1735. Z dalekiej Fatimy donośnie brzmi dzwon, Zjawienie Maryi ogłasza nam on

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 11 miesięcy temu

Ostatnie w tym roku, październikowe nabożeństwo fatimskie, w którym miałam okazję i przyjemność wziąć udział przywołał mi w pamięci moją tegoroczną wycieczkę wraz z kilkoma zwariowanymi współwolontariuszami do tego znanego sanktuarium w Portugalii. To tam ponad 100 lat temu trzem małym, skromnym i prostym dzieciom wypasającym owce na łąkach ukazała się Matka Boża i przekazała im trzy tzw. tajemnice fatimskie, a także nakazała modlić się w różnych intencjach na różańce. Co ciekawe, Maryja ukazywała się im przez kolejnych 6 miesięcy, a podczas ostatniego objawienia, na którym zgromadziła się cała rzesza postronnych osób, miał miejsce tzw. cud słońca - nienaturalną jego aktywność objawiającą się m.in. ruchem wirowym.
Objawienia w Fatimie zostały uznane przez Kościół. Dwaj ich bezpośredni świadkowie, Franciszek i Hiacynta Marto, zgodnie z przepowiednią Maryi, zmarli w niedługi czas po nich (panowała wtedy pandemia grypy hiszpanki, Franciszek zmarł w domu w 1919 roku, Hiacynta rok później w lizbońskim szpitalu). Ich kuzynka Łucja, jedyna strażniczka powierzonych im tajemnic, spisała je, a następnie przekazała papieżowi. Zmarła w lutym 2005 roku, w wieku 97 lat. Franciszek i Hiacynta Marto zostali beatyfikowani przez Jana Pawła II 13 maja 2000 roku w Fatimie. Świadkiem tego wydarzenia była sędziwa już Łucja. 13 maja 2017 roku, również w Fatimie, dokładnie sto lat po pierwszym objawieniu, papież Franciszek dokonał aktu kanonizacji Franciszka i Hiacynty, czyniąc ich tym samym najmłodszymi świętymi nie będącymi męczennikami.
Rokrocznie do położonej w odległości godziny drogi od Lizbony Fatimy przybywają tłumy wiernych. My zdecydowaliśmy się na odwiedziny tego miejsca w piątek poprzedzający centralne wydarzenia tegorocznych Światowych Dni Młodzieży. Z Lizbony do Fatimy można dojechać pociągiem, kursują też rejsowe autokary. Z powodu strajku kolejarzy wybraliśmy ten drugi środek transportu.

Dzisiaj, ponad 100 lat po objawieniach, próżno jest szukać w Fatimie tych pól, na których miały miejsca objawienia oraz dębu, na którego liściach stanęła Najświętsza Panienka ("Dziewica przecudna w koronie dębu, Jej płaszcz jak śnieg biały, różaniec w ręku"). Zamiast tego jest rozległy plac z okazałą bazyliką Matki Boskiej Różańcowej, a w miejscu drzewa postawiono Kaplicę Objawień, w której odprawiane są Msze święte. Przez cały plac prowadzi droga pokutna, którą przybyli pielgrzymi pokonują na kolanach. Gdyby nie to, iż kilka dni wcześniej pogruchotałam sobie je o lizboński bruk, to pewnie sama tak bym ją przeszła.
Bazylikę otacza półkolumnada, na której szczycie znajduje się 17 figur. Wśród nich można wypatrzeć 4 świętych bezpośrednio związanych z Portugalią. Są to: św. Jan Boży, św. Antoni Padewski, św. Jan de Brito i św. Noniusz Alvares Pereira. Pozostałe figury są mniejsze i w większości przedstawiają założycieli zgromadzeń zakonnych - np. Teresę z Avila, św. Ignacego Loyolę, św. Szymona Stocka i św. Marcelina Champagnata.
Kolumna z Chrystusem Królem na placu przed bazyliką
Wspomniana kolumnada, a raczej jej część
W samej bazylice warto udać się na znajdujące się w niej groby Hiacynty i Franciszka Marto. Hiacynta spoczywa po lewej stronie ołtarza, natomiast jego siostra - po prawej.
Samą bazylikę wzniesiono w stylu neobarokowym z kamienia, a ołtarze wykonano z portugalskich marmurów. Świątynia ma 70,5 m długości i 37 m szerokości. W jej wnętrzu mieści się 15 ołtarzy przedstawiających 15 tajemnic różańca. W czterech narożnikach bazyliki zostały umieszczone posągi takich świętych jak Antonio Maria Claret, Dominik, Jan Eudes i król Węgier - Stefan.
W niszy nad głównym wejściem do bazyliki można zobaczyć dość dużych rozmiarów (4,73 m wysokości) posąg Matki Bożej Fatimskiej. Został on wyrzeźbiony w drugiej połowie lat 50 XX wieku we Włoszech przez amerykańskiego dominikanina, Thomasa McGlynn'a. Podczas pracy nad dziełem kierował się on wskazaniami samej Łucji Santos, która w bardzo dokładny sposób opisała mu wygląd Maryi w czasie objawień. Ostateczny efekt to wynik ich współpracy. Figura została przekazana 13 maja 1958 roku jako dar katolików amerykańskich dla Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej. Ma ona przypominać treść orędzia odnoszącą się do nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi, do którego Maryja nawiązywała podczas trzech pierwszych objawień w Cova da Iria oraz w objawieniach w Pontevedra: nabożeństwo pięciu pierwszych sobót, poświęcenie Rosji i triumf jej Niepokalanego Serca.
Na terenie sanktuarium, ale już poza terenem bazyliki, tak bardziej w podziemiach znajduje się kompleks kaplic, jak również istnieje możliwość skorzystania z sakramentu pokuty i pojednania. W określonych godzinach można choćby wyspowiadać się po polsku. My jednak mieliśmy pecha - koleżanka chciała skorzystać z tej okazji, finalnie okazało się, iż tego dnia jest to niemożliwe (chyba nie było księdza). Co do kaplic to na pewno była tam kaplica Adoracji Najświętszego Sakramentu, w której była okazja do odmówienia Koronki do Bożego Miłosierdzia (zbliżała się godzina 15), a także prywatną modlitwę oraz kaplica Serca Bożego z wizerunkiem serca u wejścia. Moją uwagę zwróciły też fontanny tryskające wodą, których jestem cichą wielbicielką.
Będąc w Fatimie warto wybrać się do oddalonego o ok. 2 kilometry Aljustrel, gdzie do dzisiaj stoją domki, w których urodziło się i żyło kuzynostwo. Do wioski łatwo trafić, ponieważ od samego sanktuarium prowadzą do niej zrozumiałe drogowskazy.
A taki pomnik można zobaczyć w drodze do Aljustrel
W Aljustrel człowiek ma wrażenie, iż czas się zatrzymał. Niewielkie chatki, miniaturowe ogródki. To tutaj ponad sto lat temu wychowywała się trójka pastuszków. Warunki proste, żeby nie powiedzieć - ubogie. Ale przecież prawdziwie u-bogi jest nie ten, który kilka posiada, ale ten, który cieszy się prawdziwą łaską u Najwyższego. Zachował się chociażby dom, przed którym wykonano bardzo znane zdjęcie całej trójki.
W kilku domostwach należących do rodzin Marto i Santos zgromadzono niewielki dobytek należący do rodziny. Łóżka w których spali, krzesła, na których siedzieli, piec chlebowy, w którym palili, domowe ołtarzyki, przy których się modlili (nie zawsze był czas, by iść do kościoła, choćby w niedzielę), naczynia, ubrania, jakieś drobiazgi, miednica i dzban na wodę. Pozwala to sobie wyobrazić nie tylko warunki, w jakich żyli, ale i to, jak bardzo byli "zwyczajni" w czasach, w których przyszło im żyć. Dzięki rozwojowi i coraz powszechniejszej fotografii, również na wsi, wiemy jakie mieli rysy twarzy, jak wyglądali, w co się ubierali.
Po zawiedzeniu Aljustrel wróciliśmy na teren sanktuarium w Fatimie, gdzie o 18:00 w Kaplicy Objawień miała miejsce Msza święta sprawowana w języku hiszpańskim. Minusem było to, iż nic nie rozumieliśmy ani z liturgii słowa, ani z wygłoszonego kazania (bo założyłyśmy, iż części stałe brzmią tak samo, jak po polsku). Na plus działało to, iż byłyśmy na Mszy świętej i to w miejscu, gdzie miały miejsca objawienia.
Ogród na terenie sanktuarium, podobno niektóre z rosnących w nim drzew są niemym świadkiem objawień
Kaplica objawień w środku
Ostatnim punktem naszej wyprawy do Fatimy był udział w Procesji Światła połączonej z odmawianiem różańca świętego. A przynajmniej częściowy udział, bo jeszcze musieliśmy wrócić ostatnim autobusem do Lizbony. Ale i tak warto było. Nabożeństwo różańcowe rozpoczyna się u Kaplicy Objawień. Wokół niej ustawiają się wierni, trzymający w rękach zapalone świece. Przy wymienieniu każdej z pięciu tajemnic różańca, wszystkie świece są podnoszone w górę. Sam różaniec jest prowadzony w języku portugalskim, włoskim, hiszpańskim, niemieckim i angielskim. Na szczęście jest to tak uniwersalna modlitwa, iż nikt nie zwracał uwagi na nasze polskie "Zdrowaś Maryjo". Na koniec wszyscy obchodzą dookoła plac przed bazyliką. Na pewno wygląda to nieziemsko, my jednak musieliśmy się szykować w drogę powrotną.
Jak możecie się domyśleć wyprawa ta, chociaż niewątpliwie bardzo męcząca, zrobiła na mnie ogromne wrażenie i pod względem turystycznym, i pod względem duchowym. Wspaniałe to było uczucie tak kroczyć po tych samych ścieżkach, które przemierzali ponad sto lat temu przyszli święci, czy też modlić się tam, gdzie "Na liściach dębowych stanęła Pani, a dzieci na klęczkach modliły się do Niej", Co prawda ogrom sanktuarium może trochę przytłaczać, są jednak osoby, którym to nie przeszkadza. Trochę tylko żałuję, iż nie mogliśmy zostać do końca na procesji światła, ale może to jest znak, aby jeszcze kiedyś nawiedzić to miejsce? Tak, muszę jeszcze raz pojechać do Fatimy, może choćby na dwa dni i wszystko jeszcze raz na spokojnie zobaczyć.
Idź do oryginalnego materiału