Metapneumowirus należy do rodziny pneumowirusów, a jego bliskim „kuzynem” jest RSV, wykryty jeszcze w latach 60. XX wieku. Sam metapneumowirus został odkryty dopiero w 2001 r. W rozmowie z PAP wirusolog prof. WUM Tomasz Dzieciątkowski uspokoił, iż w obliczu ostatnich doniesień nie ma powodów do niepokoju.
– Ważne jest zrozumienie, iż te wirusy nie są nowe; są obecne w populacji od lat, choć dotychczas nie diagnozowaliśmy ich na szeroką skalę. Wykryto je ponad 20 lat temu i wiemy dziś, iż występują na całym globie. Powodują głównie zakażenia układu oddechowego, takie jak zapalenia oskrzeli, zarówno u dzieci, jak i u dorosłych, szczególnie w okresie zimowym. Dlaczego więc teraz słyszymy o wzroście liczby zakażeń? Odpowiedź jest prosta: ponieważ dopiero teraz zaczęliśmy robić powszechnie badania na ich obecność – podkreślił.
Więcej testów, więcej wykrytych zakażeń
Prof. Dzieciątkowski wyjaśnił, iż przez lata zakażenia metapneumowirusami były rzadko diagnozowane. jeżeli je wykrywano, to adekwatnie wyłącznie w szpitalach o wysokim poziomie referencyjności, bo jedynie tam były dostępne odpowiednie testy. Dopiero pandemia COVID-19 upowszechniła tzw. testy „combo”, które w Polsce wykrywają przede wszystkim RSV, SARS-CoV-2 oraz wirusy grypy.
– w tej chwili dostępne są także bardziej zaawansowane testy, wykrywające również antygeny metapneumowirusów, dzięki czemu lekarze mogą precyzyjniej określić przyczynę objawów u pacjenta – dodał profesor.
– Przez lata brak odpowiednich testów diagnostycznych sprawiał, iż RSV był kojarzony przede wszystkim z noworodkami, osobami starszymi oraz pacjentami z obniżoną odpornością. Dopiero rozwój diagnostyki pozwolił na szerokie wykrywanie zakażeń nim. Podobna sytuacja dotyczy metapneumowirusów. Wcześniej były wykrywane jedynie sporadycznie, głównie w dużych szpitalach klinicznych. Dziś, dzięki dostępności testów, niemal każdy pacjent z gorączką i kaszlem może przeprowadzić szybkie badanie, aby poznać przyczynę swoich objawów – zauważył rozmówca PAP.
Tylko leczenie objawowe
Jak podkreślił prof. Dzieciątkowki, wiedza o obecności wirusa nie wpływa na samo leczenie, które pozostaje objawowe.
– Nie mamy bowiem tutaj żadnego leczenia celowanego, nie mamy przeciwko nim szczepionki. Leczymy pacjentów wyłącznie objawowo – powiedział.
Takie postępowanie jednak wystarcza, ponieważ w zdecydowanej większości zakażenia hMPV są infekcjami samoograniczającymi się.
Kto najbardziej zagrożony?
Grupy najbardziej narażone na ciężki przebieg zakażenia hMPV to dzieci z niedojrzałym układem immunologicznym, seniorzy z osłabioną odpornością, pacjenci po przeszczepach, chemioterapii oraz osoby leczone immunosupresyjnie. Osoby z tych grup mogą wymagać hospitalizacji. Dorośli z dobrą odpornością przechodzą zakażenia lżej.
Zdaniem prof. Dzieciątkowskiego nie ma żadnych powodów do niepokoju w związku z informacjami o odnotowywanym w Chinach wzroście zakażeń hMPV.
– Metapneumowirusy nie mają dużego potencjału epidemicznego, więc nie grozi nam spowodowana nimi pandemia. Każdego roku w okresie zimowym występuje wzrost zakażeń – podsumował.
Źródło: Nauka w Polsce