Bieganie jest fajne samo w sobie – Bartek Falkowski

bieganie.pl 6 dni temu
Zdjęcie: bieganie


Jako redaktor Bieganie.pl mam okazję pracować w branży, która jest jednocześnie moją pasją. Czy to ma same plusy, jak wygląda moje bieganie i co robię, gdy nie biegam? Na te pytania odpowiadam w materiale z serii Never Easy, Always Nice, którą realizowaliśmy wspólnie z marką adidas.

Bieganie jest wymierne

W pracy mam okazję poznawać wielu sportowców, których podziwiam też prywatnie jako kibic. Przyznaję, iż mimo prawie pięciu lat pracy w portalu, zawsze pierwsze spotkanie z jakąś gwiazdą jest dla mnie lekko stresujące, czuję się czasem, jak nastolatek poznający po koncercie swojego idola. Tak było choćby przy okazji rozmowy z Mistrzynią Olimpijską Peres Jepchirchir podczas Adizero Road To Records, czy podczas podcastów, gdzie mogłem rozmawiać np. z Marcinem Lewandowskim, czy też niedawno z Natalią Bukowiecką.

Natalia w rozmowie ze mną wspomniała o tym, iż bieganie jest bardzo wymierne. Widać czas jaki pokazuje stoper i wiadomo jaka jest forma. Słuchając tego uśmiechałem się szczerze, bo ta wymierność biegania jest dla mnie czymś, co jest bardzo pociągające w tym sporcie. Masz zawody, listę wyników, twoje nazwisko i czas. To mówi wszystko. Taka prostota jest super, daje łatwą informację zwrotną, ale wszystko do pewnego momentu. jeżeli będziesz porównywać się do innych to bieganie straci cały swój urok. Nie powinnismy porównywać się do innych. Każdy ma swoją drogę, inne życie, inne problemy. Porównywanie się do innych psuje całą zabawę. Tu chodzi o to, żeby samemu zobaczyć jaką drogę się przeszło, gdzie byliśmy rok temu, dwa lata temu, a gdzie jesteśmy teraz. Wtedy wymierność biegania, może nam pokazać cały proces, który przeszliśmy i to, jak sobie z tym poradziliśmy. To my powinniśmy być swoim własnym punktem odniesienia i to daje duże szczęście, gdy widzimy to czego dokonaliśmy.

Punkt odniesienia

Oczywiście skupianie się na sobie jest ważne, ale pojawia się często dopiero później. Od początku mamy swoich idoli, ludzi, do których się porównujemy. Chcemy być tacy, jak oni. To normalne, zdrowe i także korzystne. Możemy dzięki temu zrozumieć, co znaczy dany wynik. Patrzenie na trochę lepszych od nas może nam pozwolić przesunąć się jeszcze dalej.

Przyznaję, iż wiele lat temu czytając bloga Bartka Olszewskiego pomyślałem sobie, iż skoro on może biegać szybko, to ja też. No, bo dlaczego nie??? Zauważyłem, iż część osób widząc czyjś sukces, zaczyna analizować, iż ten ktoś ma łatwiej, ma talent, ma możliwości, ma „to czy tamto”. Z drugiej strony widzę, poznaję i rozmawiam z osobami, które wychodzą z założenia, ze skoro ktoś mógł coś osiągnąć to i oni mogą. Nie idealizują życia innych przy okazji użalając się nad sobą. Niedawno Tomek Koprowski rozmawiał z jednym z trenerów amerykańskiej drużyny uniwersyteckiej BYU, który powiedział, iż w ich grupie jest hasło „przypływ podnosi wszystkie łodzie”. Mając za punkt odniesienia ludzi z naszego bliższego lub dalszego otoczenia, którzy odnoszą sukcesy, możemy na tym skorzystać, gdy będziemy wierzyli, iż są oni takimi samymi ludźmi jak my, więc i my także możemy osiągnąć sukces.

Trening

Biegam dużo. Rozmawiając z trenerami czy zawodnikami, czasem słucham o tym, iż nie trzeba biegać dużo, by mieć wyniki, a w głowie sam myślę o tym, iż ja biegam jednak względnie sporo. Jest to codziennie bieganie, często dwa razy dziennie. Ważne żeby jednak i w tym aspekcie patrzyć na siebie. To co działa na jedną osobę, na drugą nie musi. Ja uważam, iż bieganie większej liczby kilometrów mi służy i to robię. Jednocześnie nie skupiam się na tym, by bić jakieś rekordy przebiegów na treningach. Od jakiegoś czasu jest mi łatwiej biegać. Coś stało się z moją głową. Nie mam już treningów, których nie lubię. Nie wiem, czy wszystko jest ze mną OK, bo chyba każdy ma jakiś trening, którego nie lubi, a ja mam frajdę z każdego treningu.

Czy łatwo jest wyjść na trening?

Nie oznacza to, iż z łatwością mogę zebrać się na każdy trening. Jasne, iż przy wielu kilometrach i pracy związanej z bieganiem, czasem nie mam wielkiej ochoty. Bieganie jest jednak częścią mojego życia, normalnym punktem dnia i to jak z myciem zębów. Nie muszę z euforią pędzić do łazienki. Po prostu idę i automatycznie to robię. Czasem z bieganiem jest podobnie. choćby jak mam mniej czasu, są jakieś wyjazdy służbowe, to idę i biegam, chociaż pewnie przyjemniej byłoby zostać w domu lub hotelu. Tutaj jednak nie chodzi o to, by mieć super motywację każdego dnia, bo to niemożliwe. Bardziej potrzebujemy konsekwencji w działaniu i systematycznej, regularnej pracy, która nie wymaga codziennego żaru ogromnej motywacji.

Nagrody po bieganiu

Wiele osób nagradza się po udanym treningu czy biegu. Padają słowa w stylu „teraz mi się należy”. Tak samo zachowują się w stosunku do innych komentując udane zawody czy treningi. Nie ukrywam, iż internet przekłamuje rzeczywistość i wiele osób kojarzy mnie z jedzenia ciastek lub lodów. Pewnie dlatego, iż rzadziej wrzucam na social media codzienną owsiankę, kaszę z warzywami czy owoce. Sernik nie jest moim podstawowym źródłem energii. Nie jest też dla mnie nagrodą po udanym bieganiu. Zdarza się, iż ktoś pisze do mnie, iż teraz należy mi się ciastko, bo dobrze pobiegłem. Na pewno pisze z dobrymi intencjami, ale tak to nie działa.

Kiedyś może tak było. Dojrzałem jednak do tego, iż trening czy zawody to nie jest żadna kara czy przymus. Biegam, bo tego chcę. Dlatego nie potrzebuję się nagradzać po bieganiu. Jak mam ochotę na dobre ciastko czy inną przyjemność i mogę sobie na to pozwolić, to wtedy jem i nie czekam na okazję, bo takie podejście buduje złe relacje z jedzeniem i bieganiem.

Rozmawiałem kiedyś psychologiem o tym, iż przy dużym kilometrażu muszę wręcz wmuszać w siebie jedzenie i jem jakieś wysokokaloryczne żelki czy drożdżówki, żeby mieć siłę na drugi trening danego dnia, chociaż wcale nie chce mi się jeść takich rzeczy i mnie nie ciągnie do tego. Usłyszałem, iż to dlatego, iż samo bieganie jest dla mnie fajne i jest dla mnie nagrodą. To iż czuję się szczęśliwy realizując treningi uruchamia w głowie ośrodek nagrody i nie muszę wtedy nagradzać się w inny sposób.

Bieganie to nie wszystko

Ciągłe myślenie o jednym temacie, kierowanie swojej uwagi i energii tylko w jedną, konkretną stronę może przynieść po jakimś czasie wypalenie. Zdarza się tak w wielu dziedzinach życia, w wielu branżach i bieganie nie jest wyjątkiem. Super jest pracować w pracy, która łączy się z pasją. To pomaga ją lepiej zrozumieć, często w podcastach śmieję się, iż gości mogę przepytać i wyciągnąć coś dla siebie. Jednak to też przynosi zagrożenia.

Kiedyś złapałem się na tym, iż nie wiedziałem kiedy pracuję, a kiedy mam czas wolny. Czy jak oglądam jakiś bieg, szukam materiałów o bieganiu w internecie to jest mój czas wolny, czas dla siebie, robię to, bo mnie to interesuje, czy to praca? Nie wiedziałem i nie wiem dalej. Dlatego czasem lubię robić coś zupełnie innego. Oglądam filmy o katastrofach lotniczych, śledzę samoloty na radarze online, czy po prostu na balkonie oglądam startujące lub lądujące samoloty. Wieczorami czytam książki przed snem. Dla lepszego wyciszenia, ale też dla przekierowania myśli. Od wielu lat nie przeczytałem książki o bieganiu. Także po to by zachować zdrową równowagę.

Materiał powstał we współpracy z marką adidas. W materiale biegam w najnowszym modelu butów adidas Supernova Rise 2, które będę też dla Was recenzował. Buty z serii Supernova dostępne są w sklepie adidas Warszawa przy ul. Marszałkowskiej 104/120.

Ten materiał kończy też serię artykułów, gdzie z kolegami z Bieganie.pl odwiedzaliśmy osoby będące na ścisłym biegowym topie. Rozmawialiśmy z Mateuszem Kaczorem, Sabiną Jarząbek, Elą Glinką i Justyną Święty – Ersetic. Na koniec nasz operator Wojtek Walaszczyński porozmawiał, ze mną tworząc film. Zestawienie mnie z wcześniej wymienionymi osobami było dla mnie trochę zabawne, trochę krępujące i przywołujące do głowy zdanie „kto by pomyślał” podobne, które powtarzam sobie, zdając sobie sprawę, jaką drogę przeszedłem od kiedy pierwszy raz wyszedłem biegać.

Idź do oryginalnego materiału