Zamiast więc próbować ich popędzać, warto zmienić podejście. Poniżej znajdziesz pięć konkretnych metod, które mogą odmienić wasze poranki (i nie tylko poranki). Nie przez presję. Przez relację.
Nie naciskaj
Przedstawiciele platformy edukacyjnej dla rodziców Institute of Child Psychology opublikowali post, w którym przedstawiają narzędzia ułatwiające wyjście z domu z dzieckiem. Bez napięcia, lęków, krzyku.
1. Połącz się, zanim zaczniesz wymagać.
Zamiast: "Ubieraj się, już jesteśmy spóźnieni!", uklęknij przy dziecku, spójrz mu w oczy i spróbuj powiedzieć: "Hej, nie mogę się doczekać, aż pośpiewamy razem w samochodzie. Zaśpiewamy naszą ulubioną piosenkę?".
Dziecko szybciej zrobi to, czego oczekujesz, gdy poczuje, iż jesteś po jego stronie. Gdy poczuje się ważne, widziane, zrozumiane. Zejdź do jego poziomu, nawiąż kontakt wzrokowy, dotknij lekko ramienia. Nie zaczynaj od wymagań – zacznij od bliskości.
2. Proś o jedną rzecz na raz.
Wyobraź sobie, iż ktoś mówi do ciebie: "Załóż buty, złap torbę, zamknij okno i sprawdź, czy wyłączyłaś światło!". Trudno się nie pogubić – choćby dorosłemu. A dziecięcy układ nerwowy? Jeszcze nie dojrzał do wykonywania kilku poleceń naraz.
Zamiast: "Załóż buty, kurtkę i idź do samochodu!" powiedz: "Najpierw buty. Daj znać, jak będziesz gotowy na kurtkę".
To proste, ale działa cuda. Jasność i spokój, zamiast chaosu i frustracji.
3. Bądź zabawny. Zmień napięcie w zabawę.
To może brzmieć nieintuicyjnie: "Mam się wygłupiać, gdy jesteśmy spóźnieni?".
Jednak właśnie wtedy dzieci najbardziej potrzebują rozładowania napięcia. I ty też.
Kiedy zaczniesz zabawnie przedrzeźniać się z dzieckiem, wygłupiać przy zakładaniu skarpetek albo udawać, iż buty są magiczne, jego mózg zaczyna produkować dopaminę, oksytocynę i endorfiny. To neurochemiczna mieszanka, która pomaga mu wejść w działanie z uśmiechem, a nie oporem.
To nie strata czasu. To inwestycja w płynność waszego dnia, a jednocześnie, mniej oczywista: w waszą relację.
4. Wykorzystaj zwierzęta, by zachęcić do prędkości.
Dzieci kochają metafory. Kochają ruch. Kochają wyobraźnię. Wykorzystaj to!
Zamiast mówić: "Szybciej!" powiedz: "Jesteśmy teraz panterami. Gotowi do biegu? 3... 2... 1... Start!". Lub: "Zobacz, jak gwałtownie potrafi skakać mały królik. Skaczesz z łazienki do przedpokoju?".
W zabawie dziecko nie czuje, iż coś "musi". Ono czuje, iż coś "może". I to zmienia wszystko.
5. Przykuj uwagę czymś, co je czeka.
Zamiast straszyć ("Spóźnimy się, pani się zdenerwuje!"), daj emocjonalną kotwicę – coś, co wywołuje radość, ciekawość, ekscytację. Przekieruj uwagę z tego, co trudne, na to, co przyjemne. Powiedz może: "Ciekawe, czy dziś znowu spotkasz w drodze tę rudą kotkę? Może znów będzie się przeciągać na płocie!".
To nie musi być coś wielkiego. Wystarczy iskra. Mała, codzienna radość, która pomaga przekroczyć próg bez łez i marudzenia.
Zamień walkę na komunikację
Nie chodzi o to, by nigdy nie powiedzieć: "Pośpiesz się". To naturalne. Jednak warto wiedzieć, iż można inaczej. Zamiast presji – połączenie. Zamiast rozkazu – zaproszenie. Zamiast walki – zabawa.
Te pięć metod to nie magiczne zaklęcia. Jednak stosowane regularnie, budują w dziecku zaufanie, motywację i gotowość do współpracy. A w tobie – więcej spokoju i poczucia wpływu.
Bo poranki (i każde wyjście z domu) mogą być nie tylko sprawne, ale też pełne ciepła, bliskości i śmiechu. Wystarczy, iż zamienisz "pośpiesz się" na coś, co buduje – zamiast burzyć.