2113. Doskonała ekipa sprzątająca

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 2 miesięcy temu
Żeby nie było, iż jedyne co robię to siedzę i się uczę - czasami robię też coś wykraczającego poza moją wąską sferę komfortu. Na początku roku otwarto kryptę studencką znajdującą się pod majestatyczną archikatedrą Chrystusa Króla. Myślę, iż wszyscy członkowie Duszpasterstwa Akademickiego bardzo cieszyli się z tego faktu i obiecaliśmy naszemu opiekunowi, księdzu Krisowi, iż sami będziemy nią sprzątać, aby zaoszczędzić na zewnętrznej ekipie sprzątającej. choćby w tym celu powstał specjalny formularz, ażebyśmy się mogli na niego wpisać w celu ustalenia grafiku dyżuru.
Moja pora na sprzątanie była w sobotę. Zgodnie z zaleceniem przyszłam zaopatrzona w płyn do mycia naczyń znanej firmy oraz szmatki. Niektórzy przynieśli z sobą też wiadra i mopy, ale szczerze powiedziawszy to nie chciało mi się ich taszczyć z DG, i to komunikacją miejską. Oni mają samochody, więc jest im ciut łatwiej przetransportować tego typu rzeczy. Zresztą w krypcie też są tego typu rzeczy, więc większego problemu nie ma.
Nie wiedziałam dokładnie ile będzie trwało to sprzątanie, bo z jednej strony krypta jest niewielkich rozmiarów, ale z drugiej, o ile się weźmie pod uwagę te wszystkie ławki, schody, krzesła, ołtarz, konfesjonały to robi się z tego całkiem spora ilość rzeczy. No, ale też było nas 5 (+ w pewnym momencie wpadł też ksiądz Kris), więc prace porządkowe jakoś nam szły. Ja przykładowo dostałam do ogarnięcia część ławek, poręcze i konfesjonał, co nie wykraczało zbytnio poza to, co mogę zrobić.
Ostatecznie sprzątać skończyliśmy po godzinie 12 (od godziny 9:00). I raczej byłyśmy zadowolone z naszych poczynań, o czym chyba świadczą nasze uśmiechnięte miny na koniec pracy.
Nie wiem, kiedy następnym razem przyłączę się do sprzątania krypty, bo grafik działa na zasadzie rotacyjnym i teoretycznie spadłam teraz na koniec kolejki. Ale na pewno zdarzy się to jeszcze nie raz. O ile wcześniej mi "nie podziękują" za pomoc. Ale nie, raczej tacy nie będę...
Wiecie, iż przy okazji przypomniało mi się, jak kiedyś przed półkoloniami czy to przed rozpoczęciem roku formacyjnego też sprzątaliśmy nasze Oratorium jako wspólnota animatorów. To były piękne czasy, pozostawiające wspomnienia, do których wraca się z sentymentem. A jak jednoczyło to i scalało więzy między nami. No i komu to przeszkadzało? Ech, nie będę się denerwować, bo nie mam o co. To kiedyś minie, musi. I tylko należy mieć nadzieję, iż wtedy wróci wiele dobrze działających w przeszłości rozwiązań. A kto wie, czy nie powstaną nowe, równie interesujące inicjatywy. A do tego czasu po prostu warto przeczekać gdzieś indziej. Tam, gdzie jest się na równi z innymi. Mimo wszystko.
Idź do oryginalnego materiału