6 sygnałów, iż kobieta kocha mocniej, niż powinna. Numer 2 zżera nas po cichu

mamadu.pl 9 godzin temu
Są takie chwile w relacji, kiedy kobieta daje z siebie wszystko – i jeszcze trochę. Często nie widzi, iż przekracza granice, iż miłość zamienia się w walkę o uwagę, lojalność czy choćby cień czułości. Tych 6 momentów zna więcej kobiet, niż by się wydawało – a numer 2 to klasyka, która powraca jak bumerang i zostawia ślad.


Kiedy miłość staje się nadmiarem


Miłość to piękna sprawa – o ile płynie w obie strony. Ale wiele kobiet zna ten moment, kiedy zaczynają kochać za dwoje. Wierzą, iż jeżeli tylko dadzą więcej, będą bardziej cierpliwe, bardziej troskliwe, bardziej wyrozumiałe, to coś się zmieni. Partner w końcu doceni. Zauważy. Wróci emocjonalnie. Przestanie ranić.

Problem w tym, iż taka miłość – ta nadmierna – często nie ma nic wspólnego z prawdziwym uczuciem. Jest o braku. O lęku. O potrzebie zasłużenia na bycie kochaną.

Przyjrzyjmy się sześciu momentom, w których kobieta kocha mocniej, niż powinna. Może odnajdziesz tam siebie. Może zobaczysz w nich swoją przeszłość. A może to będzie sygnał, iż najwyższy czas coś zmienić?

1. Kiedy ona tłumaczy jego złe zachowanie przed innymi


"On wcale tak nie chciał", "Miał bardzo trudny dzień", "Naprawdę jest dobry, tylko czasem mu coś nie wyjdzie" – ile razy wypowiadałaś takie zdania, gdy ktoś z zewnątrz widział coś, czego ty nie chciałaś widzieć?

Kobiety często biorą na siebie rolę rzeczniczki prasowej swojego partnera. Tłumaczą, usprawiedliwiają, wybielają. A w środku – cierpią. Bo wiedzą, iż coś jest nie tak, ale jeszcze nie są gotowe się z tym zmierzyć. Tłumaczenie partnera to pierwszy krok do tego, by zignorować własne emocje.

2. Kiedy ona czeka, aż on się domyśli (ale on nigdy się nie domyśla)


To klasyk, który zżera nas po cichu. Kobieta kocha, dba, angażuje się... i cierpliwie czeka, aż on zauważy. Zauważy, iż jest smutna. Że potrzebuje bliskości. Że wszystko robi dla niego. A on? Nie zauważa. Albo nie chce.

Ten mechanizm – daję z nadzieją, iż dostanę coś w zamian – często kończy się frustracją i zawodem. Bo partner nie czyta w myślach. I nie zawsze wie, iż dawanie wszystkiego bez słów – to cicha prośba o odwzajemnienie.

3. Kiedy ona rezygnuje z siebie, by "nie robić problemu"


Nie wychodzi z koleżankami, bo on woli, żeby była w domu. Rezygnuje z kursu, bo "to nie jest dobry czas". Przestaje mówić o swoich marzeniach, żeby nie wywoływać spięć. To się dzieje nie nagle, tylko kropla po kropli. I zanim się zorientuje, już jej nie ma – została tylko rola: partnerka, wspierająca, obecna, bez własnych potrzeb.

To nie jest miłość. To poświęcenie, które nie daje szczęścia ani jej, ani jemu.

4. Kiedy ona inwestuje emocjonalnie w związek, który nie istnieje


Związek się rozpada. On odsuwa się coraz bardziej, albo nigdy tak naprawdę w pełni nie był obecny. Ale ona przez cały czas trwa. przez cały czas myśli, iż da się to uratować. Że może jeszcze nie dziś, ale jutro on się obudzi i zrozumie, iż ją kocha.

Miłość w samotności – to jedna z najboleśniejszych wersji "kocham za bardzo". Bo daje się wszystko, a dostaje w zamian tylko ciszę.

5. Kiedy ona bierze na siebie jego emocje i odpowiedzialność za jego życie


On jest zestresowany – ona stara się być jego tarczą. On ma trudną przeszłość – ona ją dźwiga razem z nim. On nie radzi sobie z codziennością – ona ogarnia wszystko.

To brzmi jak troska, ale bardzo łatwo przechodzi w uzależnienie emocjonalne. Związek zamienia się w relację matka–dziecko. I choć kobieta jest silna, wewnętrznie wypala się szybciej, niż zdąży to zauważyć.

6. Kiedy ona kocha... z nadzieją, iż on się zmieni


Ten ostatni moment jest chyba najboleśniejszy. Bo nie kocha się człowieka takim, jaki jest. Kocha się jego potencjał. Wyobrażenie. To, kim mógłby być, gdyby tylko trochę bardziej się postarał. Gdyby dojrzał. Gdyby się zmienił.

Tylko iż życie to nie scenariusz romantycznej komedii. A większość ludzi – jeżeli nie chce się zmienić – po prostu się nie zmieni.

Miłość to nie wyścig na poświęcenia


Kobieta kochająca "za bardzo" tak naprawdę wcale nie kocha bardziej. Często kocha w sposób, który ją rani, wypala i w gruncie rzeczy osłabia. I choć brzmi to brutalnie – taka miłość nie jest miłością. Jest próbą przetrwania w relacji, która nie daje tlenu.

Każda z nas może czasem wpaść w któryś z tych momentów. I to nie powód do wstydu. To sygnał, by się zatrzymać i zapytać siebie: Czy ja naprawdę jestem w tej relacji szczęśliwa? Czy tylko próbuję zasłużyć na miłość, której nie ma?

Idź do oryginalnego materiału