Tegoroczną piosenką świąteczną Uniwersytetu Śląskiego, w którym aktualnie pobieram naukę, witam Was moi kochani czytelnicy u bram tych najbardziej ciepłych i rodzinnych świąt, jakie są w naszym kalendarzu gregoriańskim. Świąt pełnych ciepła, przepysznych potraw i niezwykłego zapachu piernika oraz goździków. Świąt, które sprawiają, iż nikną wszystkie waśnie i spory.
Moi Drodzy, w tym szczególnym czasie chcę życzyć Wam wszystkim razem i każdemu z osobna, tego, czego najbardziej brakuje w aktualnym czasie - pokoju. I tego na świecie, i tego w naszych własnych sercach. Wiary w lepsze jutro, choćby kiedy "dzisiaj" wydaje nam się najgorsze z możliwych. Nadziei, iż zmienią się najczarniejsze scenariusze naszego życia. Siły, do pokonywania trudności, jakie nam stawia każdy dzień. Ufności, abyśmy nie bali się czerpać euforii z obcowania z drugim człowiekiem oraz przyjmowania niespodzianek niesionych nam przez życie. Zdrowia, aby go nie zabrakło. Abyśmy swoim życiem i postępowaniem, płynącym dobrem z naszych serc zdołali "zbudować" w naszym wnętrzu najpiękniejszą stajeneczkę dla nowonarodzonej Dzieciny. Taką, w jakiej nie powstydzilibyśmy się jej przyjąć - pełną ciepła, otwartości, zrozumienia. I oby ta "budowa" trwała przez całe nasze życie, a nie tylko kilka dni. Niech Boża Dziecina błogosławi nam wszystkim. Radosnych Świąt!
Mimo wszystko nie zapominajmy o Tym, który w tych dniach powinien być najważniejszy - potężnym Bogu, który tak się ukorzył przed światem, iż przybrał postać małego, bezbronnego, potrzebującego ciepła i przytulenia niemowlęcia. "A Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami" - śpiewamy w kolędzie "Bóg się rodzi". Ale czy naprawdę robimy wszystko, aby tak się stało? Do jakich nas przyszło by dzisiaj Dzieciątko - radosnych i spokojnych, czy z nienawiścią zakorzenioną głęboko w sercu?
Dziękuję Gosi i Uleńce za piękne kartki z jeszcze piękniejszymi życzeniami skrywającymi się w ich wnętrzu. Ula przysłała mi też drobne haftowane zawieszki, które przyozdobiły moją skromną choinkę.
Tak samo gorąco dziękuję za kartki świąteczne Jadzi, Beatce (to ta na samym przodzie), Basi W. (to ta z choinką z tyłu) oraz Ani I. Od razu mówię, iż fotografia nie jest w stanie oddać ich piękna. Każda z nich sprawiła mi euforia i wywołała autentyczne wzruszenie. A piękne życzenia sprawiły, iż świat na chwilę zwolnił i nabrał jeszcze piękniejszych barw.
W tym roku pierwszy raz pojawiła się u mnie figurka małego Dzieciątka leżąca na fragmencie Ewangelii św. Łukasza opisującym okoliczności przyjścia na świat Syna Bożego. Jest to nawiązanie do zacytowanych już wcześniej słów: "A Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami". Sam pomysł zaczerpnęłam z szopki, o której ostatnio czytałam, gdzie Dzieciątko Jezus leży na położonym w żłóbku Ewangeliarzu*, a także ze stwierdzeniem księdza Niosącego Światło, iż on co roku kładzie sobie figurkę małego Jezusa na otwartym na łukaszowej Dobrej Nowinie. Nie ukrywam, iż spodobał mi się ten pomysł na tyle, iż postanowiłam przemycić go do mojego mieszkania. I choćby znalazło się niewielkie Pismo Święte (wersja ekumeniczna), które posłużyło jako "żłóbek".
"Teraz śpij dziecino mała, teraz śpij dziecino miła, ziemia bogactw Ci nie dała, bo bez Ciebie biedną była" |
* choćby nie wiecie ileśmy się nakombinowali z ustaleniem kąta nachylenia księgi, aby figurka mogła spokojnie leżeć. Tutaj moje umiejętności matematyczne przegrywały z grawitacją