Certyfikaty bez wartości? Odpowiada Agnieszka Pietraszewska-Macheta

termedia.pl 8 miesięcy temu
Dyrektor Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia Agnieszka Pietraszewska-Macheta odnosi się do tekstu, w którym autor stwierdza, iż certyfikaty CMJ są niepotrzebne.

Komentarz dyrektor Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia Agnieszki Pietraszewskiej-Machety:
Na początku grudnia w portalu Menedżer Zdrowia ukazał się artykuł o dość znaczącym tytule „Certyfikaty jakości – bez wartości” [link do artykułu znajduje się na końcu tekstu – red.]. Nie wczytując się w tekst, już po samym tytule, każdy z nas może odgadnąć zawartość publikacji. Nie chciałabym w żaden sposób wchodzić w polemikę z autorem artykułu Rafałem Janiszewskim, ani dyskutować z pewnymi – jak dla mnie – dość subiektywnymi odczuciami. Warto jednak podkreślić, co zyskuje szpital dzięki akredytacji. A może jeszcze bardziej warto podkreślić, co zyskuje pacjent, bo tak realnie certyfikat potwierdzający jakość szpitala jest najistotniejszy dla niego.

Akredytacja to nic innego jak potwierdzenie, iż dana placówka – czy to przychodnia podstawowej opieki zdrowotnej, czy szpital – jest dla pacjenta bezpieczna i oferuje mu najwyższą jakość usług. Potwierdza to istniejąca od niemal 30 lat, wyspecjalizowana w badaniu jakości, instytucja – Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia. Waga akredytacji jest potwierdzona poniekąd w liczbie zadań, którymi się zajmujemy, a zajmujemy się tylko i wyłącznie badaniem lub jak kto woli weryfikowaniem jakości w placówkach ochrony zdrowia. Ustawodawca, przypisując CMJ wyłączność akredytacyjną i nie dając innych dodatkowych zadań, potwierdził wagę procesu akredytacji, wagę procesu badania jakości.

Jak zapewnić pacjentowi bezpieczeństwo i jakość? Każdy z nas byłby pewnie w stanie przytoczyć wiele działań, które jego zdaniem na bezpieczeństwo i jakość rzutują – ale musi istnieć jedna obiektywna „norma”. I ona właśnie opiera się na ponad 200 różnego rodzaju standardach, które nasi wizytatorzy codziennie weryfikują w placówkach medycznych, i które wystąpiły z wnioskiem o akredytację. Ani szpital, ani przychodnia POZ nie mogą działać opierając się na niepisanych lub dość swobodnie choćby spisanych zasadach. Muszą kierować się weryfikowalnymi standardami właśnie. Każda więc placówka medyczna, która myśli o wystąpieniu z wnioskiem o akredytację, musi stworzyć lub uporządkować obowiązujące procedury – a celem tych procedur musi być sprawna i ze wszech miar bezpieczna obsługa pacjenta. jeżeli żadne standardy w tym względzie dotychczas w szpitalu nie istniały, pracy przy ich stworzeniu na pewno nie będzie mało i na to każdy szpital i każda przychodnia muszą być przygotowane. Jasne i czytelne procedury, sztywne normy i standardy porządkują działalność każdej placówki ochrony zdrowia, sprawiają, iż działa ona sprawnie i pacjent w tej działalności może się z łatwością odnaleźć. A to jest w tym wszystkim najważniejsze – pacjent musi mieć pełną świadomość, co się dzieje w szpitalu czy przychodni. Musi mieć świadomość, co się dzieje wokół niego. Musi być z jednej strony pewny swojego bezpieczeństwa, a z drugiej strony świadomy każdego działania personelu medycznego. Tylko tak możemy zagwarantować jakość. Tylko tak pacjent tej jakości doświadczy. On ma być świadomym odbiorcą systemu ochrony zdrowia.

Niby najbardziej banalna z banalnych rzeczy – pisemna zgoda na przyjęcie do szpitala. Niektórzy zapytają, po co pacjent ma ją podpisywać? No właśnie po to, by od pierwszego kroku w szpitalu był w pełni świadomy, co się dzieje i co będzie się z nim dziać za chwilę, za godzinę, dzień, dwa dni czy tydzień. Abstrahuję już od tego, iż zgoda na hospitalizację jest standardem w wielu państwach Unii Europejskiej i nie budzi niczyich wątpliwości. Przy okazji jej wypełniania personel szpitala akredytowanego (lub starającego się o akredytację) przechodzi z pacjentem krok po kroku plan hospitalizacji. Omawia z pacjentem, co będzie się z nim działo. Pacjent dowiaduje się o tak istotnych kwestiach, jak choćby poziom ryzyka związany z każdym kolejnym badaniem czy zabiegiem. Ma pełne prawo do tej wiedzy, a personel ma obowiązek ją przekazać. Osoba, która rozpoczyna proces leczenia szpitalnego, musi wiedzieć, co się wydarzy, gdy jakaś procedura, jakaś czynność personelu nie zadziała lub zadziała niezgodnie z założeniami. Komunikacja z pacjentem to połowa sukcesu na drodze do jakości w ochronie zdrowia. Pacjent w każdej chwili powinien mieć możliwość zapoznania się ze stanem swojego zdrowia w rozmowie z lekarzem prowadzącym. Pacjent ma prawo wglądu w swoją dokumentację medyczną. Ma prawo otrzymać jej kopie przy wypisie lub na każde życzenie.

Większości z nas wydaje się, iż jakość w placówce medycznej to nowoczesny sprzęt, piękny wyremontowany budynek, czyste sale, świetny personel i dodatkowo dobre posiłki. Tak, to wszystko wchodzi w zakres weryfikowanych przez naszych wizytatorów standardów jakości. Ale czy to wystarczy? Cóż nam po najlepszym personelu i świetnym sprzęcie, skoro pacjent będzie zagubiony, skoro pacjent nie będzie wiedział, co się z nim dzieje? Pacjent musi świadomie uczestniczyć w procesie leczenia, bo to dla niego są te wszystkie procedury wokół. Procedura nie jest dla samej siebie, ale właśnie dla pacjenta. Dlatego nie oburzajmy się, iż ktoś w szpitalu zadaje nam dużo pytań, iż ktoś cały czas chce czegoś od nas się dowiedzieć i ciągle nas o czymś informuje.

Celem Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia jest to, by każdy pacjent leczył się w jak najlepszych szpitalach i przychodniach, i by każdy był odpowiednio poinformowany. Jakość bez dobrej komunikacji pacjenta z lekarzem i lekarza z pacjentem nie istnieje.

Podsumowując – akredytacja to dobre narzędzie do podnoszenia jakości świadczeń w placówkach opieki zdrowotnej.

.

Idź do oryginalnego materiału