Chciałoby się powiedzieć: sportowiec sportowcowi nierówny. Jeden trenuje więcej, inny mniej, ale wszystkich łączy jeden cel – satysfakcja z biegania. Różni ich jedynie to, jak tę satysfakcję mierzą. Dla profesjonalisty mały sukces może być rozczarowaniem, a dla pasjonata – życiowym osiągnięciem. Z drugiej strony wielu amatorów potrafi dorównać rutynowanym zawodowcom i rywalizować z nimi jak równy z równym. Czy więc naprawdę istnieje wyraźna granica między zawodowcem a amatorem?
Pomyślmy, jak objawiały się talenty biegowe – podobnie jak w innych dziedzinach życia. Każdy, kto dziś jest uznanym profesjonalistą, musiał od czegoś zacząć swoją drogę na szczyt. Nikt nie rodzi się mistrzem, choćby jeżeli wydaje się nam, iż ktoś jest „urodzonym zwycięzcą”. Uśpiony potencjał wymaga odpowiedniego pobudzenia – takiego, które pozwoli biegaczowi nie tylko rosnąć w siłę, ale też zdobywać doświadczenie w świadomym kontrolowaniu swojego ciała.
Wielu początkujących skupia się przede wszystkim na osiągnięciach najlepszych – na pokonanych dystansach i imponujących czasach. Taka inspiracja bywa motywująca, ale często odciąga uwagę od własnego ciała i jego psychofizycznych potrzeb. W efekcie rosnące ambicje mogą przysłonić troskę o zdrowie.

W praktyce ma to swoje blaski i cienie. Pierwszy życiowy sukces na pewno jest owocem rozwojowej pracy, ale z drugiej strony, im szybciej człowiek spocznie na laurach, tym jego motywacja do dalszej pracy nad utrzymaniem formy raczej spadnie niż wzrośnie. Co on sobie pomyśli, gdy następnym razem przydarzy się potknięcie i pobiegnie słabiej lub, co gorsza, naderwie sobie jakiś mięsień po drodze?

Utożsamiony ze stanem dumy poczuje się jak największy przegrany. Dopiero wtedy rzeczywistość weryfikuje poziom świadomości takiego biegacza o jego słabościach i niedostatkach treningów, które nie pozwalają na optymalne rozwijanie swojej specjalności. W takich sytuacjach warto przeanalizować dotychczasowe błędy, najlepiej korzystając z pomocy wyspecjalizowanych fizjoterapeutów i trenerów personalnych, którzy rozszerzą spojrzenie na niewyjaśnione problemy i zoptymalizują plany treningowe.

Pod ich opieką, postępy będą wyraźniejsze, a wszelkie urazy powinny zdarzać się rzadziej. I co ważniejsze, jeden kryzys nie przysłoni chęci, a wręcz może stać się jeszcze mocniejszym ogniwem do skutecznego biegania. Wewnętrzna siła woli jest równie ważnym narzędziem jak treningi fizyczne – w połączeniu z regularnością treningów umysł przyjmuje wszystkie aspekty z pewną rezerwą i większym spokojem. Żaden mankament tyczący się zakresów siły mięśniowej czy ruchów w stawach nie spowoduje zniechęcenia do sportowych aktywności i wyzwań.
Tym właśnie mogą wyróżniać się zaawansowani biegacze – pokorą i szacunkiem wobec własnego organizmu. Nie liczą się dla nich wyłącznie rekordy, ale także systematyczne treningi, które pozwalają utrzymać formę fizyczną i psychiczną na wysokim poziomie przez dłuższy czas. To właśnie od rozwijania tych elementów warto zacząć swoją przygodę z bieganiem, jak i z każdą inną dyscypliną sportu, by nie stać się zbyt gwałtownie „ofiarą własnego sukcesu”.

Autorem artykułu jest technik masażysta Piotr Łężak z zespołu fizjoterapeutów Columna Medica. Specjalizuje się w technikach masażu tkanek głębokich oraz rozluźniania mięśniowo-powięziowego, a także zajmuje się terapią przeciwobrzękową. Poza pracą jest miłośnikiem kolejnictwa oraz kocha długodystansowe podróże rowerowe.