Czekanie jak skazanie

termedia.pl 8 miesięcy temu
Zdjęcie: iStock


Można założyć, iż długi szpitali publicznych wynoszą ok. 25 mld zł. Ta sytuacja z czasem może się tylko istotnie pogorszyć – zarządzający szpitalami ustawili się w pozycji wyczekującej.

Tekst Andrzeja Stelmacha, dyrektora audytu i restrukturyzacji w Formedis Medical Management & Consulting:
Jesteśmy w niebezpiecznym okresie – zadłużenie jednostek publicznego sektora ochrony zdrowia zwiększa się ze zdwojoną siłą. Okres pandemiczny zatrzymał nieco te procesy, bo pieniądze przeznaczone na wspieranie walki z wirusem SARS-CoV-2 były wystarczające, aby pokryć bieżące koszty funkcjonowania podmiotów, jednak po pandemii, kiedy pomoc finansowa została zmniejszona, koszty pozostały. Szpitalom z miesiąca na miesiąc brakowało coraz bardziej na spłatę wierzytelności. Do coraz większych kłopotów przyczyniła się również inflacja, która nie ominęła ochrony zdrowia. Zwiększyły się nie tylko ceny sprzętu i materiałów medycznych, ale także usług prania, sprzątania i usług budowlanych.

Jak wynika z opublikowanych na stronie Ministerstwa Zdrowia danych, zobowiązania tylko samodzielnych publicznych zakładów zdrowotnych (dane nie obejmują zobowiązań spółek szpitalnych) wyniosły na koniec trzeciego kwartału 2023 r. ok. 21,3 mld zł, z czego ok. 2,4 mld zł stanowiły te wymagalne. Z naszej analizy wynika, iż funkcjonujące w formie spółek kapitałowych 122 szpitale w swoich sprawozdaniach finansowych na koniec 2022 r. wykazały zobowiązania w wysokości ok. 2,7 mld zł (brakuje danych o zobowiązaniach wymagalnych), a więc można założyć, iż długi szpitali publicznych są na poziomie ok. 25 mld zł.

Wydaje się, iż ta sytuacja z czasem może się tylko istotnie pogorszyć – zarządzający szpitalami ustawili się w pozycji wyczekującej. Otóż czekają, aż nowy rząd, który w kampanii wyborczej obiecywał oddłużenie szpitali, poda gotowe i konkretne rozwiązania. Dyrektorzy placówek medycznych, jak również ich właściciele mają nadzieję, iż ich problemy rozwiąże ktoś na górze, a nie oni sami.

Nie pomaga fakt, iż niedługo odbędą się wybory samorządowe – powoduje to niechęć do podejmowania jakichkolwiek zmian i nie sprzyja dokonywaniu istotnych działań naprawczych.

Winą za złą sytuację i niedofinansowanie jednostek medycznych obarcza się zbyt małe kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia i zbyt niską wycenę procedur medycznych. Czynniki te mają oczywiście istotny wpływ na trudną sytuację finansową szpitali, ale często główna przyczyna braku efektywności finansowej szpitala leży wewnątrz jego struktury organizacyjnej, a do jej zidentyfikowania konieczne jest dokonanie głębokiej analizy działalności.

Sytuacja, w której koszty przekraczają przychody generowane przez szpital, skutkuje brakiem środków finansowych i w ostateczności, w wyniku konieczności zamykania poszczególnych oddziałów szpitalnych, może doprowadzić do naturalnej likwidacji działalności leczniczej. Żaden lekarz, co jest oczywiste i zrozumiałe, nie będzie pracował w firmie, która nie płaci lub opóźnia wypłaty pracownikom. Prowadzi to nieuchronnie do zawieszania działalności oddziałów szpitalnych lub do całkowitego ich zamknięcia. Widzimy to już dziś – i nie jest to smutna przepowiednia, ale fakt.

Jedynym słusznym rozwiązaniem w tej trudnej sytuacji jest mimo wszystko podjęcie ryzyka i rozpoczęcie trudnego procesu restrukturyzacji, w tym restrukturyzacji zobowiązań szpitala na podstawie ustawy Prawo restrukturyzacyjne. Najważniejszą korzyścią wynikającą z otwarcia procesu restrukturyzacyjnego na bazie wymienionej ustawy jest natychmiastowe odzyskanie przez placówkę płynności finansowej, a tym samym zapobieżenie procesowi częściowej lub całkowitej likwidacji szpitala, o którym była mowa powyżej. Wymaga on wielu wysiłków i precyzyjnej komunikacji wewnętrznej i zewnętrznej, aby nie wywołać niepokojów wśród pracowników oraz aby społeczność lokalna czuła się bezpiecznie. Konieczne jest zweryfikowanie każdego procesu decyzyjnego, uszczelnienie możliwości wypływu środków finansowych. Najważniejsze, aby dokonywać tych analiz z pracownikami szpitala, którzy znają realia bieżącej pracy i bardzo często podpowiadają optymalne rozwiązania. Istotny jest dialog i zrozumienie procesów zachodzących w przedsiębiorstwie, jakim jest szpital (nie ingerując w proces leczniczy), dlatego zarządzający powinni zadawać pytania, weryfikować w liczbach odpowiedzi i codziennie być z pracownikami na oddziałach. Takie podejście spowoduje, iż jednostki medyczne same staną się regulatorem rynku, co już powoli się dzieje.

Słyszymy co jakiś czas, iż zamykane są oddziały położnicze. Wynika to prawdopodobnie z faktu, iż dany oddział generuje straty finansowe na skutek małej liczby porodów, a to wymusza uruchomienie procesu restrukturyzacji w tym zakresie, którego efektem jest dostosowanie struktury udzielanych świadczeń do czynników demograficznych. Mimo dysponowania danymi makro z zakresu urodzeń żaden organ regulujący działalność leczniczą w Polsce nie chce podejmować decyzji tego rodzaju. Zarządzający i właściciele szpitali muszą wziąć sprawy w swoje ręce, ponieważ działania z pozoru niekorzystne dla społeczności lokalnej, w której funkcjonuje szpital, w ostatecznym rozliczeniu będą dla nich korzystne. W dzisiejszych czasach, w dobie posiadanych środków komunikacji i nowoczesnej infrastruktury drogowej, pokonywanie większych odległości do placówek medycznych oferujących nam wyższą jakość i większe bezpieczeństwo realizowanych procedur medycznych nie stanowi problemu.

Dlatego zarządzających należy zachęcać do odważnych działań restrukturyzacyjnych, które nie tylko pozwolą na poprawienie bieżącej sytuacji finansowej szpitala, ale również na działania rozwojowe dotyczące działalności medycznej, będące odpowiedzią na lokalne potrzeby społeczne, z zachowaniem wysokiej jakości realizowanych świadczeń, bezpieczeństwa, nie tylko pacjenta, ale również biznesu, jakim jest placówka medyczna.

Nikt za nas tego nie zrobi – żadna reforma, nie zastąpi profesjonalnego podejścia do prowadzenia przedsiębiorstwa, jakim jest szpital. W procesie tym warto wesprzeć się doświadczonymi doradcami, w tym doradcami restrukturyzacyjnymi, ponieważ często inne spojrzenie – z zewnątrz – pomaga, a przede wszystkim przyśpiesza osiągnięcie zamierzonych celów.



Idź do oryginalnego materiału