Czy potrzebujemy wszystkich porodówek?

termedia.pl 3 miesięcy temu
Zdjęcie: iStock


Od kilku lat słyszy się, iż drastycznie maleje dzietność kobiet w Polsce. W marcu 2024 r. urodziło się tylko 20 tys. dzieci i był to drugi najgorszy wynik w historii. jeżeli trend się utrzyma, to liczba urodzeń w 2024 r. ponownie pobije rekord i będzie najniższa od końca II wojny światowej. Po co zatem nam tyle porodówek?



Czy będąc świadomymi uczestnikami rynku medycznego, nie powinniśmy się nad tym tematem jednak pochylić i przewidzieć konkretne problemy, z jakimi borykają się i będą się mierzyć w kolejnych dziesięcioleciach placówki medyczne?

Według prognoz demograficznych ONZ liczba urodzeń w Polsce obniży się z 388 tys. w 2018 r. do zaledwie 190 tys. w 2100 r. Ponadto prognozuje się wzrost dzietności wśród kobiet w wieku 30–40 lat po roku 2026.

Polski system opieki zdrowotnej stoi przed poważnymi wyzwaniami i dylematami. Te zmiany demograficzne wymuszają przemyślenie modelu funkcjonowania oddziałów ginekologiczno-położniczych, zwłaszcza deficytowych, które są często utrzymywane dzięki dofinansowaniu z budżetów lokalnych. Ponadto podwyższenie wieku rodzących kobiet stwarza dodatkowe wyzwania medyczne i organizacyjne.

Powyższy wykres jest dosyć charakterystyczny, przypomina skrzydło (upadającego anioła dzietności). Od początku lat 90. ubiegłego wieku widzimy drastyczny spadek dzietności wśród kobiet w wieku 20–29 lat. W tym samym czasie dzietność kobiet w wieku 30–39 lat pozostaje na stałym stabilnym poziomie. Około roku 2028 prognozowany jest przełom. Dzietność kobiet w wieku 30–39 lat będzie większa niż w grupie 20–29 lat.

Już dziś doświadczamy zmiany pokoleniowej, jeżeli chodzi o decyzję dotyczącą urodzenia dziecka oraz wieku, w którym ma to nastąpić, co wymusza zmiany organizacyjne, umożliwiające zaspokajanie potrzeb zmieniającego się demograficznie społeczeństwa.

U starszych kobiet częściej dochodzi do komplikacji w ciąży i przy porodzie, co wymaga intensywniejszej opieki medycznej oraz specjalistycznych interwencji, a tym samym zwiększa koszty funkcjonowania oddziałów. Biorąc to pod uwagę, a także zmniejszoną dzietność, może się okazać, iż utrzymanie pełnoskalowych oddziałów ginekologiczno-położniczych stanie się ekonomicznie nieuzasadnione.

Uwzględniając zmiany demograficzne oraz analizując realizację świadczeń z zakresu ginekologiczno-położniczego, chcemy odpowiedzieć na pytanie, czy utrzymanie oddziałów ginekologiczno-położniczych za wszelką cenę – w celu kupowania lokalnego świętego spokoju – jest uzasadnione z punktu widzenia ekonomicznego i etycznego.

Rozważymy, jakie strategie mogłyby zoptymalizować dostęp do opieki oraz jakość usług położniczych, biorąc pod uwagę zmieniające się potrzeby społeczności lokalnych i ograniczenia budżetowe.

Na rycinie 3 znajduje się mapa Polski z rozkładem oddziałów ginekologiczno-położniczych. Stan na marzec 2024 r.

Do dalszej analizy wybierzemy województwo dolnośląskie.

Na rycinie 4 przedstawiono mapę województwa dolnośląskiego wraz z lokalizacją oddziałów ginekolo-giczno-położniczych. Biorąc pod uwagę dane z rejestru, funkcjonuje tam 50 takich oddziałów. Organem tworzącym 23 z nich jest osoba fizyczna/prawna, 18 – powiat, siedem – województwo, dwa – publiczna uczelnia medyczna, a jeden – gmina.

Aby pokazać tendencje spadku dzietności oraz to, jak przełożą się one na konkretne dane liczbowe, zaprognozowano liczbę urodzeń w 2033 r. Ponieważ GUS publikuje dane dotyczące urodzeń jedynie w podziale na powiaty, w tabelach 1 i 2 pokazano szacowaną liczbę urodzeń w 2033 r. w powiatach oraz osobno w miastach.

Analizując powyższe tabele, można zaobserwować 59-procentowy spadek liczby urodzeń w powiatach i 5-procentowy wzrost, jeżeli chodzi o miasta. o ile jednak dokładnie przyjrzymy się danym, okazuje się, iż jedynie w powiatach wrocławskim i średzkim odnotowujemy znaczący wzrost liczby urodzeń. W pozostałych widać duży spadek – w sześciu z nich wynosi 20 proc. lub więcej. jeżeli chodzi o sytuację w miastach, w 2033 r. jedynie we Wrocławiu szacowany jest wzrost liczby urodzeń mniej więcej o 11 proc. Pozostałe miasta, szczególnie Wałbrzych, mogą się spodziewać znacznego spadku liczby porodów.

Niepokojące jest zestawienie szacowanej liczby urodzeń z dzienną ich liczbą w poszczególnych powiatach. W prawie wszystkich powiatach i miastach województwa dolnośląskiego jest to od jednego do trzech porodów. Wyjątkiem są oddziały w powiatach wrocławskim i mieście Wrocław. Już w 2017 r., biorąc pod uwagę 26 powiatów i 4 miasta oraz 50 oddziałów, średnia liczba porodów na oddział to 1,9, czyli niecałe 2 porody dziennie. Zwróćmy uwagę, iż liczba ta jest i tak zawyżona, bo duża część porodów przypada na miasto Wrocław. o ile weźmiemy pod uwagę szacowany rok 2033, średnia dzienna liczba porodów spadnie do 1,4 na oddział ginekologiczno-położniczy w województwie dolnośląskim. Ale co dalej? Prognozy ONZ mówią same za siebie, z roku na rok będzie ubywać kobiet w wieku prokreacyjnym i te wskaźniki, które już teraz wyglądają zatrważająco, będą przez cały czas spadać.

Wróćmy jednak do pytania postawionego na początku artykułu, odnoszącego się do ekonomicznego i etycznego aspektu utrzymania oddziałów. Biorąc pod uwagę przytoczone wskaźniki, już teraz zapala się czerwona lampka. Jakie województwo, powiat czy samorząd stać na utrzymanie oddziału z dwoma porodami dziennie? Chyba jednak stać, bo nie słyszymy, żeby masowo likwidowane były łóżka lub całe oddziały. Co więcej, samorządy lokalne niejednokrotne torpedują inicjatywy dyrektorów dotyczące likwidacji łóżek porodowych właśnie dla lokalnego świętego spokoju. Finanse to jedno, ale gdzie etyka takiego postępowania? Ktoś może powiedzieć: „Przecież nie wszystko można przeliczać na pieniądze”. Cóż, jednak trzeba – jest to must have. Nie można przy tak miażdżących statystykach i prognozach odwracać głowy i mówić, iż nic się nie dzieje. Osoby odpowiedzialne na wielu szczeblach polityki są winne marnotrawstwa w wielu polskich szpitalach.

Tekst Jarosława Kozery, właściciela firmy JS Konsulting Jarosław Kozera i byłego prezesa Stowarzyszenia Menedżerów Opieki Zdrowotnej STOMOZ, oraz Magdaleny Kozery, analityka biznesowego z JS Konsulting, pochodzi z „Menedżera Zdrowia” 3–4/2024.

Przeczytaj także: „Porodówki do zamknięcia – dane z 2023 r.” i „Dyrektor szpitala położniczego chwali za likwidację porodówki”.

Więcej o porodówkach po kliknięciu w poniższy baner.

Idź do oryginalnego materiału