Liczba osób bezdomnych i potrzebujących stale rośnie – wskazują lubelskie organizacje pozarządowe. Wśród takich osób coraz częściej zdarzają się 20-30-latkowie. Powodów jest kilka m.in. trudna sytuacja gospodarcza, uzależnienia czy problemy rodzinne.
Liczby rosną
– To jest tendencja, którą obserwujemy od kilku lat – mówi Andrzej Gazda z ośrodka Bractwa Miłosierdzia im. Brata Alberta w Lublinie. – Jest kryzys ubóstwa. Nasze społeczeństwo ubożeje coraz bardziej. jeżeli nic się nie zmieni, to takich osób będzie przybywać. Poznałem wielu ludzi, którzy nie mają problemu z uzależnieniami, a mimo to wchodzą w kryzys bezdomności, bo na przykład leki są ważniejsze niż opłata za mieszkanie.
– Przychodzi do nas 20-50 osób dziennie. Te liczby rosną. To niepokojące zjawisko, iż tylu ludzi potrzebuje doraźnej pomocy w kryzysie bezdomności. Niektóre z tych osób wprawdzie mają mieszkania, ale są one w różnym stanie zdatności do użytkowania. Przychodzą choćby ludzie, którzy potrzebują tylko skorzystać z łaźni albo z pralki – wyjaśnia Aneta Grudzińska-Kaczmar, opiekun w Dziennym Ośrodku dla Osób Bezdomnych w Lublinie. – Są takie osoby, które mają odłączony prąd czy nie posiadają dostępu do wody. Na przykład przez pewien czas przychodziło do nas małżeństwo z torbą talerzy do zmywania.
Błędne koło
– Po wyjściu z więzienia nie miałem się gdzie podziać. Dowiedziałem się, iż Caritas prowadzi noclegownię na ul. Młyńskiej – opowiada jedna z osób w kryzysie bezdomności. – Po prostu podwinęła mi się noga. Jest bardzo ciężko, o ile ktoś dodatkowo miał kiedyś problem z alkoholem. W tej chwili nie piję od stycznia. Może to się powolutku jakoś unormuje.
– Jakoś w miarę sobie radziłam, zaczęłam korzystać z takich instytucji. A później rozpoczęły się problemy prawne – opowiada inna z osób bezdomnych. – Teraz pracy jest w opór, ale gorzej, jeżeli ma się nad sobą komornika. Dowiedziałam się o tym półtora roku temu. Przy wypłacie na umowie zlecenie nie dostałam ani złotówki. I skończyła się moja kariera. Po wyjściu z pracy idę do altanki, ale tam nie ma łazienki ani prądu. Wynajem mieszkania kosztuje, a całości wypłaty nigdy nie uzyskam, choćby gdyby mi komornik zostawił część. To teraz błędne koło: bezdomność – praca – praca – bezdomność.
„Najbardziej dać w kość potrafi sobie człowiek sam”
– W ostatnim roku zauważyliśmy duży przyrost coraz młodszych osób w kryzysie bezdomności. Są tego różne przyczyny: patologie rodzinne, wpływ zewnętrznego towarzystwa, wpływ narkotyków, dopalaczy, alkoholu – wylicza Andrzej Gazda.
– Wiadomo, iż ludzie starsi, na emeryturach nie mają już tego potencjału zawodowego. Ale kiedy zawita do nas młody człowiek – w wieku 18-20 lat – to bardzo boli, iż z powodu swoich zawirowań życiowych tu trafił i nie potrafi się przebić – stwierdza Aneta Grudzińska-Kaczmar.
– Trafiłem tutaj z powodu utraty pracy i straty wynajmowanego mieszkania. Było to spowodowane moimi libacjami alkoholowymi, głośnymi, wielodniowymi imprezami – opowiada jeden z młodych ludzi w kryzysie bezdomności. – To był mój własny wybór i los mi tego nie sprawił. Wydaje się, iż to inni najbardziej dadzą komuś w kość, a najbardziej potrafi to zrobić sobie człowiek sam.
Szóste ogólnopolskie badania liczby osób bezdomnych w 2024 roku wykazało, iż w Polsce kryzys bezdomności dotyka ponad 31 tysięcy osób. Z tego 80% to mężczyźni, a 20% kobiety.
InYa / opr. ToMa
Fot. pixabay.com