tym liczba diagnoz rocznie).

Odkrycie to zaobserwowano w każdym kraju (w tym w Australii).

Pierwsze badanie przeprowadzono w 1960 roku i oszacowano, iż jeden osobnik z autyzmem przypada na 2500 osób – 0,04% populacji. W 2000 roku podawana liczba to jedna na 250 osób (0,4% populacji).

W ostatnim dziesięcioleciu badania zdawały się nieustannie prześcigać, biorąc pod uwagę coraz większą liczbę osób, począwszy od liczby australijskiej w 2005 r., która przypada na 160 osób (0,62% populacji), po niedawne badanie Korei Południowej , w którym stwierdzono zadziwiająco wysoki wskaźnik jedną na 38 osób (2,6%).

Oczywiście prawdziwa częstość występowania prawdopodobnie znajduje się gdzieś pośrodku. w tej chwili najbardziej znanym szacunkiem jest około jedna osoba z autyzmem na 100 osób (1% populacji).

25-krotny wzrost każdej diagnozy na przestrzeni 50 lat jest, delikatnie mówiąc, raczej niepokojący. Ale jak bardzo powinniśmy być zaniepokojeni? Odpowiedź na to pytanie wiąże się z innym pytaniem: co powoduje wzrost autyzmu?

Wielu badaczy zaczęło badać, czy istnieje coś we współczesnym środowisku, które może powodować wzrost liczby dzieci z autyzmem. Pożar podsycił brytyjski badacz medyczny Andrew Wakefield podczas swojej sławnej konferencji prasowej w 1998 roku, w której połączył szczepionkę przeciw odrze, śwince i różyczce (MMR) z początkiem autyzmu. Jednakże obecne badania tego coraz częściej nie potwierdzają.

Jednym z najważniejszych odkryć w badaniach nad autyzmem w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci było to, iż zespół zmienia się w zależności od spektrum nasilenia. Jakieś 20 lat temu autyzm nazwano Autyzmem Dziecięcym i zdiagnozowano go tylko wtedy, gdy dziecko wykazało „poważne deficyty w rozwoju języka” i „wszechobecny brak reakcji na innych ludzi” przed ukończeniem 30 miesiąca życia.

Ale teraz wiemy, iż dzieci mogą wykazywać mniej nasilone objawy autystyczne, które często są trudne do zidentyfikowania w tak młodym wieku. To zrozumienie doprowadziło do sformułowania nowych kategorii diagnostycznych – zespołu Aspergera i wszechobecnego zaburzenia rozwojowego – nieokreślonego inaczej (PDD-NOS), które są objęte wspólnym sztandarem zaburzeń ze spektrum autyzmu.

Zmiana z dziecięcego autyzmu na zaburzenia ze spektrum autyzmu oznaczała, iż ​​większa liczba dzieci z bardziej zróżnicowanym zakresem objawów autystycznych jest uwzględniana w liczebnościach.

Ale, co intrygujące, badania wykazały, iż częstość występowania cięższej postaci autyzmu (autyzmu „niemowlęcego” lub „klasycznego”) również wzrosła w ciągu ostatnich dwóch dekad.

Rozszerzenie granic diagnostycznych oznaczało, iż osoby, które wcześniej byłyby umieszczone pod innym „sztandarem diagnostycznym”, są teraz bardziej narażone na pierwotną diagnozę autyzmu. Jest to szczególnie prawdziwe w przypadku diagnoz zaburzeń językowych i niepełnosprawności intelektualnej , a częstość występowania tych chorób zmniejszyła się w ciągu ostatnich dwóch dekad wraz ze wzrostem liczby diagnoz autystycznych.

Wraz z postępem wiedzy na temat autyzmu, należy również zastosować techniki pomiaru częstości występowania choroby. We wczesnych badaniach badano populacje uważane za małe według standardów epidemiologicznych (np. Dzielnice zdrowia) i stosowano stosunkowo surowe narzędzia diagnostyczne.

Nowoczesna metoda badania przesiewowego całych populacji (np. Stanów lub krajów) przy użyciu ulepszonych ocen diagnostycznych prawdopodobnie będzie bardziej wrażliwa w identyfikowaniu dotkniętych osób.

Wpływy społeczno-kulturowe
Pewne wpływy społeczne sprawiają, iż u danej osoby diagnoza autyzmu jest bardziej prawdopodobna niż w przeszłości. Obejmują one: wzrost świadomości i zrozumienia autyzmu wśród rodziców i pracowników służby zdrowia, tworzenie konkretnych zespołów diagnostycznych z autyzmem, zmniejszenie piętna związanego z diagnozą (w szczególności rozwiewanie mitu, iż autyzm jest wywoływany przez „ zimnych rodziców ”), dostępność pomocy rządowej dla dzieci z diagnozą autyzmu.

Te potencjalne wyjaśnienia zakładają, iż nie było różnicy w „prawdziwym” odsetku autyzmu w ciągu ostatnich 50 lat; raczej zmienił się sposób, w jaki konceptualizujemy i mierzymy ten warunek.

Ale zawsze należy zachować ostrożność, przyjmując stanowisko oparte na ustaleniach zerowych. Jest całkiem możliwe, iż prawdziwa częstość występowania autyzmu rośnie, a my po prostu jeszcze nie zidentyfikowaliśmy przyczyny.

Jednym z potencjalnych kandydatów jest wzrost przeżywalności wcześniaków. Podczas gdy ostatnie odkrycia sugerują, iż te niemowlęta są narażone na zwiększone ryzyko autyzmu, badania w tej dziedzinie są na zbyt wczesnym etapie, aby można było wydać rozstrzygające stwierdzenia.

Z dotychczasowych badań możemy wywnioskować, iż nie ma jednego znanego nam czynnika środowiskowego, który znacząco przyczyniłby się do wzrostu liczby diagnoz autystycznych.

Badania nad zaburzeniami ze spektrum autyzmu są na etapie, w jaki sposób geny i środowisko łączą się, aby spowodować ten stan.

Autor:
Andrew Whitehouse
Winthrop Professor, Telethon Institute for Child Health Research, University of Western Australia

Idź do oryginalnego materiału