2195. Piętno Tatarkiewicza

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 2 tygodni temu
Jeszcze jeden dzień i zdjęcie szwów. Jak na moje oko to wszystko goi się całkiem nieźle. Tylko na początku trochę tam podkrwawiało, zwłaszcza alergicznego. A iż jest on dosyć specyficzny i charakterystyczny, to nie sposób pomylić go z żadnym innym, a zwłaszcza z przeziębieniem. Toteż działają na niego zupełnie inne lekarstwa. A raczej powinny działać, bo z tym też różnie bywa. Czasem jednak ktoś myśli, iż to jakaś choroba. Nie, to nie choroba. Przynajmniej nie zaraźliwa.
Ten zabieg wybawił mnie z opresji startu w tegorocznym sezonie sportowym. Najlepsze jest to, iż jeszcze na początku roku szkolnego, czy tam po przerwie wakacyjnej, umówiłam się z trenerem, iż chcę trenować już tylko dla siebie samej i dla zdrowia. Poza tym mnie się tyle zwaliło w tym roku obowiązków, iż nie dałam rady bez regularne treningi. Przepraszam, moja doba też ma tylko i aż 24 godziny i muszę w niej zmieścić wszystkie sprawy z bieżącego dnia. A bez regularnych treningów ani rusz. Postawa poprzedniego trenera też nie wpłynęła pozytywnie na moje nastawienie do sportu. Można się nie doprosić na zawodach dobrego zawiązania butów przed startem (bo trener przez 10 minut rozmawiał przez telefon), a potem usłyszeć pretensję, iż pobiegło się tylko w takim czasie? Można. O jakości tamtych treningów nie wspomnę. Więc powiedziałam nie wszelkim zawodom dla niepełnosprawnych, przynajmniej w tym roku. Trener jeszcze próbował mnie namówić. Po operacji jednak skapitulował. I mam nadzieję, iż na razie tak zostanie. Zresztą mam wrażenie, iż moja przygoda z tak czynnym sportem jak kiedyś dobiegła końca. Nic nie trwa wiecznie.
A skoro nie muszę iść na trening i mam wolne póóóźne popołudnie to wracam do zmory całego rocznika, czyli filozofii w wydaniu Władysława Tatarkiewicza. Kiedy kiedyś tam Ksiądz Niosący Światło odkrył, iż na filozofii w dalszym ciągu obowiązuje ten trzytomowy podręcznik, z którego i on się uczył, to aż się przestraszył. choćby pożyczył mi swoje książki, bo sobie je kupił będąc na "świętej"* teologii. No cóż, widać, iż na "biblią" pedagogiki jest dwutomowa "Historia wychowania" napisana przez Stanisława Kota (nie wiem jak, ale przebrnęłam przez obydwie części), a "biblią" nauk filozoficznych jest trzytomowe wydanie "Historii filozofii" wspomnianego Władysława Tatarkiewicza.
A taki miły akcent spotkaliśmy po drodze, w trakcie jednodniowej wycieczki do Warszawy.
Cały wydział był uśmiechnięty od ucha do ucha.
Trzeba jeszcze wymyśleć jakieś sensowne życzenia dla księdza z okazji rocznicy święceń. Tylko bez przesady, bo mi się znowu chłop za bardzo wzruszy, tak jak rok temu. Ale rok temu to była okazja niebagatelna, bo 20 lecie kapłaństwa. Owieczki podobno do dziś robią furorę. Nie wie jednak, iż na 21 lecie dostanie kolejną. Jakoś mu się udało przetrwać ten rok. Były wzloty i upadki, ale jest z nami.

* Sam ją tak określa
Idź do oryginalnego materiału