Co ze szwedzkiego systemu ochrony zdrowia warto byłoby przenieść do Polski – dlaczego w Szwecji nie mają kłopotów z nieodwoływaniem wizyt, czy braki kadrowe to w tym kraju duży problem, jak to możliwe, iż specjaliści pracują maksymalnie na jednym etacie, ile zarabiają i dlaczego nie obrażają się za to, iż tamtejsze pielęgniarki mają duże uprawnienia?
- Publikujemy rozmowę z Mateuszem Rybickim, specjalistą medycyny rodzinnej z Gdańska, praktykującym w szwedzkiej Karlskronie, autorem podcastu „Lekarz w Szwecji”
- Co dziesiąty chory w Polsce nie odwołuje wizyty u lekarza. Tego problemu nie ma w Szwecji.
- Szwed o zwolnieniu lekarskim decyduje sam. Czy to bezpieczne?
- W Szwecji brakuje lekarskich rąk do pracy – co prawda jest tutaj spora liczba lekarzy, ale pracują maksymalnie na jeden etat, a większość tak naprawdę jeszcze mniej
- Lekarze po studiach oczekujący na miejsce specjalizacyjne zarabiają po 30–40 tysięcy koron brutto [to jest 11–14 tys. zł – red.], rezydenci 50–60 tys. koron [18–22 tys. zł], specjaliści w zależności od specjalizacji od 80 do 100 tys. koron [29–36 tys. zł], a specjaliści na kontraktach od 200 do 300 tys. koron miesięcznie brutto [73–110 tys. zł].
- Jakie rozwiązania ze szwedzkiego systemu ochrony zdrowia chciałby pan w Polsce – z czego moglibyśmy skorzystać?
- Wywiad to część cyklu „Czy za granicą leczą lepiej?”