Koniec roku to czas żniw dla sprzedawców. Coraz częściej już w październiku sklepy przypominają nam o zbliżającym się Bożym Narodzeniu i próbują skłonić do kupowania świątecznych prezentów. W listopadzie przychodzi Black Friday, czyli Czarny Piątek (w tym roku wypada 28.11), który czasem rozrasta się w Black Weekend, Black Week czy choćby Black Weeks. Dla równowagi w sobotę 29 listopada – o czym mało kto wie – obchodzimy Dzień bez Zakupów, ale czy jest on w stanie powstrzymać przedświąteczne szaleństwo nadmiernej konsumpcji?
Zdaniem ekspertki z Uniwersytetu SWPS, na Czarny Piątek warto popatrzeć z dwóch perspektyw. – Z jednej strony, w szale łapania okazji możemy kupić coś, co nie do końca będzie przydatne. Skupiamy się na tym, iż jest taniej niż zwykle i mamy złudzenie, iż zaoszczędziliśmy, a w rzeczywistości kupiliśmy zbędną rzecz. Z drugiej strony, Czarny Piątek może być okazją do bardzo racjonalnych zakupów, kiedy planowaliśmy już od jakiegoś czasu, iż coś kupimy i robimy to wtedy, gdy są obniżki. Podobnie z prezentami pod choinkę – można wykorzystać Black Friday, aby nie szukać ich na ostatnią chwilę, kiedy będzie mniejszy wybór i prawdopodobnie wyższe ceny. Warunkiem jest, aby ustalić, czego naprawdę potrzebujemy i nie kupić oprócz tego 15 dodatkowych rzeczy – mówi dr Anna Hełka.
Granie ceną i magiczne „za darmo”
Aby zwiększyć szansę na racjonalne zakupy, warto być świadomym, jakie chwyty marketingowe stosują sprzedawcy. Główne mechanizmy, które na nas działają, to atrakcyjna (czasem tylko pozornie) cena i ograniczenie oferty w czasie.
Jak wyjaśnia ekspertka, konsumentów przyciąga kontrastowe zestawienie: ile coś kosztuje w promocji, a ile normalnie, czyli jak dużo mogą zaoszczędzić. Czasem jest to przedstawiane kwotowo, a czasem – w procentach, najczęściej w zależności od tego, co w danym przypadku będzie wyglądało korzystniej. Przykładowo z perspektywy sprzedawcy obniżkę o 5 zł lepiej pokazać jako 30 proc. mniej, natomiast 10-procentowa przecena jest mniej chwytliwa niż 200 zł rabatu.
Psycholożka radzi, aby zwracać uwagę na najniższą cenę z 30 dni przed obniżką, którą – zgodnie z wymogami prawnymi – sprzedawca ma obowiązek czytelnie podać. Pokazuje ona, czy oferta jest naprawdę okazyjna i czy cena nie została podniesiona tuż przed Black Friday tylko po to, aby ją potem obniżyć i zaprezentować konsumentowi pseudozysk.
Kolejny chwyt to dodatkowy rabat za zakup powyżej jakiejś sumy. – choćby rozsądny konsument, który zakładał, iż kupi tylko jedną potrzebną rzecz na tej przecenie, czasem dorzuci do koszyka następną, żeby przekroczyć daną kwotę, bo w głowie ma, iż dostanie kolejną obniżkę od i tak niskich cen. jeżeli kilka brakuje, to czasem rzeczywiście zapłaci mniej, ale niejednokrotnie powoduje to, iż ludzie kupują więcej, niż zamierzali i potrzebują – wskazuje dr Anna Hełka.
Jeszcze silniej na kupujących wpływa możliwość otrzymania czegoś „za darmo”, np. jeżeli wydadzą w sklepie 500 zł. – Taka „okazja” działa w sposób niezwykły, tak jakby przestawiała nam się jakaś zwrotnica w głowie. „Za darmo” chcemy mieć choćby rzeczy, których tak naprawdę wcale nie potrzebujemy – dodaje ekspertka.
Sprzedawcy za zakup na wyprzedażach oferują też czasem dodatkowy, zwykle niższy rabat do wykorzystania w późniejszym okresie. Dla nich to szansa, iż konsument wróci do tego sklepu, np. jeżeli się okaże, iż zapomniał coś kupić przed świętami.
Uwaga na ukryty kredyt
Zakupowe szaleństwo może skończyć się nie tylko nabyciem niepotrzebnych rzeczy, ale także nieuświadomioną pożyczką, jeżeli skorzystaliśmy np. z możliwości kupna na raty, płatności odroczonych czy zapłaciliśmy kartą kredytową.
– Problem polega na tym, iż ludzie w ogóle nie traktują odroczonych płatności jako rodzaju pożyczki, bo nie ma żadnego oprocentowania, jeżeli rzeczywiście są pieniądze zabezpieczone na koncie i po ustalonym czasie zakup zostanie spłacony. Należy jednak pamiętać, iż w umowie jest zapisane, iż jeżeli nie masz wystarczających środków i nie zapłacisz w terminie, to odsetki są bardzo wysokie. Podobnie jak na karcie kredytowej – dr Anna Hełka, psycholog ekonomiczna z Wydziału Psychologii w Katowicach Uniwersytetu SWPS.
Konsumenci mogą nie traktować płatności kartą kredytową czy usług typu „Kup teraz, zapłać później” jako pożyczki, tylko jako pewien rodzaj skarbonki. Mylące jest to, iż w aplikacji wygląda to jak pieniądze do dyspozycji. Przykładowo mamy tam 5500 zł, a jeżeli wydamy z tego 500 zł, to pokazuje nam, iż mamy jeszcze 5000 zł, a nie iż 500 zł jesteśmy winni. Na dodatek płatności odroczone są raportowane do BIK dopiero wtedy, gdy nie zostaną spłacone w terminie. W efekcie z roku na rok ich przybywa, zwłaszcza w grupie młodych ludzi.
Zakupy z głową i z listą
Jak zatem racjonalnie podejść do zakupów, gdy wszędzie kuszą promocje? Psycholożka z USWPS przypomina kilka zasad. Po pierwsze, trzeba być najedzonym. Po drugie, być odpornym na zapachy, które sprawiają, iż kupujemy więcej. Po trzecie, przygotować sobie listę niezbędnych zakupów i się jej trzymać. Po czwarte, zwracać uwagę, ile coś rzeczywiście kosztuje.
– jeżeli wiemy, iż mamy problem z nadmiernymi zakupami, przydatne jest ustalenie i zapisanie sobie limitu wydatków. Można też powiedzieć komuś, kto będzie nas „pilnował”, iż zamierzamy kupić tylko jedną konkretną rzecz i nic więcej. Wtedy będzie nam głupio, jeżeli nie dotrzymamy słowa – radzi dr Anna Hełka.
Świąteczne prezenty – liczy się pamięć
Rozsądek szczególnie trudno zachować przed świętami, gdy w sklepach widzimy choinki i mikołajów, a wokół rozbrzmiewają kolędy.
– Badania pokazują, iż choćby ludzie, którzy cały rok są racjonalni, potrafią oszczędzać, odmawiać sobie pewnych rzeczy, to na święta popuszczają sobie lejce, bo przecież nie może niczego zabraknąć. Trochę na zasadzie, iż pomartwimy się później. Tak działa magia świąt, a handlowcy robią, co mogą, żebyśmy poczuli ten nastrój i wyłączyli hamulce bezpieczeństwa – mówi dr Anna Hełka.
Black Friday może być dobrą okazją, aby zaopatrzyć się w świąteczne prezenty. W tym przypadku też warto się zastanowić, jak nie wydać mnóstwa pieniędzy na nietrafione podarunki. Ekspertka podpowiada kilka pomysłów, które mogą się sprawdzić, gdy w grę wchodzą dorośli. Można zrobić losowanie, kto komu kupuje prezent i ustalić limit wydatków. Warto przy tym zapytać obdarowywanego, co chciałby dostać.
– Dobrym pomysłem, żeby na dłużej zatrzymać magię świąt, a także podtrzymać relacje są prezenty, które będą do wykorzystania później, np. bilet na koncert dla kogoś, kto lubi dobrą muzykę. Można też podarować bliskiej osobie czas, zadeklarować, iż coś dla niej zrobimy albo iż zrobimy coś wspólnie. Naprawdę liczy się pamięć, a nie to, jak dużo pieniędzy wydamy na prezent – podkreśla psycholożka.
Dzień bez Zakupów
W sobotę 29 listopada, czyli zaraz po Czarnym Piątku, przypada Dzień bez Zakupów. Został ustanowiony jako wyraz protestu przeciwko zbędnym zakupom i nadmiernej konsumpcji dóbr. Czy w Polsce ma szansę się przyjąć?
– Rozumiem ideę, żeby się zastanowić nad konsumpcjonizmem i uświadomić sobie, ile mamy niepotrzebnych rzeczy. Obawiam się jednak, iż Dzień bez Zakupów może zadziałać jako pewnego rodzaju rozgrzeszenie po tym, ile wydaliśmy w Czarny Piątek. Ten jeden raz powstrzymamy się od zakupów, a w pozostałe możemy wydawać do woli – mówi dr Anna Hełka.
Jej zdaniem lepsze efekty może przynieść wprowadzenie zasady: kupiłem coś, to pozbywam się jakiejś posiadanej już rzeczy. Ekspertka zwraca uwagę, iż warto dawać przedmiotom drugie życie, np. przerobić lub naprawić. jeżeli są w dobrym stanie, można oddać je potrzebującym, wymienić się z kimś, sprzedać.
– Skupiłabym się na takich inicjatywach, bo moim zdaniem jeden dzień kilka nam da, co najwyżej uspokoi nasze wyrzuty sumienia. Za chwilę mamy takie akcje jak Szlachetna Paczka, więc może zamiast kupowania prezentów komuś, kto i tak ma dużo, warto wspólnie się zastanowić, czy w ramach przygotowań do świąt nie obdarować kogoś, kto naprawdę nie ma prawie nic – podsumowuje dr Anna Hełka.








