CZUJĘ, JESTEM, IDĘ DALEJ

mamadu.pl 1 rok temu
"Czuję, jestem, idę dalej. Kobieta w podróży do wewnętrznej mocy" - Ewa Klepacka - Gryz - spoczęła na półce. Przeczytałam i w końcu uznałam. Ja, kobieta we mnie...

Uznałam, iż kobieca podróż przez życie jest zupełnie inna niż męska.


Mam w głowie obraz mema. Na jednym obrazku widoczne są proste tory, dwa, z podpisem "męskie myślenie". Na drugim - poplątane z pomieszanym... z podpisem "kobiece myślenie". W pierwszej sekundzie zaczęłam się śmiać... W sumie racja... Po dłuższej chwili w brzuchu zaczęła wibrować mi znana gula (ta sama, która podbija się w moim podbrzuszu zawsze wtedy, gdy raz za razem przekraczam siebie samą) - myślenie kobiety... jest niejednoznaczne, pełne emocji, nierzadko lęku, niepewności, wątpliwości, ciężkiej harówki, znoju... O tak! Mielę na potęgę, toczę w głowie rozprawy o biskich, przyjaciołach, wszędzie tam, gdzie postawiłam granice, a później zalał mnie wstyd, iż śmiałam te granice postawić, więc mielę i mam potrzebę "samoagitowania" się "dobrze zrobiłaś, miałaś prawo!"...



Usłyszałam kiedyś, iż zmęczenie nie istnieje, znaczy istnieje, ale tylko przez słabość i ograniczenie umysłu... Trudno, jestem słaba (i uznaję to), ale poczułam zmęczenie - w ciele, w głowie, w duszy. Ostatnio przeprowadziłam (kolejną), a raczej przeprowadziliśmy, rewolucję w życiu... Pod prąd, przeciw obecnym trendom, po raz kolejny na wspak do zewnętrznej mody... Nie wiem czy zwariowaliśmy, czy nie... wiem jedno - intuicja nigdy nas nie zawiodła i pewnie będzie tak i tym razem...

Więc (tak wiem, nie zaczyna się zdania od "więc", ale ja zaczynam...) dokonaliśmy zmiany, jesteśmy w zmianie, jesteśmy zmianą... I dobrze! Zmęczeni teraz, ale szczęśliwi... Być może bardziej z potrzebą zatrzymania się niż poczuciem zmęczenia? Tylko po co się zatrzymywać? A może lepiej - jak?



Jest lato. Kiedyś kojarzyło mi się z sielankowymi widokami, łąkami pełnymi chabrów, maków i dziurawców. Od kilku lat obserwuję coś odwrotnego... Wakacje!? To super - "zrób kurs"/ "wróć do siebie i ciała" / "zafunduj sobie psychoterapię w miesiąc!". Nie chcesz? No pewnie, iż chcę! Chcę się naprawić, wyprostować, zakleić plastrem ranę z dzieciństwa! A któż nie chce? Wakacje zdają się być pretekstem do kolejnej harówki! jeżeli masz taką potrzebę, super, gratuluję odwagi! A co jeżeli czujesz wewnętrzny przymus, iż trzeba, a tak naprawdę chcesz się zatrzymać, odpocząć? Czy masz odwagę dać sobie to, co jest akurat potrzebne?



Książka Ewy Klepacz - Gryz dała mi ukojenie. Każda kobieta na pewnym etapie potrzebuje zejść z drogi "córeczki tatusia", męskiej rywalizacji, robienia kariery, stawiania na wygląd zewnętrzny, by móc zacząć wzrastać w tym, co kobiece. By przestać usychać w środku, przestać tęsknić za tym, co od mamy i babci... Czy jest Ci po drodze do własnej rodzicielki, czy też nie, bardziej chodzi tu o wszystko co kobiece. Niestety rodząc się kobietą nie uciekniesz od tej drogi (od zaprzeczenia kobiecości do powrotu do niej...), zatrzymasz się kiedyś i tak... Bo Twoja kobieca natura to nie cel - pieniądze - pochwała - cel - dom - samochód... to męska podróż. Twoje ścieżki są inne. by móc pójść dalej, należy zauważyć, co jest w Twoim wnętrzu, jak to jest być z sobą samą w pełnej akceptacji, w mrocznej jaskini bez światła, gdzie czeka na Ciebie Baba Jaga...



Zatrzymać się... Ale jak? Tak w bezruchu? OOOO tak.... Wdech - wydech... To nie znaczy, iż już nie posunę się do przodu, to jedynie znaczy, iż zrobię to z uwagą na siebie i własne wewnętrzne stany...


Kiedy Kaśka Nosowska powiedziała, iż zawiesza swój udział w zespole "Hej", pomyślałam "wielka szkoda... lubię ją...", ale chwilę później ukazała się światu w zupełnie innej odsłonie, innej jakości..., jakości duszy... Zatrzymała się, by móc inaczej, w zgodzie ze sobą. Miała odwagę powiedzieć "już nie mogę tak dalej", wolę dom, męża, zacisze, spokój...



Ja też od lat schodzę z męskiej ścieżki (być może dlatego, iż mam w domu mężczyznę, który jest w pełnej sile męskości!), oznacza to tyle, iż tworzę i jestem w tym, z czym mojemu ciału i duszy jest dobrze. "Odklinam" zaklęcia z dzieciństwa "co ludzie powiedzą", tudzież "nie zasługujesz", biorę pełną odpowiedzialność za siebie i swoje życiowe decyzje, nie szukam już winnych, sama stawiam czoła swoim lękom i uznaję, iż są, widzę je już, nie uciekam... Mierzę ich wielkość i jakość... i jestem... W zatrzymaniu? Nie, ale w zwolnieniu już tak! I dobrze mi w tym, w tym co jest teraz. Uznałam własne dzieciństwo, okiełznałam lęk o przyszłość i jestem tu...

W tej zmianie cieszę się spacerem z synem, lasem, wieczorem filmowym z mężem, snem stopa w stopę, lipą uzbieraną na zimę. Czuję jestem, oddycham, żyję życiem... A iż wolę jakość od ilości, to w świecie zewnętrznym jest mnie mniej, za to jak już jestem, to prawdziwie, w całości.



I Tobie życzę tego samego... Podróży do wnętrza siebie, bez względu na to, co ludzie powiedzą!



Basia


Idź do oryginalnego materiału