Zwróciła uwagę nastolatkom jeżdżącym na hulajnodze. Oberwała... od innych rodziców

mamadu.pl 3 godzin temu
Rodzice często stają murem za swoimi dziećmi – i to jest piękne. Ale co, jeżeli obrona przeradza się w ślepą lojalność, choćby gdy dziecko robi coś złego lub niebezpiecznego? Coraz częściej widać, iż zamiast wychowywać, dorośli pozwalają dzieciom "wchodzić sobie na głowę".


Nie zawsze należy stawać w obronie dziecka


Dla rodziców ich dzieci są najważniejsze na świecie i to naturalne, iż chcą je chronić. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy ta ochrona zmienia się w ślepą obronę – choćby wtedy, gdy dziecko zrobiło coś złego, niebezpiecznego czy po prostu niewłaściwego. Wtedy zamiast wychowania mamy do czynienia z przyzwoleniem na wszystko.

A stąd już tylko krok do sytuacji, w której dziecko dorasta z przekonaniem, iż zawsze ma rację i jego prawo czy zasady nie muszą dotyczyć. Ostatnio natknęłam się w portalu Threads na wpis, który świetnie obrazował ten problem. Użytkowniczka o nicku julia_pacyga napisała:

"Dawno się nie udzielałam na Facebooku, ale wczoraj skomentowałam jeden post. Post przedstawiał zdjęcia dzieci jeżdżące po kilka osób na elektrycznej hulajnodze. Napisałam, iż w takiej sytuacji należy dzieciakom zwrócić uwagę, bądź wezwać odpowiednie służby (no bo w końcu to niebezpieczne), a nie robić zdjęcia i wstawiać do internetu.

Ewidentnie widać, iż nikt nie zwrócił im uwagi, bo dzieci jeżdżą w kółko i się wymieniają. Ile osób nie zrozumiało mojej wypowiedzi i ile madek mnie zwyzywało".

Ten wpis pokazuje coś ważnego. Zamiast zgodzić się, iż dzieci robiły coś ryzykownego i iż warto było je zatrzymać – część rodziców zareagowała atakiem. W obronie swoich pociech gotowi byli zwyzywać obcą osobę, która miała odwagę powiedzieć głośno: "Takie zachowanie jest niebezpieczne i niewłaściwe".

Gdzie kończy się troska rodziców?


Wielu rodziców myli bycie blisko dziecka z bezkrytycznym przyzwalaniem na wszystko. Bliskość oznacza zaufanie, wspieranie, rozmowę – ale też stawianie granic.

Tymczasem w praktyce bywa tak, iż rodzice reagują emocjonalnie, denerwując się, iż ktoś zwraca ich dziecku uwagę. Zdarza się nawet, iż stają przeciwko dorosłym, którzy próbują ochronić dzieci przed konsekwencjami ich własnych zachowań.

Jazda na elektrycznej hulajnodze w kilka osób to nie drobiazg. To realne zagrożenie, o którym alarmują lekarze: złamania, urazy głowy, ryzyko wypadku z udziałem samochodu. jeżeli dorosły zwróci na to uwagę, nie robi tego złośliwie, tylko z troski.

Dlaczego rodzice tak reagują?


Powodów może być kilka:


Dziecko, które słyszy od rodzica: "Nie przejmuj się, pani się czepia", uczy się, że:


jego zachowanie nie ma konsekwencji,

dorośli, którzy zwracają uwagę, są wrogami,

można robić, co się chce, bo mama i tata zawsze je obronią.


To prosty sposób, by wychować nastolatka, który nie respektuje zasad i dorosłego, który nie bierze odpowiedzialności za swoje wybory.

Zdrowa reakcja rodzica


Nie chodzi o to, by karać czy zawstydzać dziecko przy wszystkich. Ale jeżeli ktoś zwraca uwagę, warto podejść do sprawy spokojnie: wysłuchać, sprawdzić, czy faktycznie zachowanie było niebezpieczne i wytłumaczyć dziecku, dlaczego ktoś miał prawo zwrócić mu uwagę.

Dziecko nie traci na tym poczucia bliskości – wręcz przeciwnie, uczy się, iż rodzic jest po jego stronie, ale jednocześnie dba o jego bezpieczeństwo i uczy zasad współżycia z innymi.

Czasem łatwiej przyjąć rolę "obrońcy za wszelką cenę", niż spojrzeć prawdzie w oczy: moje dziecko zrobiło coś głupiego czy ryzykownego. Ale to właśnie ta druga postawa wychowuje mądrze.

Idź do oryginalnego materiału