Ryby są zdrowe. Hasło reklamowe używane niegdyś przez jedną z sieci restauracji specjalizujących się w daniach z ryb głosiło: ryba wpływa na wszystko. I jest to prawda. Oparta na warzywach i rybach dieta śródziemnomorska od lat uznawana jest za najzdrowszy możliwy sposób odżywiania. Czy w takim razie można zjeść za dużo ryb? Można, szczególnie jeżeli tą rybą jest tuńczyk.
Popularna nazwa „tuńczyk” obejmuje kilkanaście gatunków ryb drapieżnych zasiedlających głównie tropikalne akweny Atlantyku, Pacyfiku i mórz przyległych. Te potężne ryby z rodziny makrelowatych osiągają długość dochodzącą do czterech metrów i mogą ważyć choćby 700 kg. Są też jak na ryby wyjątkowo długowieczne, bo dożywają choćby 50 lat.
Ryby te są bogatym źródłem kwasów tłuszczowych i witamin
Połowy tuńczyków zaczęły się już w Starożytności i do dziś napędzają gospodarkę, doprowadzając jednocześnie do przetrzebienia populacji. Tuńczyk niebieskopłetwy, najdroższy z gatunków tuńczyka, zagrożony jest wyginięciem.
Ryby te są bogatym źródłem nasyconych kwasów tłuszczowych i białka. Poza tym zawiera znaczne ilości witaminy A i D, niacyny, witamin B6 i B12 oraz wyjątkowo cennego selenu. Jak nic tuńczyk powinien znaleźć się w diecie każdego, szczególnie, iż puszkę z tuńczykiem można kupić w niemal każdym sklepie spożywczym na świecie.
Tuńczyk tuńczykowi nie równy
Niestety nie wygląda to wcale tak różowo. Po pierwsze badania wykazują, iż różne metody przetwarzania mięsa z tuńczyka powodują znaczną utratę kwasów omega-3, a różnica może dochodzić do 30 procent. Czyli tuńczyk tuńczykowi nie równy. Poza tym jeżeli już mamy wybierać metodę konserwacji, to kupujmy raczej tuńczyka w wodzie niż w oleju. Ten drugi to potężna dawka kompletnie zbędnego tłuszczu i kalorii.
Ale to wciąż nie problem. Kłopotem jest rtęć, a konkretnie odkładająca się w mięśniach tuńczyków metylortęć. Ten toksyczny związek wiąże się z białkami i wraz z krwią transportowany jest głównie do mózgu, nerek i wątroby. Może także przenikać przez łożysko i stanowić zagrożenie dla płodu.
Przekroczony poziom metali ciężkich w organizmie
Analiza badaczy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz opublikowana w Society of Environmental Toxicology and Chemistry pokazała dobitnie, iż przeciętny zjadacz tuńczyka całkowicie ignoruje fakt, iż wraz z ulubioną przekąską pochłania ogromną dawkę metali ciężkich. Aż 54 procent z przebadanych osób przyznawało, iż zjada kanapkę z pastą z tuńczyka kilka razy w tygodniu a choćby codziennie. A 7 procent spośród ankietowanych jadło tuńczyka choćby 20 razy w tygodniu!
Badanie włosów uczestników testu nie pozostawiło wątpliwości: wszystkie osoby, które jadły tuńczyka częściej niż raz, dwa razy w tygodniu, miały przekroczony poziom metali ciężkich w organizmie.
Tym, co najbardziej zaniepokoiło badaczy, był brak świadomości ankietowanych osób na temat zawartości metali ciężkich w rybie oraz ich wpływie na organizm. Jak przyznała szefowa zespołu badaczy Myra Finkelstein, tylko jedna ze 107 przebadanych osób słyszała o tym, iż tuńczyk zawiera metylortęć oraz iż jest to związek bardzo szkodliwy dla organizmu.
Tuńczyk i środki ostrożności.
Zdaniem naukowców konieczne jest umieszczenie informacji o zagrożeniu na wszystkich produktach zawierających tuńczyka. A chociaż nie odradzają spożywania tej popularnej ryby, to zalecają ostrożność, by przypadkiem nie przedawkować. Nie przedawkować tuńczyka…
Źródło:
Tuna Consumption, Mercury Exposure, and Knowledge about Mercury Exposure Risk from Tuna Consumption in University Students