Bieszczadzki Rajd "J-elity" 2022. Chatka Puchatka

j-elita.org.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Bieszczadzki Rajd „J-elity” 2022. Chatka Puchatka


Czy w październiku może być lato? Jak najbardziej tak! Kolejny Rajd „J-elity” w Bieszczadach ewidentnie to potwierdził. Przepiękna, słoneczna pogoda i nad wyraz wysokie temperatury wynagrodziły uczestnikom wysiłek włożony w zdobywanie bieszczadzkich szczytów.

Najtwardsi uczestnicy zameldowali się na miejscu już w środę, aby następnego dnia, czyli 6 października, zdobyć najwyższy szczyt Bieszczad, Tarnicę. W czwartkowy wieczór większość ekipy dotarła już na miejsce, do naszego ulubionego zakątka znanego wszem i wobec jako Siedlisko Brzeziniak w Przysłupiu. Już na samym początku nie obyło się bez rodzinnej atmosfery związanej z najlepszymi życzeniami na nowej drodze życia dla Młodej Pary – Magdy i Karola, którzy zaręczyli się na zeszłorocznym Rajdzie „J-elity”.

Kolejny dzień rozpoczęliśmy szybkim śniadankiem oraz przywitaniem naszego zaprzyjaźnionego i przesympatycznego przewodnika Bartka. Hasłem przewodnim pierwszego dnia wspinaczki była Chatka Puchatka, w kierunku której wystartowaliśmy z Przełęczy Wyżnej. Po osiągnięciu 1219 m n.p.m. stanęliśmy u progu rzeczonego schronu, o którym bliżej opowiedział nam Bartek. Niestety nie zastaliśmy w nim słynnego misia ani żadnego z jego przyjaciół. Prawdopodobnie nagrywali jakiś nowy film w wytwórni Disneya. Nagrodą za trudy podejścia do Chatki Puchatka był spacer w chmurach Połoniną Wetlińską. Przepiękna panorama pasm górskich w jesiennej szacie, skrząca się w październikowym słońcu, pozostanie nam w pamięci na długie lata. Piątkowa trasa przebiegała jeszcze przez Osadzki Wierch (1253 m n.p.m.) i Szare Berdo (1108 m n.p.m.), by ostatecznie zakończyć się w Wetlinie. W komplecie i dobrych humorach wszyscy zameldowali się na mecie.

Po powrocie zjedliśmy pyszny obiad i złapaliśmy drugi oddech przed zbliżającą się wielkimi krokami wieczorną biesiadą. Atrakcji było co nie miara! Ognisko, gitara, wspólne śpiewanie, tańce i dania z grilla. Świetna atmosfera, mnóstwo zabawy, nie kończące się rozmowy i kolejna okazja do odśpiewania „sto lat” z okazji urodzin Rafała. Zabawa trwała do pierwszej w nocy, po czym towarzystwo oddało się w objęcia snu.

Drugi dzień był równie intensywny co pierwszy – miało być krócej, a wyszło jak zawsze. Wyruszyliśmy z Przysłupia nad wyraz stromym podejściem w kierunku Jasła (1153 m n.p.m.). Po mozolnej wspinaczce osiągnęliśmy szczęśliwie swój cel. choćby nasz jedyny, czworonożny uczestnik rajdu, oraz zestaw do sesji zdjęciowej Młodej Pary wylądował ostatecznie na szczycie. Pomimo porywistego wiatru sesja się odbyła, a reszta ekipy w delikatnie okrojonym składzie ruszyła dalej. Kolejnym etapem naszej wycieczki był Okrąglik (1101 m n.p.m.), na którym za sprawą naszego przewodnika Bartka odbył się kabaretowy stand-up. Można było boki zrywać po tym jak sypnął z rękawa ogromną ilością żartów. Po zdobyciu kolejnego szczytu – Fereczaty (1102 m n.p.m.) i bardzo błotnistym zejściu zakończyliśmy sobotnią trasę w Smereku. Po długich kilometrach marszu i mile spędzonym czasie nastał wreszcie czas pożegnania naszego przewodnika. Potem szybciutko wróciliśmy do Siedliska Brzeziniak na obiad.

Wieczorna część dnia, to kolejne mile spędzone chwile w doborowym towarzystwie i świetnej atmosferze. Ognisko, muzyka, śpiew, przekąski i kolejne urodzinowe „sto lat” dla Mariusza. I tak do pierwszej w nocy, bo przecież rano trzeba było wstać.

Niedzielny poranek to dzień refleksji, delikatny smutek, pożegnania i obietnica powrotu do Przysłupia za rok. Spora część uczestników udała się jeszcze nad Zalew Soliński by przedłużyć o kilka chwil moment rozstania. Wspólny przejazd kolejką linową nad zaporą, uwieńczony ciastkiem i kawą w wieży widokowej, był wspaniałym dopełnieniem tegorocznego Rajdu „J-elity”.

Tym razem Bieszczady dały nam to co najlepsze – piękną pogodę, szczęście, odrobinę zapomnienia, masę wspomnień i pozytywne nastawienie. Dla takich chwil chce się żyć. Pomimo wszelkich przeciwności losu już za rok możemy je powtórzyć. Tak więc do zobaczenia!

Rafał Prokopowicz

Idź do oryginalnego materiału