Analiza erystyczna dyskusji z Krzysztofem Majem

totylkoteoria.pl 2 lat temu

Jakiś czas temu opublikowałem wpis w mediach społecznościowych, w którym poinformowałem, iż środowisko naukowe coraz wyraźniej apeluje do polityków i urzędników, by wprowadzali bany na telefony w szkołach i ograniczenia wiekowe dla korzystania z mediów społecznościowych. Powołałem się na psychologa społecznego – prof. Jonathana Haidta – ale i na coraz liczniejsze badania naukowe. Udowodniły one, iż korzystanie ze telefonów i mediów społecznościowych w okresie dojrzewania może zaburzać rozwój mózgu, prowadzić do uzależnień behawioralnych, zaburzeń osobowości czy dysmorfofobii. Z kolei badania socjologiczne wykazały, iż w szkołach, gdzie zakazano telefonów, uczniowie mają lepsze wyniki, poziom nękania szkolnego spada, a zdolność koncentracji rośnie. Kolejne kraje zachodnie, w tym Francja czy Hiszpania, wprowadzają bany na telefony w placówkach oświaty.

Źródło: Krzysztof M. Maj na Facebooku, z późn. zm.

Krzysztof Maj, dyskusja i analiza erystyczna

Szerzej temat wpływu telefonów na zdrowie młodzieży i funkcjonowanie szkolne opisałem w artykule dla „Tygodnika Wprost”. Tutaj zaś chcę przeprowadzić analizę erystyczną mojej dyskusji z doktorem Krzysztofem Majem, którą rozpoczął w komentarzu pod moim postem na „Facebooku”. Krzysztof Maj jest pracownikiem akademickim AGH na Wydziale Humanistycznym i zajmuje się grami komputerowymi. Jest też influencerem na Youtube, gdzie prowadzi kanał pod nazwą „Krzysztof M. Maj”. Wyraźnie nie spodobała mu się informacja o tym, iż naukowcy coraz głośniej mówią o konieczności wprowadzenia bana na telefony w szkołach.

Swoją argumentację Krzysztof Maj zaczął następująco:

Poprzez sarkazm stwierdził więc, iż zakazywanie przynoszenia telefonów do szkół jest jak zakazywanie czytania książek. Dodał, iż myślenie tego typu jest pozbawione podstaw merytorycznych. W rzeczywistości Krzysztof Maj popełnił błąd logiczny fałszywej analogii. Stawił na równi książki ze telefonami, podczas gdy istnieją zasadnicze różnice między nimi. Choćby takie, iż czytanie książek nie uzależnia behawioralnie ani nie powoduje deficytów koncentracji uwagi, jak również cielesnych zaburzeń dysmorficznych. W książce nie ma na zawołanie dostępu do mnóstwa aplikacji, z których część jest lub może być niebezpieczna. Z powodów tych porównanie Maja jest bez sensu. Dodatkowo Krzysztof Maj myli w tym miejscu nośnik (smartfon i książkę) z treścią (aplikacje i strony z tekstem). Zapytałem więc doktora Maja, czy nie widzi tego błędu logicznego, który przywołał:

Krzysztof Maj chyba nie zrozumiał, iż błąd logiczny fałszywej analogii przemawia przeciwko jego argumentowi, a nie go popiera, wobec czego doprecyzowałem swoją wypowiedź:

W odpowiedzi Krzysztof Maj ani nie odniósł się merytorycznie do badań nad wpływem telefonów i mediów społecznościowych na zdrowie młodzieży, ani do popełnionego przez siebie wcześniej logicznego błędu fałszywej analogii. Nie zacytował również prac, które potwierdzałyby jego punkt widzenia, według którego ban na telefony nie jest dobry. Zamiast tego postanowił uwypuklić fakt, iż on zawodowo wykłada na tematy związane z technologiami, a ja nie.

Czyli aby uniknąć meritum dyskusji przywołał kolejny argument erystyczny, odwołujący się do autorytetu i zawodu. W tym miejscu trzeba dodać, iż powoływanie się na autorytety samo w sobie nie jest złe i erystyczne. Jednak gdy robi się to dla przykrycia własnego braku argumentów, odwrócenia uwagi od sedna sprawy, deprecjonowania rozmówcy czy uniknięcia odniesienia się do kontrargumentów dyskutanta, to jest to wówczas nieuczciwy sposób argumentacji. Co więcej, Krzysztof Maj nie odwołał się do autorytetu zasłużonego w dziedzinie psychologii naukowca, ale do siebie samego, pisząc sarkastycznie „nie znam się na tym”.

Odpowiedziałem, iż skoro Krzysztof Maj zawodowo zajmuje się omawianym tematem, to tym bardziej szkoda, iż zamiast przytoczenia argumentów, dowodów i podjęcia się dyskusji, postawił na erystyczne przepychanki personalne, dotyczące wykształcenia i zawodu.

Krzysztof Maj ponownie wykorzystał argument autorytetu (swojego własnego) oraz odwrócony argument autorytetu (że ja nie mam wykształcenia w tej dziedzinie, co on), w kontekście erystyki personalnej. Zrobił przy okazji to, za co powszechnie środowisko akademickie jest tak bardzo nielubiane i przez co traci wiarygodność: wypowiedział się w sposób klasistowski, na zasadzie „nie masz odpowiedniego wykształcenia, stopnia czy tytułu, to milcz”.

Postanowiłem raz jeszcze zachęcić do merytorycznej odpowiedzi:

W tym miejscu Krzysztof Maj ponownie powołał się na sarkazm.

Takie mieszanie sarkazmu z wypowiedziami niesarkastycznymi jest jednym ze sposobów na erystyczne prowadzenie dyskusji. Celem jest zrobienie w niej takiego zamieszania, żeby trudniej było się zorientować, co jest na poważnie czy niesarkastycznie, a co nie. Co zastanawiające, Maj zdaje się czuć urażony tym, iż poczułem się zawiedziony jego eksperckością, a nie zauważa przy tym, iż jest to skutek tego, iż zamiast odnieść się merytorycznie do tematu, usilnie odwołuje się do swojego własnego autorytetu, z którego nic nie wynika: bo co z tego, iż ma tytuł czy wykłada, jak nie przekazał ani zdania argumentacji i kontrargumentacji w dyskusji? Na koniec swojego komentarza Krzysztof Maj skacze na zupełnie inny temat – płci i gender – aby odwrócić uwagę od swoich braków argumentacyjnych. Robi to w dodatku za pośrednictwem nieprawdziwej informacji. Stwierdza bowiem, iż nie rozróżniam płci od gender, choć w rzeczywistości różnice opisywałem wielokrotnie.

Pozwoliłem sobie na krótkie podsumowanie tej dyskusji w komentarzu, w końcu również nieco sarkastycznie.

Odpowiedź ze strony Krzysztofa Maja nie padła. Napisał za to jeszcze jeden komentarz, w drugim podwątku pod tym samym postem, zarzucając mi „nieodróżnienie medium od urządzenia peryferyjnego” – choć jednoznacznie w mojej wypowiedzi telefon od aplikacji/mediów społecznościowych jest rozróżniony.

Zarazem w pierwszym komentarzu Krzysztofa Maja (z fałszywą analogią książki do telefona) jest właśnie ten błąd, który w swojej ostatniej wypowiedzi zarzucił mi. Być może Krzysztof Maj użył słowa „medium” i „urządzenie peryferyjne” w innym, mniej znanym znaczeniu. jeżeli tak, powinien je wówczas wytłumaczyć, dla jasności dyskusji. Przynajmniej gdyby zależało mu na uczciwej i merytorycznej wymianie argumentów. Na koniec podkreślił, iż jest to oczywiste dla studentów mediozawstwa. Pominął, iż cały post i dyskusja toczy się w kontekście psychologii i zdrowia psychicznego, a nie medioznawstwa, skuteczności marketingowej itp. Wyjmowanie słów, znaczeń i argumentów spoza kontekstu jest jednym z najpowszechniej stosowanych zagrywek erystycznych.

Bądź na biężaco!

Zapisz się na newsletter, aby otrzymywać informacje o nowych treściach na stronie totylkoteoria.pl

I na koniec wisienka na torcie, jeżeli chodzi o poziom i sposób argumentacji. Pisząc niniejszy artykuł wszedłem na profil Krzysztofa Maja na „Twitterze”, by sprawdzić, czy nie pominąłem jakiejś istotnej informacji co do jego afiliacji. Okazało się, iż krótko po opisywanej wymianie zdań opublikował on wpis, w którym niejasno daje do zrozumienia, iż mam jakiś problem z falsyfikacjonizmem. I odsyła do filmiku Dawida Myśliwca, sugerując iż jest on wymierzony we mnie, a tak naprawdę jest po prostu posłowiem do poprzedniego nagrania Dawida.

Dodam, iż z Dawidem Myśliwcem stworzyłem kiedyś dwa filmy popularnonaukowe o ewolucji i genetyce homoseksualności (tu i tu). Próba antagonizacji, której podjął się Krzysztof Maj, była więc tym bardziej skazana na porażkę.

Gdy ktoś ponownie zapyta mnie, dlaczego zaufanie do ekspertów, naukowców i ludzi akademii jest niskie, będę odsyłał do tej właśnie analizy erystycznej. Na „żywym przykładzie” pokazuje ona, jak człowiek prezentujący się jako autorytet usilnie unika merytorycznej dyskusji i rzetelnej odpowiedzi, skacząc od jednego nieuczciwego argumentu erystycznego do kolejnego.

Artykuł ten mogłem napisać dzięki wsparciu na portalu Patronite, za co uprzejmie dziękuję moim Patronom. jeżeli tekst się Państwu podoba, zachęcam do odwiedzenia mojego profilu w tym serwisie i dołączenia do moich Patronów. Pięć lub dziesięć złotych nie jest dużą kwotą. Jednak przy wsparciu wielu mogę dzięki niemu poświęcać czas na pisanie artykułów, nagrywanie podkastów oraz utrzymywać i rozwijać stronę.

Idź do oryginalnego materiału