2165. Dzienna Ekstremalna Droga Krzyżowa ze zwiedzaniem w tle

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 6 dni temu
Od kilku lat w ostatni piątek przed Niedzielą Palmową wielu wiernych wyrusza na trasę Nocnych Ekstremalnych Dróg Krzyżowych. Ich trasa liczy ok. 40 kilometrów, a więc wcale nie tak mało. Śmiałkowie pokonują ją w ciszy i skupieniu, gdzieś w głębi siebie kontemplując tajemnicę Męki Pańskiej.
Dotychczas byłam na dwóch akademickich Nocnych Drogach Krzyżowych wzorowanych na Ekstremalnej. Z tym iż akademickie liczą ok. 20 kilometrów, a więc o połowę mniej. Na początek jednak wystarczy. Jak wiecie, rok temu, kiedy szliśmy do Tychów, nie dałam rady i nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Ale to było może 1,5 km przed metą, a więc jak na kogoś z mózgowym porażeniem dziecięcym to całkiem nieźle. W tym roku zrobiłam całą pętlę po Katowicach. Łatwo nie było, ale też szło mi się o wiele lepiej niż w zeszłym roku. I szybciej doszłam też do siebie po tym wszystkim.
Równocześnie Ksiądz Niosący Światło zaczął coś tam przebąkiwać, czy idę w tym roku na miejską Ekstremalną Drogę Krzyżową. Odpowiedziałam mu, iż nie dam chyba rady, bo to i 45 km, i w nocy, i po niezbyt znanym mi terenie. Innymi słowy, iż nie dam rady. Żeby nie wyjść na mięczaka to powiedziałam mu, iż idę na studencką Drogę Krzyżową i oczywiście na Pielgrzymkę na Jasną Górę, bo też się pytał, czy idę.
Myśl o nocnej Ekstremalnej Drodze Krzyżowej była dla mnie zbyt absurdalna. A jednak postanowiłam przejść trasę na tyle, na ile pozwoliłyby mi moje siły. Tyle, iż w dzień. Ale to było przemyślane działanie. o ile zgubiłabym się w dzień, to łatwiej odnalazłabym drogę. Po drugie, o ile nie dałabym już rady dalej iść, to mogłabym jakoś wrócić do domu komunikacją miejską. A po trzecie - w dzień miałam szansę dokładnie poznać trasę, co raczej byłoby niemożliwe po ciemku.
Do pokonania trasy, dzięki zwykłej mapy i opisu, przymierzałam się dwukrotnie. Pierwszy raz, tydzień temu, przeszłam niecałe 30 km. Pokonał mnie niezbyt precyzyjny opis niespełna 5 km przejścia pomiędzy Stacją IX Drogi Krzyżowej, a Stacją X. A iż nie znam tamtych terenów, na zewnątrz zaś robiło się coraz bardziej ciemno - postanowiłam zawrócić i w domu na google.maps sprawdzić trasę, aby w tym tygodniu spróbować ją przejść jeszcze raz.
Jeszcze w czwartek moja wyprawa stała pod znakiem zapytania. Wczoraj jednak zaczęłam dochodzić do siebie, a wczoraj czułam się na tyle dobrze, iż powiedziałam - idę.
Podobnie jak w przypadku Nocnej EDK, także i teraz rozpoczęłam ją od Mszy świętej. Akurat Ksiądz Niosący Światło miał spowiadać przed nią. No właśnie - miał, ale w ostateczności przyszedł ze mną porozmawiać. Znowu nawiązał do Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Powiedziałam mu, iż właśnie na nią idę i wyjaśniłam dlaczego teraz. On z jednej strony złapał się za głowę i stwierdził, iż gdyby miał włosy, to by przy mnie osiwiał, ale z drugiej, pobłogosławił mnie na drogę, kazał mi zmienić miejsce ostatniej XIV Stacji i dać mu znać, choćby w środku nocy, iż doszłam. A przebieg drogi i poszczególne stacje udokumentowałam na zdjęciach.
Parafia św. Maksymiliana - start Drogi Krzyżowej
Stacja I - Parafia Ciała i Krwi Chrystusa (1,2 km)
Stacja II - Parafia Matki Boskiej Anielskiej (2,3 km)
Stacja III - Parafia św. Józefa (3,8 km)
Stacja IV - Krzyż Powstańczy z 1863 r (6,1 km)
Stacja V - Kapliczka w Mariankach 1 (8,3 km)
Stacja VI - Kapliczka w Mariankach 2 (9,3 km)
Tego typu widoki towarzyszyły mi przez kilka kilometrów (ale też bardzo wiało)
Stacja VII - Parafia św. Marcina w Wojkowicach Kościelnych (15 km)
Stacja VIII - Parafia NMP Wspomożenia Wiernych w Trzebiesławicach (20,2 km)
Przyroda potrafi być niesamowita
Oj, trzeba było przejść niezły kawał drogi, aby znaleźć ten drogowskaz
Taki widok zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy
Kamieniołom przed Stacją IX
Stacja IX - Kapliczka na ul. Idziakowskiego w Sikorce (26,5 km)
Stacja X - Parafia pw. Marii Magdaleny w Ząbkowicach (30,7 km)
Za ostatnim obiektem poszłam w kierunku Stacji XI. Byłam gdzieś w połowie odcinka, kiedy pewnej pani z psem nie spodobało się, iż kręcę się na jej osiedlu (akurat szukałam zejścia na inną ścieżkę) i zagroziła mi wezwaniem policji. Trochę się tego wystraszyłam i postanowiłam brać nogi za pas. Za bardzo nie miałam siły biec, a jeszcze kilkanaście kilometrów było przede mną. Postanowiłam "uciec" komunikacją miejską. W ten sposób wylądowałam na Hucie Katowice. Chciałam jakoś wrócić na trasę, ale o tej porze nie miałam jak. Z bólem serca, ale zrezygnowałam z dalszej drogi, chociaż zostały mi jeszcze 4 stacje, czyli jakieś 8 km. Z drugiej strony trochę zasugerowałam się pogodą z zeszłego tygodnia, gdzie było 20 stopni ciepła i wzięłam letnią kurtkę. Tymczasem było zimno, a choćby w pewnym momencie zaczął padać śnieg. Zmarzłam, nie ukrywam, iż nie. I to chyba przypieczętowało moją decyzję. Wsiadłam do odpowiedniego autobusu i pojechałam do domu. Tak sobie myślę, iż gdyby nie tamta kobieta, to może choćby przeszłabym całą trasę. Ale ok. 34 km to też niezły wynik.
Dzisiaj z pewną obawą i wstydem przyznałam się księdzu, iż jednak trochę skróciłam moją trasę. Usłyszałam, iż nie mam za co przepraszać, iż zdarza się, iż i tak jestem wielka. Trochę mnie wypytywał o to, jak mi się szło, trochę o to, czy nie bolą mnie bardzo nogi, bo jednak to był spory wysiłek (najgorzej było wstać, potem jakoś poszło).
Powiedzielibyście, iż to przemysłowe miasto?
Hmmm... a jakby tak jednak iść na tą nocną Drogę Krzyżową? Wszak choćby teraz do Stacji IX szłam praktycznie na pamięć (tydzień temu tam właśnie zaszłam), więc nie powinnam zbytnio pobłądzić... Tylko, iż wtedy widoki będą zupełnie inne.
Idź do oryginalnego materiału