Zagubiona córka: zdrada dla męża
Moja córka, niegdyś bliska i kochana, stała się obca. W naszym miasteczku nad Wisłą boleśnie obserwuję, jak rozpływa się w swoim mężu, tracąc siebie. Jej ślepe posłuszeństwo jego woli złamało mi serce, a odmowa przyjazdu na jubileusz ojca była ostatnią kroplą. Teraz stoję przed dręczącym pytaniem: jak uratować córkę przed samą sobą, czy już za późno?
Kinga, nasze jedyne dziecko, zawsze była naszą dumą. Z mężem, Markiem, rozpieszczaliśmy ją, spełniając każde marzenie. Skończyła studia z wyróżnieniem, a w nagrodę kupiliśmy jej wycieczkę do Turcji. Tam poznała Dominika, chłopaka z Krakowa. Nigdy nie ufałam dużym miastom i ich mieszkańcom – zbyt pewni siebie, zbyt nachalni. Ale Dominik wydawał się poważny: otworzył u nas sklep z odzieżą sportową, ciężko pracował. Mieliśmy nadzieję, iż Kinga będzie z nim szczęśliwa.
Po ślubie zamieszkali w mieszkaniu, które Marek odziedziczył po matce. Początkowo wszystko szło dobrze. Dominik był zapalonym sportowcem, spędzał godziny na siłowni, a Kinga, jak się zdawało, podzielała jego pasję. niedługo jednak zauważyłam, iż moja dziewczynka się zmienia. Prosiła, by nie dzwonić wieczorami: „Mamo, po pracy chcemy być tylko we dwoje”. Zgodziłam się, myśląc, iż to jej decyzja. Dopiero później zrozumiałam, iż to żądanie męża. Kinga odwiedzała nas tylko w dzień, bez Dominika, bo wieczory należały do niego.
Potem zobaczyłam, jak gwałtownie chudnie. „Kinga, co się dzieje? Wyglądasz na wycieńczoną!” – martwiłam się. „Przeszliśmy na zdrową dietę – odparła cicho. – Dominik chce, żebym jadła to samo, co on.” Byłam przerażona: „Przecież kiedyś będziesz miała dzieci! Po co te diety? Jedz normalnie!” Ale Kinga obraziła się i zamknęła w sobie. Jej twarz stała się wychudzona, oczy puste, a ja czułam, iż tracę córkę.
Wkrótce pojawiła się z nienaturalnie powiększonymi ustami i gęstymi, narysowanymi brwiami. „Dominikowi się podoba” – wyjaśniła, unikając mojego wzroku. Wyglądała jak obca lalka, ale milczała, gdy próbowałam rozmawiać. Na urodziny podarowałam jej szybkowar, licząc, iż ułatwi jej życie. Podziękowała, ale poprosiła, by zostawić go u nas. Po tygodniu przywiozłam go do niej. Dominik, zobaczywszy go, wpadł w złość: „Co to za głupoty? Chcecie, żeby Kinga stała się leniwa? Nie potrzebujemy tego!” Kinga błagała: „Mamo, zabierz, proszę, bo będzie awantura.” Zabrałam prezent, ale wychodząc, usłyszałam, jak przeprasza męża. Krew we mnie zawrzała – za co ona ma przepraszać?
Postanowiłam nie ingerować, bojąc się odepchnąć córkę. Ale jej posłuszeństwo Dominikowi stawało się przerażające. Rezygnowała z ulubionych potraw, pasji, kontaktów z nami. Wszystko, czego on nie akceptował, znikało z jej życia. Czułam, jak moja Kinga – pełna życia i niezależna – gasła, topiąc się w jego cieniu. Milczałam, mając nadzieję, iż sama się opamięta.
Ostatnio Marek obchodził 60. urodziny. Wynajęliśmy domek na Mazurach, zaprosiliśmy rodzinę. Oczywiście, Kinga i Dominik też mieli przyjechać. Obiecali, a Marek promieniał, czekając na córkę. Trzy dni przed imprezą Kinga zadzwoniła: „Mamo, nie przyjedziemy.” Osłupiałam: „Dlaczego? Co się stało?” – „Nic, po prostu nie chcemy zrywać diety i jeść byle czego.” Próbowałam przekonać: „Przyjedźcie choć na godzinę, Marek tak na was czeka!” Ale odparła: „Nie, nie będziemy jechać sto kilometrów dla tego. Zadzwonię do taty, a prezent dam później.”
Zachłysnęłam się gniewem. „Nie możesz zostawić męża choćby na jeden dzień? Przyjedź sama, jesteś naszą córką!” – krzyczałam. „Nie mogę, wybacz” – rzuciła i rozłączyła się. Marek, dowiedziawszy się o tym, zbladł. W jego oczach była tylko ból, ale milczał. Ja nie wytrzymałam i zadzwoniłam ponownie, wylewając żal: „Jak możesz tak zdradzać ojca? Słuchasz Dominika we wszystkim – usta, brwi, dieta, a teraz przez niego nie przyjeżdżasz! Gubisz siebie!” Rozłączyła się i od tamtej pory nie rozmawiamy.
Każda noc to teraz męka. Widzę przed oczami swoją dziewczynkę, której już nie ma. Kinga, moja mądra, radosna córka, stała się cieniem męża, spełniając jego kaprysy. Jej odmowa to nie tylko obraza – to zdrada, która niszczy naszą rodzinę. Nie wiem, jak do niej dotrzeć. Jak wytłumaczyć, iż niszczy siebie, podporządkowując się człowiekowi, który zabija jej wolę? Boję się, iż jeżeli nie zareaguję, stracę ją na zawsze. Ale jeżeli spróbuję, może odejdzie jeszcze dalej.
Siedzę w ciszy naszego mieszkania, wpatrując się w zdjęcie Kingi – tej sprzed Dominika. Dusza mi się rwie między gniewem a rozpaczą. Chcę ją ratować, ale nie wiem jak. Może musi sama zrozumieć, co traci? A może ja powinnam walczyć, ryzykując wszystko? Co robić, gdy córka zdradza rodzinę dla męża, który kradnie jej tożsamość? Nie znam odpowiedzi, ale jedno wiem: nie poddam się, choćby jeżeli ta walka złamie mi serce.