Na parafialny wyjazd na tegoroczne Misterium Męki Pańskie w Krakowie połączony z nawiedzeniem opactwa sióstr benedyktynek w położonych nieopodal Staniątkach zapisałam się w styczniu, kiedy jeszcze było w miarę normalnie. Co prawda wtedy byłam nieźle przeziębiona i nie chodziłam na Msze święte, ale Pani Dyrygent udało się mnie o nim powiadomić. Korzystając z okazji postanowiłam się na niego zapisać.
Potem wynikła ta dziwna sytuacja z decyzją proboszcza i jakoś straciłam ochotę na ten wyjazd. choćby w dzień jego realizacji zastanawiałam się, czy nie wysłać Dyrygentce SMSa, iż mam temperaturę i nie jadę. Ale wtedy aby zobaczyć Misterium, na czym najbardziej mi zależało, musiałabym załatwiać wszystko na własną rękę. To jest wykonalne, ale czas mi się jakoś skurczył i istniało niebezpieczeństwo, iż nie znajdę wolnej soboty czy też niedzieli, pomimo tego, iż zostały jeszcze dwa tygodnie wystawiania przedstawienia na scenie. Postanowiłam więc zagryźć zęby i pojechać. Tym bardziej, iż wczorajsze wielkopostne zadanie brzmiało następująco:
Zrób dziś coś dla siebie |
Zastanów się dziś nad rzeczą, którą możesz zrobić dla siebie. Może potrzebujesz trochę odpoczynku? A może chcesz rozwinąć nową umiejętność?
Czy taką wycieczkę można pod nie podpiąć? Myślę, iż tak. Konkretniej - chciałam zobaczyć kolejną interpretację Męki Pańskiej. W związku z tym poodwoływałam korepetycje oraz zrobiłam porządek w mieszkaniu w piątek. Wszystko po to, aby mieć w miarę wolną sobotę.
Jednak zanim udaliśmy się do Wyższego Salezjańskiego Seminarium Duchowego pojechaliśmy do oddalonych o około 22 kilometrów od Krakowa Staniątek, gdzie znajduje się jedyne w Polsce Opactwo Benedyktynek. W tym miejscu mieliśmy zaplanowaną Mszę świętą oraz krótkie (dosłownie) zwiedzanie.
To nie była moja pierwsza wizyta w tym miejscu - będąc na drugim roku turystyki religijnej na UPJPII mieliśmy tam jeden z wyjazdów. Z tym, iż wtedy jechaliśmy pociągiem, co okazało się bardzo dobrą opcją, zważając na korki, jakie wczoraj napotkaliśmy po drodze. No i jeszcze jedno - wtedy, w maju 2015 roku nie posiadałam jeszcze aparatu cyfrowego, a tym samym nie miałam możliwości utrwalenia czegoś w formie zdjęć. Teraz zabrałam z sobą mój niewielki kompakt, chociaż niestety, cała wizyta odbyła się w niemal ekspresowym tempie, a przez to okazji do cyknięcia fotografii, dobrej fotografii, było stosunkowo niewiele.
Budynek kościoła pw. św. Wojciecha |
Początek opactwa Benedyktynek w Staniątkach datuje się na 1228 rok. To wtedy Klemens z Brzeźnicy z rodu Gryfitów i jego żona ufundowali klasztor, w którym ich córka Wisenna została pierwszą ksienią. 25 lat później bulla papieska Innocentego IV potwierdziła wszelkie przywileje klasztorne. Pierwotne zabudowania wraz z biblioteką zostały zniszczone w czasie pożaru w 1530 roku. Klasztor odbudowano w latach 1619 - 1649 dzięki staraniom ksieni Cecylii Trzcińskiej. Klasztor ponownie został zniszczony podczas potopu szwedzkiego oraz wojny północnej.
W 1648 roku w Krakowie założono klasztor św. Scholastyki. Zakonnice chciały uniezależnić się od opactwa w Staniątkach, co jednak się nie udało i musiały powrócić do Staniątek. Kasacja krakowskiego klasztoru miała miejsce w 1782 r.
Klasztor benedyktynek uniknął kasacji przez władze austriackie dzięki temu, iż siostry prowadziły w nim szkołę dla dziewcząt. W XIX wieku nastąpił jej znaczny rozwój, a w 1923 roku dodano do niej pięcioletnie gimnazjum. Decyzją władz komunistycznych szkoły zostały zamknięte w 1953 roku. W latach 1954 - 1956 siostry zostały przeniesione do Alwerni.
Kościół pw. św. Wojciecha i Najświętszej Maryi Panny wznoszono na dwie tury. Konsekracja wzniesionego w pierwszym etapie prezbiterium nastąpiła w 1238 r., natomiast korpus halowy dobudowano w II połowie XIII w. Świątynia jest jedną z najstarszych świątyń gotyckich i najstarszą typu halowego w Polsce. Jej budowniczowie są znani z imienia - to Wierzbięta i Jaśko. Konstrukcja o krótkiej, trójprzęsłowej nawie w dwuprzęsłowym prezbiterium została przebudowana w XVII w. w stylu barokowym.
Ołtarz główny |
Do najważniejszych dzieł sztuki w kościele niewątpliwie należą rzeźby Madonn z XVI w., rzeźba Chrystusa Frasobliwego z XVI w. z warsztatu Wita Stwosza oraz Matki Boskiej Bolesnej (zwanej też Smętną Dobrodziejką ze Staniątek) pochodzący z XVI w. Klasztor posiada też muzeum i bibliotekę zawierającą bogate zbiory sprzętów liturgicznych, ksiąg, rękopisów i różnych dokumentów.
Nam udało się wejść na chwilę do muzeum, które chociaż miniaturowe, robi wrażenie. Żałuję, iż mieliśmy tak mało czasu i mogliśmy tylko na chwilę rzucić okiem na to, co się w nim znajduje. Z wizyty studyjnej pamiętam, iż na obejrzenie całego kompleksu mieliśmy ok. 2,5 godziny, w co włączone było wysłuchanie opowieści o tym miejscu. I iż wiewiórki biegały po okolicznych drzewach.
Makieta przedstawiająca adorację Najświętszego Sakramentu z XVIII w. Na żywo jest przepiękna, zwłaszcza pod względem szczegółów |
Coś co ostatnio wzbudza mój zachwyt to stare Mszały. Widzicie tą rycinę po lewej stronie? Próżno szukać czegoś podobnego we współczesnych ich wydaniach |
Figurki świętych i błogosławionych |
Po tej trwającej może 1,5 godziny (z czego jakieś 60 minut to była Msza święta) wizycie w Staniątkach ruszyliśmy w drogę do Grodu Kraka. Trochę mi było żal opuszczać to miejsce, ale z drugiej strony o 13:00 zaczynał się spektakl na scenie salezjańskiej i musieliśmy być na czas.
Czy jeszcze kiedyś tutaj wrócę, aby wszystko dokładnie sobie zobaczyć? Mam nadzieję, iż tak, bo to niepozorne miejsce położone nieopodal Niepołomic jest godne uwagi.