Mówi się, iż na studiach dziekanat to to miejsce, które najlepiej omijać szerokim łukiem. Muszę jednak przyznać, iż pod tym względem mam chyba miałam niesamowite szczęście. Pomijając dziekanat na AWFie w Katowicach, który jak nic był odzwierciedleniem stereotypowego obrazu tej instytucji*, to raczej nie mogę narzekać pod tym względem. I w Instytucie Pedagogicznym i na Wydziale Teologicznym pracują panie, które naprawdę z chęcią służą pomocą i dobrą radą. I to nie tylko w dziekanatach, ale i w sekretariacie na Teologicznym. A może choćby tam bardziej? Bo częściej tam bywam, niż w dziekanacie? Ale co ja na to poradzę, iż z sekretariatu przechodzi się do gabinetu władz, a z prodziekanem umówiłam się na zaliczanie wejściówek w ramach jego dyżurów? Ale chyba po prostu mam szczęście do sekretariatów na uczelniach. Pamiętacie jak pisałam tutaj o pani Mary Poppins? Ona też pracowała w uczelnianym sekretariacie.
We wspomnianym sekretariacie na Wydziale Teologicznym pracuje mama jednej z moich koleżanek z grupy. Bardzo ją lubię, ale to jest tego typu osoba, której nie da się nie lubić. Zawsze uśmiechnięta, zawsze pierwsza chętna do pomocy, czasami odsyła mnie na zajęcia, a potem powiadamia Zuzę, iż mogę już zejść i załatwić to, co mam do załatwienia. Podobno też od czasu do czasu rozmawia o mnie z Zuzą, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Ostatnio miała imieniny. Nie wiem dlaczego, ale poczułam wewnętrzną potrzebą złożenia jej życzeń, aby choć w ten skromny sposób odwdzięczyć się za jej dobro. Chociaż to i tak za mało, wobec tego, co od niej otrzymałam. Z tej okazji postanowiłam zrobić dla niej skromną kartkę imieninową. A ponieważ idzie wiosna, to nie mogło być inaczej i pojawił się na niej ptaszek.
Mam nadzieję, iż jej się spodoba.
* przypomina mi się pytanie osoby odpowiedzialnej za sprawy studentów niepełnosprawnych na AWFie w Kato - co chcielibyśmy zmienić na uczelni aby ułatwić nam funkcjonowanie. Odpowiedź była jednoznaczna - panie w dziekanacie :).