A miało być tak miło
"Za kilka dni moja córka ma komunię i muszę przyznać, iż całe te przygotowania były znacznie bardziej męczące, niż się spodziewałam. I nie chodzi tylko o latanie i załatwianie spraw, ale czuję się totalnie wycieńczona psychiczne. Gdy już myślałam, iż mam wszystko dopięte na ostatni guzik i mogę odetchnąć z ulgą, to wydarzyło się coś absolutnie absurdalnego.
Ostatnio umówiłam siebie i córkę do fryzjera. Chciałam ufarbować włosy i podciąć końcówki, by przed samą komunią nie tracić zbyt wiele czasu. Dzięki temu w dniu komunii trzeba będzie je tylko upiąć. Tuż przed wizytą córka oświadczyła, iż chce ściąć włosy, a nie tylko przyciąć końcówki. Świetnie to rozumiem. Długie włosy do pasa to kłopot i dla niej, i dla mnie. Ciężko je rozczesać i upinać każdego dnia, nie mówiąc o suszeniu (zwłaszcza po basenie). O ścięciu włosów rozmawiałyśmy już dawno, ale wciąż brakowało jej odwagi.
Oburzenie sięgnęło zenitu
Tym razem była pewna, iż chce je ściąć. Ostre cięcie aż do ramion. Absolutnie nie miałam z tym problemu. Sama byłam wychowywana w kulcie długiego włosa i zawsze, gdy chciałam zmienić fryzurę, słyszałam litanię babci i mamy, iż takie ładne włosy i iż szkoda. Robiły to tak często, iż choćby już jako osoba dorosła długo odczuwałam stres, idąc do fryzjera. Tak naprawdę przez cały czas to robią, zaraz słyszę: 'No ale chyba nie będziesz obcinać'.
Moje dzieci mają pełną dowolność w tym temacie. Choć nie wiem, jak zareagowałabym w pierwszej chwili np. na wygoloną głowę córki, to włosy przecież rosną. Tak więc córka obcięła włosy dokładnie tak, jak chciała. Muszę przyznać, iż wygląda pięknie i znacznie poważniej niż do tej pory.
Nowa fryzura jednak nie wszystkich zachwyciła. Babcia na widok Oliwii jedynie burknęła, iż brzydko wygląda i jak można zrobić coś tak okropnego dziecku. Od tego momentu ciągle słyszę wyrzuty, iż takie rzeczy robi się po komunii, iż wszystko zepsułam i dziecko będzie teraz brzydko wyglądało w białej sukience.
Szkoda dziecka
Moje słowa i to, iż wszyscy zachwycają się jej nową stylizacją, na wiele się nie zdają. Nie wiem, jak ta komunia przebiegnie, bo miało to być radosne, miłe i rodzinne święto, a aktualnie mam ochotę poprosić babcię, by w ogóle nie przychodziła, jeżeli zamierza przez cały czas komentować wygląd Oliwii. Niby ja niszczę komunię, a tak naprawdę robi to ona jakimiś dziwnymi poglądami.
Ale do czego zmierzam: ta sytuacja uświadomiła mi, jak czasem ciężko jest ochronić własne dziecko przed słowami, które ranią. Najtrudniej chyba, gdy padają one z ust najbliższych.
Oliwia wygląda pięknie, a ja widzę, iż ona czuje, iż zrobiła coś złego.
Córce jest potwornie przykro i mnie również, przede wszystkim dlatego, iż nie udało mi się temu zapobiec".