W październiku dwa lata temu w pełnym wymiarze pierwszy raz zorganizowałam wycieczkę do Wadowic oraz Kalwarii Zebrzydowskiej. Chociaż doskonale znałam obydwie miejscowości choćby bardzo dobrze, trudno nie znać terenów, po których biegało się za dzieciaka, niby już miałam okazję i przygotować listę z danymi uczestników wyjazdu (wtedy już pomagałam księdzu w ogarnięciu wyjazdu na spotkanie młodych na Lednicę), i ubezpieczyć całą grupę, to jednak odczuwałam pewien wewnętrzny niepokój. Wtedy, w październiku 2023 roku miałam połączyć wszystko w całość. Miałam jednak tą świadomość, iż ktoś mi zaufał. Ktoś wierzył, iż za dyplomem licencjatu z turystyki religijnej kryją się konkretne umiejętności. choćby w przypadku takiego kogoś, jak ja. Wiedziałam, iż nie mogę zawieść tej osoby. Zrobiłam wszystko najlepiej, jak mogłam i jak umiałam. I chociaż było wiele niedociągnięć, to ogólnie chyba wyszło nie najgorzej, a ja wiedziałam nad czym mam popracować. I tylko żal mi było tego, iż główny inicjator wyjazdu nie mógł wziąć w nim udziału. Ale takie jest już to nasze życie. Nie wszystko w nim idzie tak, jakbyśmy chcieli. Mimo to usłyszałam od niego słowa uznania, a przy okazji mogłam wykorzystać zdobyte podczas studiów umiejętności. Na tyle, na ile pozwalało mi moje ciało.
Kiedy składałam w lipcu 2014 roku papiery na turystykę religijną, z tyłu głowy miałam myśl, iż będę mogła od czasu do czasu zrobić jakąś wycieczkę chociażby dla parafialnej scholi, w której wtedy aktywnie działałam. Niekoniecznie dalekie, u nas w okolicy też jest wiele pięknych i ciekawych miejsc godnych zobaczenia. I to od nich chciałam zacząć. Zainteresowanie było, gorzej z ustaleniem terminu, który był przenoszony czasami z całkowicie błahego powodu. Dlatego dosyć sceptycznie podeszłam do propozycji Księdza Niosącego Światło, nie mając pewności, iż i tym razem nie skończy się tak samo. Ale tym razem ksiądz dodał to ogniwo łańcucha, którego brakowało w scholi - wziął terminarz i wyznaczyliśmy kilka ewentualnych dat, a z nich wybraliśmy tą jedną. Taki drobiazg, który stanowił solidny fundament dla całości i dawał poczucie bezpieczeństwa. Tak niewiele, a zrobiło niesamowitą różnicę.
We własnej parafii w dalszym ciągu nie zrobiłam żadnej wycieczki. Dla jasności - schola przez ten czas raczej nigdzie nie była, no chyba ze na ogólnych pielgrzymkach organizowanych przez proboszcza. A on raczej nie jest chętny do współpracy ze mną. I ze wzajemnością. Za to po jednej z rozmów z kierownikiem Oratorium w S-cu, zaproponował mi on zorganizowanie takiej dla prowadzonej przez niego placówki. Ja z kolei zaproponowałam mu jednodniowy wyjazd do Wadowic. Raz, o Wadowicach mogę mówić i mówić. Dwa - miałam jeszcze szkielet tamtej pielgrzymki. Mogłam więc wprowadzić pewną korektę i viola! Ale wcześniej poprosiłam o konkretny termin, którego wszyscy mieliśmy się trzymać. No przepraszam, ale nie ufam już zapewnieniom, typu: pojedziemy na wiosnę. Ale słowom: pojedziemy w drugiej połowie czerwca - już tak. Co prawda sobota po Bożym Ciele nie napawała mnie optymizmem, ksiądz Jacek kazał mi być jednak dobrej myśli. I w sumie miał rację, bo kiedy w środę zobaczyłam listę uczestników, to była ona pełna. A w sobotę zobaczyłam to wszystko na własne oczy.
Nie wiem czy wiecie, ale z Wadowicami związane sylwetki aż trzech świętych Kościoła Katolickiego. Wiem, wiem, z takim Krakowem, czy też Warszawą związana pozostało większa ich liczba, jednak zważając na to, iż Wadowice to raczej mała i niepozorna miejscowość, uważam, iż to dobry wynik. I właśnie śladami tych świętych zaproponowałam zwiedzanie.
Po dotarciu na miejsce niespiesznie udaliśmy się na Plac Jana Pawła II. Po drodze minęliśmy Wadowickie Centrum Kultury. Przed II wojną światową była to siedziba Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół". Do niego na gimnastykę uczęszczał Karol Wojtyła w okresie nauki w gimnazjum, a także stawiał w nim pierwsze kroki na teatralnej scenie. Dzisiaj znajduje się w nim chociażby kino studyjne. Niebawem znaleźliśmy się na Placu im. Jana Pawła II (zwanym w przeszłości Placem Armii Czerwonej lub po prostu Rynkiem), centrum życia miasta. Wybudowany w połowie XV wieku na planie kwadratu, przez ten czas kilka zmienił swoje wymiary. To tutaj w okresie międzywojennym odbywały się tradycyjne jarmarki w czwartki i soboty. To tutaj w 1929 roku do Wadowiczan przemawiał ówczesny prezydent Polski, Ignacy Mościcki. To tu miały miejsca spotkania papieża Jana Pawła II z wiernymi w 1979 i 1999 roku, a także papieża Benedykta XVI w 2006 roku. To tutaj znajdowały się najważniejsze budynki w mieście - fara, urząd miasta, karczma.
Karol Wojtyła to postać, która bez wątpienia kojarzy się z Wadowicami. To tutaj przyszły papież przyszedł na świat, to tutaj został ochrzczony i bierzmowany, to tu chodził do szkoły powszechnej i śladem starszego brata, do liceum. To tu grał w piłkę, pływał w Skawie i stawiał pierwsze kroki na scenie w Sokole i w Domu Katolickim. W końcu to tutaj spędził pierwszych 18 lat swojego życia. Nasze zwiedzanie zaczęliśmy od nawiedzenia bazyliki Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny na wadowickim rynku. To w niej 105 lat i jeden dzień wcześniej miesięczny Karol Józef otrzymał z rąk księdza kapelana Franciszka Żaka sakrament chrztu świętego. Dziś można zobaczyć pamiętną chrzcielnicę w jednej z kaplic. To także w tym budynku rozpoczynał każdy dzień od służenia do Mszy świętej, choćby na dwóch Mszach pod rząd.
Do końca nie wiadomo kiedy kościół został wybudowany. Pierwsza wzmianka o nim, jeszcze jako filii parafii usytuowanej w położonym nieopodal Mucharzu, pochodzą z 1325 roku. Dziesięć lat później włączono go do parafii w Woźnikach. Budynek był drewniany, toteż został zniszczony przez pożar w 1440 roku. Niebawem na jego zgliszczach wzniesiono nowy, murowany kościół. Dziś pozostały po nim dwuprzęsłowe prezbiterium. 18 maja 1726 w mieście wybuchł pożar, który poważnie uszkodził budynek sakralny. Odbudowano go pod koniec XVIII wieku w stylu późnobarokowym. Zachodnią fasadę wieńczy wieża z baniastym hełmem. Początkowo parafia nosiła wezwanie Wszystkich Świętych, jednak w pierwszej połowie XIX wieku papież Grzegorz XVI zmienił je na Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny. Wiek XIX przyniósł też liczne zmiany architektoniczne. Od wschodniej strony kościoła dobudowano dwukondygnacyjny aneks. Jego parter mieścił zakrystię, a pierwsze piętro skarbiec. U schyłku XIX wieku została odrestaurowana fasada w stylu barokowym - otrzymała reprezentatywny balkon powyżej głównego wejścia oraz dodano kamienne rzeźby przedstawiające m.in. Matkę Bożą w otoczeniu św. Wojciecha i św. Stanisława - patronów naszego kraju. Kościół zelektryfikowano w 1931 roku. Pod koniec II wojny światowej w kościół trafiła bomba, która uszkodziła dach. Budynek przez cały rok był wyłączony z użytku, a nabożeństwa odprawiano w znajdującym się po sąsiedzku Domu Katolickim. Przy okazji odbudowy dobudowano dwa boczne wejścia i przedsionki z obu stron korpusu nawowego. Rozbudowano też zachrystię. Od 1992 świątyni przysługuje tytuł bazyliki mniejszej.
Po wejściu do świątyni oczom pielgrzymów ukazuje się okazałe prezbiterium. Uwagę w nim przyciąga odnowiony i ozdobiony polichromią ołtarz główny z wizerunkiem patronki świątyni - Maryi Panny trzymającej Dzieciątko na rękach. Postać odziana jest w srebrną szatę. W bazylice warto spojrzeć na malowidła na suficie. Te nad ołtarzem nawiązują do encyklik papieża Jana Pawła II, zaś te nad nawą główną do ewangelicznych ośmiu błogosławieństw.
W bazylice możemy zwiedzić cztery kaplice usytuowane w czterech jej rogach. Od strony północno - wschodniej znajduje się kaplica Świętej Rodziny. Tym, co może w niej zaciekawić jest figurka św. Jana Kantego (profesora Akademii Krakowskiej) w miejscu św. Joachima (ojca Maryi Panny). To w tej kaplicy znajduje się barokowa chrzcielnica z kamienia przykryta złotą kopułą zwieńczoną krzyżem. Była ona niemym świadkiem sakramentu chrztu świętego, którego 20 czerwca 1920 roku miesięcznemu Karolowi Wojtyle udzielił kapelan wojskowy i wikariusz parafii, ks. Franciszek Żak. W ramach wdzięczności dorosły już Karol Wojtyła ucałował ją kilkakrotnie, np. w dniu 50 urodzin, czy też już jako papież Jan Paweł II w 1979 r. Przy chrzcielnicy modlił się także papież Benedykt XVI w 2006 r.
Od strony południowo-wschodniej znajduje się kaplica Świętego Krzyża z wizerunkiem Ukrzyżowanego Chrystusa. Znajdują się w niej również relikwie św. Ojca Maksymiliana Marii Kolbe, św. Szymona z Lipnicy oraz św. Ojca Pio.
Z kolei w znajdującej się w południowo-zachodniej kaplicy papieskiej można zobaczyć relikwiarz z relikwiami Jana Pawła II. Jej wystrój stanowią elementy papieskiego ołtarza wzniesionego w Wadowicach z okazji spotkania papieża Benedykta XVI z wiernymi w 2006. Kaplicy symbolicznie strzegą postacie strażników w barwnych mundurach Gwardii Szwajcarskiej.

Drugi obiekt to budynek dawnego Magistratu, a aktualnie Urząd Miasta. W Magistracie mieściła się kiedyś szkoła powszechna, a nawet, przez pierwszych 9 lat, klasy gimnazjum klasycznego. Na przełomie XIV i XVII wieku, tam, gdzie aktualnie znajduje się plebania, została założona pierwsza szkoła parafialna w mieście. Na początku XIX wieku utworzono pierwszą publiczną szkołę elementarną. niedługo została przekształcona w szkołę główną. W połowie wieku została przeniesiona do nowiuteńkiego budynku Magistratu. Parter budynku zajmowały biura urzędu miasta, restauracja oraz cukiernia "Oaza" Jana Hyłki, szkoła mieściła się na piętrach. Warunki nauki były ciężkie - klasy były liczne (nawet 60 uczniów), nauczycieli było zaś mało, sale były zbyt małe, często źle wentylowane i zbyt mało oświetlone. Nie było też toalet. Nauka odbywała się na dwie zmiany. Z powodu niskich środków finansowych brakowało odpowiedniego wyposażenia szkolnego. Pogram nauczania obejmował język polski, rachunki. historię i geografię.
Ruszyliśmy wolno ulicą Lwowską w kierunku kościoła p.w. św. Piotra Apostoła. Po drodze minęliśmy m.in. klasztor sióstr Nazaretanek. Nie bez powodu jest on pod wezwaniem Opatrzności Bożej. Biskup Jan Puzyna wystosował do przełożonych prośbę o założenie domu w Wadowicach. Jednak młode Zgromadzenie nie miało funduszy na rozpoczęcie nowego dzieła. Wtedy biskup przypomniał im, iż "apostołowie nie pytali Pana Jezusa o pieniądze, gdy ich rozsyłał. Trzeba zaufać Opatrzności Bożej". W odpowiedzi na prośbę księdza Biskupa, dnia 12 lutego 1896 roku do Wadowic przyjechała Matka Laureta Lubowidzka wraz z trzema siostrami. Od samego początku Siostry podjęły różne formy pracy z ubogimi dziećmi i młodzieżą oraz z dziećmi z upośledzonymi. W 1896 roku otworzyły ochronkę dla dzieci oraz pracownię haftu i bieliźniarstwa dla młodzieży. Rok później założyły Towarzystwo Pań Miłosierdzia im. św. Wincentego a Paulo opiekujący się ubogimi chorymi. Praca sióstr spotkała się z serdecznością. gwałtownie zostały poproszone o podjęcie pracy w szpitalu w charakterze pielęgniarek ii salowych, jak też w administracji jako księgowe, sekretarki, magazynierki oraz kucharki. Jeszcze w grudniu 1896 roku podjęły prace w wadowickim szpitalu, gdzie przez ponad 50 lat pełniły samarytańską posługę. W 1905 roku rozpoczęto budowę obecnego klasztoru. Już dwa lata później Siostry przeprowadziły się do własnego Domu zakonnego. W nowym budynku utworzono internat dla uczennic z miejscowych szkół. Zorganizowano też miejsce na pracownie krawieckie, haftów, kwieciarstwa i bieliźniarstwa. W 1913 roku oddano do użytku kaplicę. Podczas I wojny światowej Siostry utrzymywały Ochronkę oraz zorganizowały w Domu szpitalik. Tuż przed wybuchem II wojny światowej, z powodu nowych przepisów oświatowych, Siostry dobudowały w Domu piętro i założyły w nim Zawodową Szkołę Krawiecką. Podczas II wojny światowej w Domu Opatrzności Bożej funkcjonowało ambulatorium dla rannych żołnierzy, sierociniec oraz, do 1 listopada 1940 roku, szkołę krawiecką. Działalność tej szkoły wznowiono w 1945 roku, jako Gimnazjum Krawieckie. Od lat 50 stopniowo usuwano Siostry z miejskiego szpitala, a w połowie lat 50 zlikwidowano Liceum Krawieckie i internat przez nie prowadzone. Przedszkole prowadzone przez Nazaretanki działało do 1961 roku. Decyzją władz ich dzieło zostało upaństwowione i przejęte przez państwo. Na początku lat 90-tych budynek powrócił do Zgromadzenia. Dzisiaj Siostry Nazaretanki pracują jako katechetki i zakrystianki w wadowickich parafiach. Opiekują się też Domem Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej Intelektualnie. Ośrodek to placówka pobytu stałego dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Jego misją jest wszechstronna pomoc mieszkańcom nie będących w stanie samodzielnie zaradzić swoim potrzebom życiowym. Od 2004 roku przy Domu działa grupa wolontariatu, którą tworzą uczniowie ostatnich klas szkoły podstawowej oraz szkół średnich. Siostry prowadzą też Świetlicę dla Dzieci imienia Jana Pawła II, gdzie po skończonych zajęciach szkolnych dzieci i młodzież spędzają czas w gronie swoich rówieśników. Korzystają w niej z pomocy nauczycieli i wolontariuszy, tłumaczących im trudne zagadnienia. Rodzinna atmosfera pełna ciepła i zrozumienia pomaga w prawidłowym rozwoju oraz rozwoju postaw chrześcijańskich.
Koszary wojskowe to obiekt leżący naprzeciwko klasztoru Sióstr Nazaretanek. Zabudowania te zostały wzniesione w 1827 roku dla stacjonujących w Wadowicach od 1820 roku batalionów austriackiego 56. pułku piechoty. Po I wojnie światowej koszary stanowiły bazę 12. Pułku Piechoty Ziemi Wadowickiej. W obydwóch jednostkach w latach 1900 - 1928 służył ojciec Jana Pawła II. adekwatnie to do lat 70. XVIII w. Wadowice nie posiadały żadnej pozycji strategicznej ani wojskowej. Ta sytuacja uległa zmianie w 1790 roku, kiedy dowództwo austriackie postanowiło obsadzić drogę łączącą Wadowice z Suchą. W ten sposób chciano zabezpieczyć komunikację w stronę Węgier. Decydujące okazało się wytyczenie traktu łączącego Wiedeń ze Lwowem. Dzięki temu Wadowice stały się ważnym punktem na trasie. Zalety militarne miasta zauważono na przełomie XVIII i XIX wieku. W 1819 roku pojawiły się w nim pierwsze oddziały wojskowe, formacje zapasowe myślenickiego 56 pułku piechoty. niedługo dla austriackiej jednostki wzniesiono koszary wojskowe - dwupiętrowy budynek o wymiarach 90 na 90 metrów z dużym dziedzińcem na środku, otoczony arkadowymi korytarzami. W 1825 roku koszary wystawiono przy Gościńcu Cesarskim aby wojsko w każdej chwili mogło skorzystać z głównej arterii komunikacyjnej miasta oraz całej Galicji. Wraz z odzyskaniem przez Polskę niepodległości miejsce 56 pułku austriackiej zajął 12 pułk piechoty (od 1924 r. 12 Pułk Piechoty Ziemi Wadowickiej). W 1854 r. zaadaptowano budynki znajdujące się naprzeciw głównego gmachu koszar. Drugie koszary wraz z zabudowaniami na tyłach mogły pomieścić co najmniej dywizjon kawalerii. W pierwszych latach XX w na terenach zajmowanych przez konnicę, pułk Obrony Krajowej i artylerię, utworzono dzielnicę przemysłową Wadowic. W 1914 roku żołnierze armii austriackiej wyruszyli na wojnę kierując się na południe. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości koszary przy ulicy Lwowskiej stanowiły kwaterę pułkową. Żołnierze pułku wsławili się w wojnie polsko-bolszewickiej biorąc udział w licznych bitwach, a w 1939 r. oddziały brały też udział w obronie podczas II wojny światowej. Do zakończenia II wojny światowej gmach pełnił funkcję obiektu garnizonowego, w późniejszych latach wykorzystywany był do innych celów. w tej chwili ten trzykondygnacyjny budynek uważany jest za jeden z lepiej zachowanych tego typu kompleksów w naszym kraju.
Idąc w stronę kościoła zależało mi, aby podejść w jedno miejsce - pomiędzy mostem na stawie, a skrzyżowaniem na końcu ulicy Lwowskiej stoi niepozorny dom. Według najnowszych ustaleń to w nim w latach 1912-1916 mieszkała rodzina Wojtyłów.
Wraz z wyborem Karola Wojtyły na papieża w Wadowicach zrodziła się idea budowa nowego kościoła jako wotum wdzięczności oraz upamiętnienie tego ważnego momentu w historii. W czasie jego pierwszej wizyty w rodzinnym mieście ustalono, iż stanie on przy Alei Matki Bożej Fatimskiej. Zamach na życie Jana Pawła II w dniu 13 maja 1981 roku przyczynił się do rozszerzenia inicjatywy wotywnej - nowy kościół pw. św. Piotra Apostoła miał być wotum wdzięczności za wybór, ale też ocalenie Ojca Świętego. Jego budowa trwała w latach 1984-1991, była realizowana wysiłkiem mieszkańców Wadowic. Parafianie nie tylko składali ofiary na nowy kościół, ale też z oddaniem uczestniczyli w pracach budowlanych. Trudu organizacyjnego podjął się ks. Michał Piosek, wikariusz parafii Ofiarowania NBP, późniejszy proboszcz nowej parafii. Temu dziełu poświęcił się bez reszty, nie szczędząc energii, zdrowia i sił, był duszą wszelkich działań, zachęcał i mobilizował parafian do wysiłku i ofiarności, pokonywał biurokratyczne bariery, zdobywał materiały budowlane, doglądał robót itp. W 1985 r. wraz z pielgrzymką parafian udał się do Rzymu, gdzie na audiencji u Ojca Świętego uzyskał błogosławieństwo dla nowej parafii. Uroczysta konsekracja miała miejsce 14 sierpnia 1991 r. w czasie drugiej wizyty Jana Pawła II w Wadowicach. Na placu przed kościołem odprawił on uroczystą Mszę świętą, dokonał także koronacji figury Matki Bożej Fatimskiej, którą wadowickiej parafii ofiarował biskup Fatimy. Poświęcony zespół sakralny symbolizuje drogę Jana Pawła II z Wadowic, przez katedrę na Wawelu na Stolicę Piotrową. Składa się z kościoła, kaplicy Chrystusa Króla, domu katechetycznego z plebanią oraz wolno stojącej wieży. Przed kościołem stoi pomnik Jana Pawła II, dar Watykanu oraz ks. kardynała Franciszka Macharskiego. Na wolno stojącej wieży wiszą trzy dzwony. Trochę żałuję, iż nie mogliśmy wejść do środka, gdzie np. posadzka nawiązuje do Placu św. Piotra w Rzymie, ale to już moja wina. Przeszliśmy za to wzdłuż i wszerz cały kompleks parkowy z tyłu kościoła.
Wadowicka "Górka" nierozerwalnie jest związana z postacią św. Rafała Kalinowskiego, który upatrzył sobie to miejsce jako siedzibę jednego z klasztorów zgromadzenia karmelitów bosych. Sprzyjało temu to, iż w drugiej połowie XIX wieku w Galicji nastąpił rozwój życia zakonnego. Odradzały się zakony dawne, osiedlały zagraniczne, powstawały też nowe. Do tej pierwszej grupy należeli karmelici bosi. Jednak jedynym klasztorem ocalałym z kasat był dawny erem w Czernej. Odnowiony klasztor cierpiał na brak nowych powołań, dlatego na jesień 1891 roku została podjęta decyzja o założeniu w Galicji drugiego klasztoru z przeznaczeniem na niższe seminarium. Wyszukanie odpowiedniej miejscowości zlecono m.in. ojcu Rafałowi Kalinowskiemu. Pod uwagę brano m.in. Kraków, Nowy Targ, Żywiec, Cieszyn, Bochnię i Wadowice. Ostatecznie wybór padł na ostatnią z miejscowości, z której pochodził znaczny odsetek duchowieństwa diecezjalnego. W lutym i w marcu 1892 roku o. Rafał odwiedził Wadowice w poszukiwaniu parceli z domem. Wydzierżawiono na trzy lata dom Franciszka Foltina przy ul. Żatorskiej. Ponieważ dom okazał się za mały dla potrzeb klasztoru i alumnów, dobudowano małą kaplicę i dwa pokoje. Jego przełożonym został ojciec Rafał Kalinowski, który przybył do Wadowic w sierpniu 1892 roku. Przez pierwsze dwa dni Msze święte odprawiane były w kościele parafialnym, następnie do 14 października w Kaplicy Niepokalanego poczęcia NMP, która znajdowała się w ogrodzie szpitala wojskowego, a od 15 października we własnej domowej kaplicy. Kanonicznej erekcji nowego domu zakonnego dokonał we wrześniu 1892 roku wikariusz generalny zakonu, ojciec Dionizy. W roku 1895 mijał trzyletni okres dzierżawy domu Foltina. Większość ojców klasztoru w Czernej uznała, iż najlepiej jest opuścić Wadowice i założyć klasztor w Krakowie na co nalegały krakowskie karmelitanki. Wbrew oporom zgromadzenia przełożeni prowincji wraz z władzami generalnymi zakonu polecili odnowić kontrakt z Foltinem. Pod koniec 1895 padła propozycja, iż kościół i klasztor zostaną wzniesione w południowo-zachodnim krańcu miasta. W drugiej połowie 1986 roku władze cywilne zezwoliły na budowę. Plany klasztoru i kościoła opracowali Adam Kozłowski i T. Prauss. 18 lutego 1898 roku zostały one podpisane przez o. Rafała Kalinowskiego, który od 1897 roku ponownie był przełożonym zgromadzenia zakonnego. W czerwcu 1897 roku zaczęto kopać fundamenty. W sierpniu kolejnego roku południowe skrzydło klasztoru było pod dachem, a w listopadzie cały kościół pokryło zadaszenie. 11 września 1898 roku Jan Puzyna dokonał poświęcenia kamienia węgielnego. Miesiąc później o. Jan Chryzostom Lamoś zastąpił na stanowisku o. Rafała. Przystąpiono też do budowy części zachodniego skrzydła klasztoru, magazynu zakrystyjnego i chóru. W kolejnym roku kościół otrzymał podstawowe wyposażenie wnętrza. Ostatnia Msza święta w starej kaplicy odbyła się 26 sierpnia 1899 roku. W uroczystej procesji tuż po nieszporach przy licznym udziale wiernych i duchowieństwa prowincjał o. Bonawentura Kirschstein przeniósł Najświętszy Sakrament z kaplicy przy ul. Zatorskiej do nowego kościoła, który został konsekrowany następnego dnia przez biskupa Jana Puzynę. 2 września klasztor został wikariatem, a w 1903 roku w pełni uformowanym klasztorem (przeoratem). Pierwszym przeorem wybrano o. Chryzostoma Lamosia. Trzy lata później zastąpił go o. Rafał Kalinowski. Był już wtedy poważnie chory i traktował swój urząd jako czas przygotowania do śmierci. Kalinowski zmarł 17 listopada 1907 roku w klasztorze w Wadowicach.
W dwudziestoleciu międzywojennym budynek zespół klasztorny był dwukrotnie przebudowywany. W 1928 roku przedłużono skrzydło zachodnie klasztoru, a w latach 30. zbudowano nowy budynek szkoły podnosząc całe zachodnie skrzydło o jedną kondygnację. W okresie obu wojen życie w klasztorze uległo dezorganizacji. W połowie września 1914 roku do Wadowic przybyli zakonnicy, którzy opuścili klasztor w Krakowie. Kilkanaście dni później austriackie wojsko zajęło parter i pierwsze piętro klasztorne organizując w nich szpital. Wielu kleryków musiało w związku z tym udać się do Linzu, a następnie do Wiednia. Po likwidacji austriackiego szpitala w 1918 roku pomieszczenia klasztorne zajęło na trzy lata wojsko polskie. Po klęsce wrześniowej w 1939 roku Wadowice zostały włączone w obręb Rzeszy i znalazły się naj granicy pomiędzy nią, a Generalnym Gubernatorstwem. Pod koniec października budynek gimnazjum zajął niemiecki urząd celny. W lipcu 1942 roku Rzesza przejęła na własność budynki i gospodarstwa klasztorne. W latach 1943 - 1944 Niemcy zajmowali kolejne pomieszczenia klasztorne. Uchroniono jednak zgromadzenie przed wysiedleniem. 23 stycznia 1945 roku celnicy opuścili budynek. Na ich miejsce przyszły oddziały niemieckie, które cofały się ze wschodniego frontu. Ale i one opuściły Wadowice, zaminowując wcześniej teren klasztoru. Na szczęście radzieccy saperzy je rozbroiły. Nie wybuchły też bomby, które wpadły do kościoła w trakcie bitwy o miasto. Aktualnie cele zakonników zajmują południowe skrzydło klasztoru. Nad magazynem zakrystyjnym mieści się chór zakonny, gdzie zakonnicy zbierają się na modlitwę. W zachodnim skrzydle znajdują się kuchnia, refektarz, sala zebrań wspólnoty oraz biblioteka. Biblioteka ta liczy około 20 tysięcy pozycji.
W drodze z klasztoru pod siedzibę Liceum pokazałam dzieciakom, gdzie jeszcze nie tak dawno stał dawny szpital miejski, w którym Edmund Wojtyła odbywał praktyki studenckie. Dzisiaj nie pozostał tam kamień na kamieniu.
Zwiedzanie Wadowic zakończyliśmy na budynku I Liceum Ogólnokształcącego im. Marcina Wadowity, mieszczącego się na rogu ulicy Mickiewicza i Gimnazjalnej. Początki szkoły sięgają 1 września 1866 roku, kiedy pierwszy rocznik gimnazjalistów rozpoczął naukę w pierwszej polskiej szkole na zachód od Krakowa. Dlatego szkoła uważana jest za jedną z najstarszych na terenie Galicji. O zezwolenie na założenie szkoły średniej wadowiczanie wnioskowali do władz austriackich już w 1835 roku. Ich starania przyniosły efekt po 31 latach. We wspomnianym 1866 roku otwarto niższe gimnazjum humanistyczne posiadające dwie klasy. Ciężar utrzymania szkoły spoczywał na gminie, toteż mieszkańcy podjęli starania zmierzające do przekształcenia jej w wyższe gimnazjum realne. Wtedy mogłoby być utrzymywane przez państwo. Udało się to i do 1882 roku szkoła funkcjonowała w ramach wyższego ośmioletniego gimnazjum realnego, a następnie znowu ją przekształcono, tym razem w zwyczajne gimnazjum humanistyczne. Przez pierwsze lata szkoła funkcjonowała w dawnym ratuszu mieszczącym się na rynku, a od 1875 roku w nowym, przestronnym budynku tuż przy głównej drodze. W gimnazjum od początku wykładano w języku polskim, a oprócz tego uczono języków niemieckiego, łaciny i greki. Szkołę charakteryzował wysoki poziom nauczania, toteż tylko nieliczni stawali się jej absolwentami po 8 latach nauki. Nauka była płatna, dlatego wielu uczniów ratowała się zapomogami i stypendiami. W szkole panowała patriotyczna atmosfera, a cesarsko - królewskim Gimnazjum była tylko z nazwy. W okresie międzywojennym rocznie uczęszczało do niej około 400-500 uczniów, ukończyło je natomiast 769 z nich. Wszystkich ich witała wisząca nad drzwiami myśl rzymskiego poety Albiusa Tibullusa: To co czyste podoba się Najwyższemu, przychodźcie w szacie czystej i rękoma czystymi czerpcie wodę ze źródła.
W tym okresie gimnazjum klasyczne przekształcono w Państwowe Gimnazjum i Liceum. Wielu uczniów i nauczycieli walczyło w czasie II wojny światowej i niestety, wielu z nich poległo. Z murów wadowickiego gimnazjum wyszli m.in. dowódca obrony Warszawy, generał Walerian Czuma, kardynał lwowski, św. Józef Bilczewski, literat Emil Zegadłowicz oraz papież Jan Paweł II. W tym miejscu poopowiadałam trochę mojej grupie o trzecim świętym związanym z Wadowicami, Józefie Bilczewskim. Co mnie zdziwiło, to to, iż choćby ksiądz, który był z nami, kilka wiedział o nim. Tymczasem mój licencjat z pedagogiki dotyczył patriotycznych wskazań w pismach św. Józefa Bińczewskiego, więc coś o nim wiedziałam i mogłam im opowiedzieć. Dla zaciekawionych - >>klik<<.Na tym skończyłam oprowadzać nasze Oratorium po Wadowicach trzech świętych. Stres był, bo to jednak mój debiut z tą grupą wiekową. Ale chyba nie było tak źle. A ile pytań i spostrzeżeń pojawiło się po drodze. Nie na wszystkie potrafiłam odpowiedzieć, ale nigdy nie chcę uchodzić za omnibusa. Ja mam tylko nadzieję, iż nikogo nie zawiodłam i spełniłam oczekiwania, jakie żywili względem mnie inni. Chociaż w 50%...