Kiedy na początku marca prosiłem pana profesora o komentarz w sprawie standardów w kardiologii był pan konsultantem krajowym w dziedzinie kardiologii i pełnomocnikiem ministra zdrowia do spraw Narodowego Programu Chorób Układu Krążenia na lata 2022–2032. Zgodnie z ustaleniami, rozmawiamy 14 marca i… nie jest pan już ani konsultantem, ani pełnomocnikiem... Co się stało?
– Trudno powiedzieć… Kiedy na początku roku rozmawiałem z panią Minister Zdrowia Izabelą Leszczyną nic na to nie wskazywało. Pani minister chwaliła założenia Sieci Kardiologicznej i Narodowego Programu Chorób Układu Krążenia. Co więcej – wobec odwołania dyrektora Narodowego Instytutu Kardiologii w Aninie prof. Łukasza Szumowskiego, dostałem propozycję. Pani minister chciała, abym to ja był ponownie szefem instytutu. Nie zdecydowałem się na to uznając, iż trudno będzie połączyć pełnienie funkcji pełnomocnika, konsultanta z zajmowaniem stanowiska, z którego zostałem wcześniej odwołany przez ministra Adama Niedzielskiego. Przypomnę, iż w 2015 r. – za rządów Platformy Obywatelskiej – w wyniku przeprowadzonego konkursu ówczesny minister zdrowia prof. Marian Zembala powołał mnie na dyrektora, jeszcze wtedy, Instytutu Kardiologii im. Prymasa Tysiąclecia Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie. Mówię o tym, aby podkreślić, iż nie jestem i nie byłem związanym z żadną partią polityczną.
6 marca wieczorem otrzymałem mejl z informacją o odwołaniu mnie ze stanowiska konsultanta. W piśmie przedstawiono zaskakujące uzasadnienie tej decyzji. Z treści pisma wynikało, iż pani minister miała obawy co do obiektywizmu konsultanta krajowego, będącego jednocześnie pełnomocnikiem do spraw Narodowego Programu Chorób Układu Krążenia. Pani minister napisała: „Jest pan pełnomocnikiem, a pełnomocnik przedstawia ministrowi adekwatnemu do spraw zdrowia między innymi propozycje dotyczące zmian legislacyjnych i organizacyjno-finansowych dotyczących chorób układu krążenia. W związku z tym może dojść do sytuacji, w której pan jako pełnomocnik przedstawi propozycje rozwiązań, które w następnej kolejności będzie opiniował jako konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii”. Przytoczyła też przepisy: „Konsultantem może być osoba, która daje rękojmię należytego i bezstronnego wykonywania zadań konsultanta”, uznając, iż pełnienie przez mnie funkcji nie daje gwarancji należytego i bezstronnego wykonywania zadań konsultanta krajowego. To szokujące, bo działalność na wspomnianych stanowiskach łączyłem, aby sprawnie zarządzać Narodowym Programem Chorób Układu Krążenia – wydaje się to konieczne, aby praca była skuteczna. Poważne zmiany systemowe, także w kardiologii, wymagają, by oganizacyjnie koordynowała je jedna osoba.
NPChUK jest najważniejszym wydarzeniem w kardiologii ostatnich lat. Takiego programu nie było w historii kardiologii polskiej i szerzej całej medycyny naczyniowej. Jako środowisko kardiologów staraliśmy się o niego od lat, a zwłaszcza u schyłku poprzedniego dobrze ocenianego programu POLKARD. Program daje możliwość zmiany oblicza polskiej kardiologii we wszystkich jej obszarach. To zmiana, zgodna z wiedzą i doświadczeniem ekspertów, dająca nieporównywalnie większe możliwości pomocy pacjentom niż kilka lat temu. To dziesięcioletni program za miliardy złotych, który będzie skuteczny także w obszarze zdrowia publicznego – zwłaszcza, jeżeli chodzi o profilaktykę, zmniejszenie częstości występowania najważniejszych czynników ryzyka już od dzieciństwa.
W piśmie był też zarzut związany z rolą konsultanta w trwającym procesie akredytacji jednostek. Pani minister stwierdziła: „Występują problemy z uzyskaniem ponownej akredytacji przez jednostki ubiegające się o prowadzenie szkolenia specjalizacyjnego z kardiologii, co wynika ze stawianych im warunków”, dodając: „Mimo wiedzy o powyższym problemie nie wyraża pan woli dostosowania programu specjalizacji w dziedzinie kardiologii i standardów do realnych możliwości jednostek ubiegających się o prowadzenie szkolenia”. To krytyka nieuzasadniona. Stawiamy wyższe kryteria jednostkom akredytowanym, aby jakość kształcenia była lepsza. Takie było stanowisko zespołu ekspertów, także z Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, przygotowujących pod moim kierownictwem nowy program specjalizacji.
8 marca – na stronie internetowej „Menedżera Zdrowia” – przeczytałem, iż zgodnie z zarządzeniem zmieniającym z 7 marca ustanowiono nowego pełnomocnika ministra zdrowia do spraw Narodowego Programu Chorób Układu Krążenia na lata 2022–2032 został nim prof. dr hab. n. med. Adam Witkowski. Nikt o tym ze mną nie rozmawiał, ani przed, ani po podpisaniu zarządzenia.
Zwrócę uwagę, iż poza tym jestem jeszcze – chyba – przewodniczącym Krajowej Rady do spraw Kardiologii, ale, mając na względzie to, co się wydarzyło…
Jak pan to ocenia? Pozwolę sobie na porównanie – to jakby nastolatek zerwał ze swoją dziewczyną, wysyłając jej jedynie SMS...
– To zaskakujące, jeszcze w swoim życiu zawodowym o takiej sytuacji nie słyszałem, zwłaszcza iż dotyczy dość ważnego stanowiska konsultanta krajowego – a przypominam, iż w tym przypadku obowiązuje kadencja pięcioletnia. Otrzymałem jedynie wiadomość podpisaną przez panią minister! Mówię o odwołaniu z funkcji konsultanta, bo w przypadku zwolnienia ze stanowiska pełnomocnika choćby takiej informacji nie było. Nie spodziewałem się odwołania, tym bardziej, iż moją prace, działalność związaną z Narodowym Programem Chorób Układu Krążenia na lata 2022–2032 i Krajową Siecią Kardiologiczną w szczególności, środowisko ocenia dobrze. Wszystkie głosowania na forum Krajowej Rady do spraw Kardiologii przebiegały jednomyślnie, a w jej składzie byli przedstawiciele największych ośrodków kardiologicznych, włącznie z trzema byłymi prezesami Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, a do swojej śmierci także prof. Marian Zembala. Zostawiam polską kardiologii w dobrym stanie, z doskonałymi perspektywami rozwoju w kolejnych dziesięciu latach.
Zawsze twierdziłem, iż polityka musi być z dala od kardiologii, od Instytutu. Oczywiście poprawiając polską kardiologię współpracowałem ze wszystkimi ministrami zdrowia, także z prof. Łukaszem Szumowskim – wieloletnim wybitnym pracownikiem naukowym Instytutu..
Nie ma jeszcze nowego konsultanta krajowego, a pełnomocnikiem jest prof. Adam Witkowski…
– Deklaruję wparcie i nowego pełnomocnika, i przyszłego konsultanta krajowego. Najważniejsze jest, aby Polska nie była już krajem wysokiego ryzyka sercowo-naczyniowego – żebyśmy dorównali do państw Europy Zachodniej. Abyśmy mieli to, o czym od lat mówią politycy, ale nie są w stanie tego zrealizować – krótsze kolejki do specjalistów i ośrodków kardiologicznych leczących na najwyższym poziomie. Aby – to, o czym mieliśmy rozmawiać – wprowadzić standardy diagnostyczno-terapeutyczne w kardiologii, które poprawią jakość opieki nad pacjentami.
Zatem powiedzmy o tym…
– Wytyczne w kardiologii zmieniają się w ostatnim czasie tak dynamicznie, iż jeszcze nie zdążymy powszechnie zapoznać lekarzy z aktualnymi zaleceniami, a już pojawiają się ich aktualizacje – było o tym w rozmowie z Martą Sułkowską. Z tego, między innymi, wynikają problemy ze skuteczną implementacją wytycznych w codziennej praktyce klinicznej. Odpowiedzią na te wyzwania mają być standardy postępowania w kardiologii, tworzone przez środowisko naukowe, konsultowane z odpowiednimi agendami, zwłaszcza Agencją Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji i akceptowane przez Ministerstwo Zdrowia. Otrzymałem informacje o pozytywnej ocenie tej koncepcji ze strony decydentów. To ważne, bo wytyczne naukowe są za rzadko stosowane w praktyce klinicznej. Jako konsultant krajowy przygotowywałem egzaminy – lekarze przed samym egzaminem z kardiologii są zaznajomieni z wytycznymi. Nie ma jednak takiej możliwości, żeby choćby specjaliści kardiolodzy na co dzień znali aktualne wytyczne dotyczące całej kardiologii, z uwzględnieniem wszystkich dziedzin szczegółowych. Przypomnijmy, o jakiego rodzaju opracowaniach mówimy. Wytyczne postępowania tylko dla niewydolności serca to dokument objętości rzędu 200 stron. Biorąc pod uwagę, iż często zanim zdążymy powszechnie zapoznać lekarzy z aktualnymi zaleceniami, już pojawiają się ich aktualizacje – co kilka lat – po prostu nierealne staje się bycie na bieżąco z każdą dziedziną kardiologii. To szczególnie ważne w przypadku lekarzy rodzinnych, którzy w codziennej praktyce klinicznej mają przecież styczność z całą medycyną, nie tylko chorobami układu sercowo-naczyniowego. Oprócz wytycznych potrzebne są więc krótkie dokumenty, czytelnie i ramowo podsumowujące aktualne zalecenia. W odpowiedzi na te potrzeby jako kardiolodzy opracowujemy standardy diagnostyczno-terapeutyczne, które mają spełniać właśnie taką rolę – podręcznej pomocy dla lekarzy różnych specjalizacji w zaordynowaniu postępowania zgodnego z aktualną wiedzą medyczną. Jak miałyby być opracowywane standardy? Pomysł jest taki, aby punktem wyjścia były oczywiście wytyczne naukowe. W przypadku kardiologii wytyczne Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego po przetłumaczeniu na język polski stają się automatycznie wytycznymi Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Na bazie tego opracowania eksperci polskiego środowiska kardiologicznego opracowują skróconą, formę standardu w danych dziedzinach szczegółowych kardiologii i, co istotne, weryfikują ją przez pryzmat aktualnych krajowych potrzeb i możliwości opieki kardiologicznej. Chodzi o to, by lekarz, patrząc na standardy, wiedział jaka terapia jest zalecana, co więcej, czy jest ona refundowana i czy powinienem zaproponować ją mojemu pacjentowi. To ważne, ponieważ według danych przedstawionych na X Łódzkich Warsztatach Niewydolności Serca lekarze nie zawsze ordynują innowacyjną terapię stosowaną w niewydolności serca zawartą w aktualnych wytycznych naukowych – choćby wtedy, gdy jest ona refundowana i nie wymaga kontroli w postaci wykonywania cyklicznych badań laboratoryjnych. Znamy także dane dotyczące zaburzeń lipidowych – okazuje się, iż zaledwie poniżej 10 proc. pacjentów po zawale serca otrzymuje odpowiednie i w adekwatnej – zgodnej z wytycznymi – dawce leki obniżające stężenie cholesterolu. Takie przykłady potwierdzają, iż trzeba działać. W propozycji polskich standardów postępowania w kardiologii bazowaliśmy między innymi na wzorcach brytyjskiego The National Institute for Health and Care Excellence (NICE). Standardy NICE funkcjonują już od wielu lat i chociaż brytyjski system opieki zdrowotnej jako taki ma swoich zwolenników i krytyków, to akurat wspomniane narzędzie, czyli standardy, jest przez większość ekspertów na świecie uznawane za udane i dobrze sprawdzające się w praktyce. Aby było to narzędzie jak najbardziej odpowiadające polskiej praktyce klinicznej, po etapie opracowania przez środowisko klinicystów przewidziano etap weryfikacji treści standardów z odpowiednimi agendami – między innymi przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji – i akceptację na szczeblu Ministerstwa Zdrowia. Ma to być w zamyśle dokument realnie wspierający praktykę lekarską, ale jednocześnie poprawiający jakość postępowania, bo zawierający tzw. standardy jakości, czyli punkty pomiarowe mówiące o zgodności praktyki klinicznej ze standardami. Co istotne, ma być przeznaczony dla lekarzy różnych specjalizacji., bo pacjenci kardiologiczni są przecież pod opieką nie tylko specjalistów kardiologów. Właśnie temu aspektowi poświęcone są zresztą działania zmierzające do weryfikacji, modyfikacji i kontynuacji Narodowego Programu Chorób Układu Krążenia oraz Krajowej Sieci Kardiologicznej. Z pierwszych etapów pilotażu mamy już pewne wnioski, które mogłyby posłużyć do celowanej rozbudowy wymienionych programów. Wiemy na przykład, iż priorytetowymi potrzebami są poprawa w zakresie opieki poszpitalnej i kooperacja kardiologów ze środowiskiem lekarzy rodzinnych. Program opieki koordynowanej w podstawowej opiece zdrowotnej oraz Krajowa Sieć Kardiologiczna mogą stanowić, komplementarne ramy działania dla lepszej współpracy lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej i kardiologów. Wszystkie wymienione elementy mają służyć poprawie jakości naszego postępowania jako specjalistów – konsultantów uczestniczących w opiece nad pacjentami z chorobami serca i naczyń. To mogłoby się przełożyć na lepszą jakość opieki, skuteczniejsze leczenie, a tym samym dłuższe i lepszej jakości życie pacjentów kardiologicznych w Polsce. A to jest naszym głównym celem. Starzejące się społeczeństwo w Polsce i coraz efektywniejsze leczenie schorzeń kardiologicznych sprawiają, iż pacjentów z niewydolnością serca będzie coraz więcej. W Polsce z tą chorobą żyje ok. 1,2 mln osób.
Mam nadzieję, iż – mimo zamieszania związanego z odwołaniem mnie – wszystkie prace będą kontynuowane. Jeszcze przed wyborami eksperci apelowali o kontynuację programów poprawiających opiekę nad pacjentami, ponieważ te, aby były skuteczne muszą być realizowane przez więcej niż jedną czy choćby dwie kadencje parlamentarne. Trzymajmy się tego.
W tekście prof. Hryniewiecki przytoczył fragmenty wywiadu przeprowadzonego przez Martę Sułkowską.