Z kandydatami do bierzmowania (1 rok przygotowania) jestem już po pierwszej próbie przed piątkową Drogą Krzyżową. Pierwszej i chyba jedynej, bo bardziej tutaj chodziło o to, żeby wiedzieli co, kiedy i jak, a nie o samo przeczytanie tekstów. Temat, jak wspominałam w jednym z ostatnich wpisów, bardzo na czasie, bo o Carlo Acutisie, który za kilka ponad miesiąc dołączy do grona świętych. Druga Droga Krzyżowa, już z drugim rokiem przygotowań, będzie pod innego świętego - Pier Giorgia Frassatiego.
W ogóle to szykowałam się do organizacji tylko jednego nabożeństwa Drogi Krzyżowej. Ksiądz Niosący Światło dostał obydwa napisane scenariusze i miał zdecydować, który z nich jest lepszy i bardziej nadaje się do wystawienia. Chyba nie mógł tego zrobić i wysłał mi SMS-a, iż najlepiej będzie przedstawić je oba. I tak młodszy rocznik dostał Carla Acutisa, a starszy - Pier Giorgia.
Podobało mi się, iż po próbie wywiązała się dyskusja na temat wartości, którymi powinni kierować się w życiu dojrzali (czyli już po bierzmowaniu) chrześcijanie. I trzeba przyznać, iż dzieciaki miały naprawdę fantastyczne pomysły na to, jak można łączyć wiarę z codziennym życiem. Oczywiście nie wiem, w jaki sposób przełoży się to na praktykę, ale cieszy mnie, iż myślą w taki, a nie inny sposób, iż wiara jest dla nich czymś ważnym, a nie tylko dodatkiem do życia. Że chcą, a nie muszą, przystąpić do tego sakramentu. Dyskutowaliśmy też (wiem, iż po niewczasie) nad przesłaniem, jakie przekazał w tegorocznym orędziu wielkopostnym papież Franciszek i co dla wszystkich z nas oznaczają trzy zawarte w nim hasła - podążać, wspólnota oraz nadzieja na spełnienie się obietnicy. Opisywaliśmy różne drogi, jakie musieliśmy przemierzyć w naszym życiu, także te realne, dzieliliśmy się informacjami na temat wspólnot, niekoniecznie religijnych, do których należymy, wspominaliśmy obietnice, które ktoś nam złożył - te spełnione i niespełnione. Myślę, iż dzięki temu łatwiej nam było zrozumieć wystosowany przez papieża dokument.
Co do samej jego treści to mnie osobiście ujął następujący jego fragment: "W tym Wielkim Poście Bóg wzywa nas do zweryfikowania, czy w naszym życiu, w naszych rodzinach, w miejscach, w których pracujemy, we wspólnotach parafialnych lub zakonnych, jesteśmy zdolni do kroczenia z innymi, do słuchania, do przezwyciężania pokusy zakorzeniania się w swojej autoreferencyjności i dbania wyłącznie o własne potrzeby. Zapytajmy siebie przed Panem, czy jesteśmy w stanie pracować razem jako biskupi, kapłani, osoby konsekrowane i świeccy, w służbie Królestwa Bożego? Czy zachowujemy postawę gościnności, z konkretnymi gestami, wobec tych, którzy się do nas zwracają, i do tych, którzy są daleko? Czy sprawiamy, iż ludzie czują się częścią wspólnoty, czy też trzymamy ich na marginesie. To jest drugie wezwanie: nawrócenie do synodalności.". Tak sobie myślę, iż we współczesnym świecie nie za bardzo potrafimy ze sobą współpracować i to na różnych poziomach. Każdy z nas może mieć odmienny, interesujący pomysł na zrobienie czegoś, a często uważamy, iż to my mamy prawo do decydowania o czymś. A gdybyśmy tak zebrali kilka pomysłów i zrobili z nich jeden, wspólny? Och, i wilk byłby syty i owca cała.
Za kilka dni spotkanie z drugim rokiem przygotowywanych do bierzmowania. interesująca jestem ich przemyśleń na temat wspomnianego orędzia.