Zaczyna się od takich kropek na ciele dziecka. Lekarz ostrzega: to choroba zagrażająca życiu!

mamadu.pl 2 lat temu
Zdjęcie: Tę chorobę leczy się w szpitalu 123rf


„Jeżeli zauważycie większą ilość siniaków u dziecka, a następnie małe czerwone plamki, choćby pojedyncze, gwałtownie zróbcie morfologię i jedźcie z wynikiem do szpitala. Czerwone plamki pojawiają się, gdy ilość płytek krwi spada do 20 tys. To już powód do hospitalizacji” - ostrzega mama 7-letniego Bartka, który właśnie trafił do szpitala z diagnozą małopłytkowości immunologicznej.


"Brak oznak infekcji. Bardzo dobre samopoczucie. A lekarz mówi Ci, iż to poważna choroba zagrażająca życiu Twojego dziecka!" - na swoim profilu na Facebooku mama Bartka opublikowała ich historię ku przestrodze. - Byłam zupełnie nieświadoma ryzyka. Bartek czuł się świetnie. Jeszcze w poniedziałek wykłócał się ze mną o pojechanie na skatepark na rowerze. Był zły, bo przecież ma tylko jakieś głupie plamki. Dobrze, iż nie uległam!!! - powiedziała w rozmowie z Mama:Du.

Szokująca diagnoza


Jej uwagę przykuły liczne siniaki na kończynach dziecka, jednak tłumaczyła je sobie tym, iż chłopiec jest bardzo aktywny, biega, skacze i jeździ na rowerze. Kto na jego miejscu nie byłby cały poobcierany? W końcu pozostało lato, pogoda sprzyja aktywności na świeżym powietrzu, a ta – przeróżnym urazom. Jednak tych siniaków u Bartka było wyjątkowo dużo. A do tego pojawiały się liczne czerwone, drobniutkie wybroczyny i wciąż ich przybywało. Przypominały nieco wysypkę alergiczną, jednak to nie było uczulenie.

Intuicja podpowiadała matce, iż trzeba to pokazać lekarzowi. W szpitalu przeżyła szok, gdy usłyszała diagnozę: małopłytkowość immunologiczna. Jak to? Przecież dziecko dobrze się czuje, nie ma objawów infekcji. Lekarz jednak powiedział, iż to choroba zagrażająca życiu dziecka. Podczas przyjęcia poziom płytek krwi znajdował się na poziomie 9 tysięcy, kolejnego dnia już tylko 7 tysięcy. Podczas gdy normą jest 150-450 tysięcy!

Bartuś przyjechał do szpitala praktycznie w ostatniej chwili. Lekarze stwierdzili, iż gdyby w tym momencie uderzył się w głowę, mógłby dostać wylewu krwi do mózgu. „Zmroziło mnie, bo tydzień temu uderzył czołem w parapet, a guz urósł bardzo duży” - pisze mama chłopca.



Czym jest małopłytkowość immunologiczna?


Małopłytkowość oznacza zmniejszenie liczby płytek poniżej 150 tysięcy. Jest to choroba autoimmunizacyjna, w przebiegu której organizm wytwarza przeciwciała przeciw własnym płytkom. Są one niszczone, a ich tworzenie w szpiku kostnym jest utrudnione. Objawia się to wybroczynami na skórze, szczególnie kończyn, krwawienia z błon śluzowych jamy ustnej i nosa, u kobiet obfitymi miesiączkami, czasem także krwawieniem z przewodu pokarmowego i krwawieniem śródmózgowym. Najczęściej dotyka ludzi po 40. roku życia, ale zdarza się i u dzieci.

Jak dochodzi do rozwoju choroby?


Są dwie odmiany tej choroby – pierwotna, której przyczyny nie są poznane, i wtórna. Do rozwoju tej drugiej doprowadzić może szereg czynników, m.in. stosowane leki, jak antybiotyki czy NLP, szczepionki, szczególnie przeciwko śwince, odrze i różyczce, zakażenie HIV, czy zapalenie wątroby typu C, infekcja Helicobacter pylori, inne choroby autoimmunizacyjne, jak np. toczeń.

Na co powinnyśmy uważać?


Niestety w wielu przypadkach małopłytkowość może nie dawać żadnych objawów. Ale jeżeli zauważysz, tak jak mama Bartka, iż twoje dziecko za bardzo się siniaczy albo iż miewa krwotoki z nosa, powinnaś już być czujna. o ile nastoletnia córka ma bardzo obfite miesiączki, także tego nie bagatelizuj. Morfologia, najprostsze badanie krwi, od razu pokaże, jeżeli coś jest nie w porządku.

Jak się leczy tę chorobę?


Często małopłytkowość nie wymaga leczenia. jeżeli poziom płytek krwi wynosi powyżej 30 tysięcy, a pacjent nie ma niepokojących objawów, chorobę można tylko kontrolować, czyli systematycznie robić badania krwi. Pacjenci obciążeni, czyli na przykład ci, którzy przyjmują leki przeciwkrzepliwe, leczeni są jednak już kiedy mają wyższy poziom płytek krwi.

Zwykle podaje się kortykosteroidy przez sześć tygodni – doustnie lub dożylnie. Ma to na celu zabezpieczyć pacjenta przed krwawieniami. Gdy liczba płytek krwi osiągnie poziom 30-50 tysięcy, można przerwać leczenie. U większości pacjentów niestety choroba po pewnym czasie nawraca. Wyjątkiem są dzieci. U najmłodszych pacjentów często (w ponad 50 procentach przypadków) występuje samoistne wyleczenie. Trzymamy więc kciuki za Bartusia!

Idź do oryginalnego materiału