Podobnie jak w przypadku rozpoczęcia nowej pracy, także tuż przed rozpoczęciem praktyki praktykant, przynajmniej podejmujący praktykę w placówce oświatowej (a podejrzewam, iż i w innych przypadkach też), zobowiązany jest do odbycia szkolenia BHP. Ku mojej radości, szkole w której rozpoczynam praktyki udało mi się je zorganizować niemalże z dnia na dzień. Inna sprawa, to taka, iż akurat w tym samym dniu co ja rozpoczynałam praktykę, pracę w szkole rozpoczynała nauczycielka wspomagająca, więc chcąc nie chcąc, placówka i tak musiała załatwić to szkolenie w firmie zewnętrznej i tak, więc można powiedzieć, iż mnie pod niego podpięli.
Trochę obawiałam się, iż nie trafię do siedziby wspomnianej firmy, bowiem nie do końca znam tamtą część miasta, w której jest ona usytuowana. Co prawda miałam jej adres, co prawda sprawdziłam na google.maps, gdzie mniej więcej się ona znajdowała, co prawda pojechałam tam duuużo przed czasem, ale i tak gdzieś z tyłu głowy miałam myśl, iż już na początku nawalę i nie dotrę na wskazaną godzinę. Jak się potem okazało - dosyć gwałtownie odnalazłam poszukiwany budynek. Musiałam ciut poczekać na to szkolenie, ale jak możecie się domyśleć - miałam ze sobą książkę, więc nie był to czas stracony.
Szkolenie było w dużej mierze powtórką z pozyskanych już na wcześniejszych etapach informacji. Nie odebrałam tego jednak jako przykry obowiązek, ale jako szansę na utrwalenie i powtórzenie wiadomości. Wszak nigdy nie wiadomo co i kiedy może się przydać. Podobało mi się to, iż była to luźna rozmowa (co byłoby raczej trudne przy całej sali osób) na zasadzie: co by panie zrobiły, gdyby... Teoretycznie powinnyśmy mieć też test na końcu, ale prowadzący szkolenie stwierdził, iż poprzez rozmowę zorientował się, iż w zasadzie to nasza wiedza na temat zagrożeń i pierwszej pomocy jest całkiem duża. Jeszcze tylko wypełnił odpowiednie papiery i mogłyśmy z Monią jechać do szkoły.
Po drodze wywiązała się między nami rozmowa i okazało się, iż obydwie ukończyłyśmy te samo liceum, chociaż w różnych odstępach czasowych (ona jest o 10 lat starsza ode mnie). Jak możecie się domyśleć, tematów do rozmowy było bez liku, bo uczyło nas wiele tych samych nauczycieli. choćby nie wiem, kiedy minęła nam podróż, która nie trwała długo. Ale aż miło mi się zrobiło, iż nasza rozmowa przybrała dynamiczny i spontaniczny przebieg. I iż nasze odczucia odnośnie niektórych nauczycieli są bardzo zbieżne.