Co zabija neurologię?

termedia.pl 8 miesięcy temu
Zdjęcie: Materiały prasowe


Wyceny procedur neurologicznych sprzed 20 lat, koszyki świadczeń niedostosowane do rzeczywistości, brak możliwości sumowania procedur i niewystarczający dostęp do nowoczesnych terapii w chorobach rzadkich to problem neurologii – mówi o nich prof. Konrad Rejdak, prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.

2023 rok był dla Polskiego Towarzystwa Neurologicznego rokiem jubileuszowym, podczas którego świętowano 90-lecie tej organizacji. Czy to był dobry rok dla polskiej neurologii?
– Tak, pod wieloma względami był to dobry i istotny rok. Wśród sukcesów można wymienić pozytywne zmiany w programach lekowych dotyczących leczenia chorób neurologicznych – w tym stwardnienia rozsianego, spastyczności, padaczki czy rdzeniowego zaniku mięśni – a także wpisanie neurologii na listę specjalizacji priorytetowych, o co zabiegaliśmy i na co czekaliśmy od wielu lat. Już widzimy efekty tej zmiany w postaci wzrostu zainteresowania neurologią wśród młodych lekarzy. Jest to niezwykle ważne, bo biorąc pod uwagę rozpowszechnienie chorób układu nerwowego, neurologów jest w tej chwili zdecydowanie za mało. Już teraz co trzecia osoba ma jakąś chorobę neurologiczną, a pacjentów będzie lawinowo przybywać, przede wszystkim na skutek starzenia się społeczeństwa. Częstość występowania chorób neurologicznych jest bowiem silnie związana z wiekiem. Nie należy jednak zapominać, iż na choroby neurologiczne cierpią również ludzie młodzi, często dopiero wkraczający w życie, a naszym celem jest zaproponować im najlepszą możliwą terapię, aby mogli jak najlepiej żyć i realizować swoje plany i marzenia. Dzięki rozwojowi medycyny jest to coraz częściej możliwe.

W roku jubileuszowym udało się również rozsławić nasze towarzystwo na arenie międzynarodowej, szczycąc się faktem, iż jesteśmy jednym z najstarszych towarzystw neurologicznych na świecie. Ponieważ zjawiska i trendy demograficzne są podobne we wszystkich krajach Europy, wszyscy stoimy przed podobnymi wyzwaniami i warto dzielić się doświadczeniami i sukcesami. Dlatego cieszę się, iż nawiązaliśmy współpracę z Europejską Akademią Neurologii oraz innymi towarzystwami, i włączyliśmy się w działania dotyczące promocji europejskiej Strategii Zdrowia Mózgu. Działając wspólnie, możemy zrobić więcej, żeby pokazać, jak duże znaczenie dla społeczeństwa mają choroby neurologiczne – ich leczenie i profilaktyka oraz organizacja opieki neurologicznej. Mamy nadzieję, iż nagłośnieniu tych wyzwań będzie sprzyjała także zbliżająca się prezydencja Polski w Radzie Unii Europejskiej.

Które z wyzwań i potrzeb polskiej neurologii określiłby pan jako najpilniejsze?
– Niestety, wciąż nie dokonały się zmiany organizacyjne, o które apelowaliśmy przez cały ubiegły rok. Z związku z tym, iż wyceny procedur neurologicznych są sprzed 20 lat, a koszyki świadczeń są kompletnie niedostosowane do rzeczywistości, pogłębiają się problemy z funkcjonowaniem oddziałów neurologicznych. Wiele z tych oddziałów nie przetrwało, a te, które przez cały czas funkcjonują, borykają się z napływem ogromnej liczby pacjentów. Praktycznie każdy pacjent z wielochorobowością ma jakiś problem neurologiczny i w związku z tym jest hospitalizowany na oddziale neurologicznym, bo lekarze innych specjalności „boją się” schorzeń neurologicznych. Rezultatem tego jest przeciążenie pracą personelu oddziałów neurologicznych, co skutkuje ucieczką kadry do leczenia ambulatoryjnego oraz do sektora prywatnego. W tej chwili braki kadrowe na oddziałach neurologicznych są tak ogromne, iż zorganizowanie pracy i zapewnienie 24-godzinnych dyżurów graniczy z cudem. Konieczne jest podjęcie pilnych działań, które poprawią tę sytuację. Bardzo liczymy w tej kwestii na zrozumienie, dialog i współpracę ze strony nowego kierownictwa Ministerstwa Zdrowia pod przewodnictwem minister Izabeli Leszczyny.

Jako środowisko neurologów mamy opracowaną gotową listę rozwiązań, które są możliwe do szybkiego wprowadzenia, bo nie wymagają dużych rewolucyjnych zmian w prawie, a jedynie pewnego uporządkowania systemu. Rozwiązania te dotyczą między innymi wewnątrzszpitalnych rozliczeń procedur. Apelujemy też o możliwość sumowania wycen kilku procedur, bo w tej chwili obowiązuje niesprawiedliwa zasada, iż szpital otrzymuje finansowanie tylko za jedną najwyżej wycenioną procedurę, choć praktycznie u każdego pacjenta hospitalizowanego na oddziale neurologicznym wykonuje się także mnóstwo innych dodatkowych badań. To zabija oddziały neurologiczne. Konieczne jest też przyspieszenie prac Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji nad nowelizacją wycen świadczeń neurologicznych, bo realizowane są one już bardzo długo.

Ważne jest również to, żeby neurologia została uznana za trzecią – obok onkologii i kardiologii – strategiczną dziedzinę w polityce zdrowotnej państwa. Liczby chorych, koszty bezpośrednie i pośrednie związane z leczeniem chorób neurologicznych dobitnie świadczą o tym, iż neurologia powinna stać się priorytetem. To zapewniłoby odpowiednie finansowanie neurologii, zgodne z przewidywaniami co do dużego wzrostu liczby pacjentów z chorobami układu nerwowego w najbliższej przyszłości.

Czego życzyłby pan pacjentom z chorobami neurologicznymi, lekarzom neurologom i innym osobom zaangażowanych w opiekę nad tymi chorymi w 2024 r.?
– Przede wszystkim poprawy warunków pracy, bo one bezpośrednio przekładają się na poziom zadowolenia z leczenia u pacjentów oraz na satysfakcję z pracy personelu medycznego. Zarówno my, neurolodzy, jak i pacjenci czekamy na dostęp do nowoczesnych terapii w neurologicznych chorobach rzadkich, na przykład w miastenii. Z nadzieją wypatrujemy także pojawienia się nowych terapii w chorobach neurozwyrodnieniowych: chorobie Alzheimera, chorobie Parkinsona czy stwardnieniu zanikowym bocznym. Te terapie są już na horyzoncie – w badaniach klinicznych lub w procesach rejestracyjnych – i wydaje się, iż będą w stanie realnie zmienić bieg tych chorób, a nie tylko wpływać na objawy, jak dotychczas dostępne leki. Neurologia to fascynująca dziedzina, a postęp, jaki się w niej dokonuje, daje nadzieję dla chorych i ich bliskich w Polsce i na świecie.

Rozmawiała Marta Koton-Czarnecka.

Idź do oryginalnego materiału