Zaczęto od najpoważniejszych szkód, a te zdarzają się najczęściej w szpitalach ►

termedia.pl 1 rok temu
Zdjęcie: RPP


– To orzecznictwo sądów cywilnych wskazuje, iż za zgon należy się mniejsza rekompensata niż za trwały uszczerbek na zdrowiu. W pierwszym przypadku średnia wypłata dla najbliższego członka rodziny wyniosła 70 tys. zł, w drugim 116 tys. zł – mówi rzecznik praw pacjenta Bartłomiej Chmielowiec w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”, komentując ustawę o prawach pacjenta i RPP.

Sejm przyjął nowelizację ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, której główną zmianą jest powołanie Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych – ma on zastąpić dotychczasowe rozwiązanie z 16 wojewódzkimi komisjami do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych.

Rzecznik praw pacjenta Bartłomiej Chmielowiec w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” wyjaśnia, dlaczego proponowane rozwiązanie jest lepsze od obowiązującego dotychczas, i co decyduje o tym, iż ma ono szansę się sprawdzić. Odpowiada również na inne istotne pytania, jak chociażby to, dlaczego ustawa wprowadza różnej wysokości odszkodowania za zdarzenia niepożądane.

Trauma przemija, niepełnosprawność zostaje
Zgodnie z ustawą odszkodowanie za zgon w wyniku zdarzeń medycznych pacjenta może sięgnąć maksymalnie 100 tys. zł, podczas gdy za uszczerbek na zdrowiu – 200 tys. zł.

– Takie dysproporcje wprost wynikają z bardzo ugruntowanego orzecznictwa sądów cywilnych. Tam zadośćuczynienia dla osób, które doznały ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, jest większe od zadośćuczynień dla najbliższego członka rodziny. Skąd takie założenie wśród sędziów i praktyków? Ano dlatego, iż trauma po zgonie jest przemijalna. Dlatego uznaje się, iż to miarkowane zadośćuczynienie po zgonie najbliższego członka rodziny powinno być mniejszej wartości. Natomiast uszczerbek na zdrowiu, który skutkuje np. niepełnosprawnością do końca życia, będzie z tą osobą już zawsze. Stąd też potrzeba rekompensaty wyższej wysokości – wyjaśnia rzecznik.

– o ile chodzi o analizę orzecznictwa, to średnia wypłata dla najbliższego członka rodziny w Polsce po zgonie wyniosła 70 tys. zł. Mamy na to dowód z analizy ponad 3800 orzeczeń sądowych. o ile chodzi o szkody pacjenta, średnia wypłata kształtuje się na poziomie 116 tysięcy – dodaje.

– Dla porównania, w ustawie proponujemy za zgon do 100 tys. zł dla najbliższego członka rodziny, czyli wstępnych, zstępnych i małżonków, i do 200 tys. dla pacjenta, który doznał uszczerbku. Przy czym kwoty te będą rewaloryzowane rokrocznie o wskaźnik inflacji. Dlatego też, w mojej ocenie, to sądy powszechne będą musiały z biegiem czasu dostosować się do kwot, które będzie przyznawał Rzecznik Praw Pacjenta – zaznacza Bartłomiej Chmielowiec.

Fundusz gwałtownie rekompensuje szkodę pacjenta
Rzecznik odnosi się również do jakościowych zmian w prawie. Jak podkreśla, nowy system wprowadza zupełnie nową jakość.

– Chodzi tu o system no fault, w którym analizujemy sprawę pacjenta w procedurze niekonfliktowej, w której jest tylko i wyłącznie pacjent. Nie ma drugiej strony, która ma się bronić – przypomina.

– Analizujemy, czy doszło do niepożądanego zdarzenia medycznego – błędu, którego można było z dużym prawdopodobieństwem uniknąć. o ile do takiego doszło, to pacjent – dzięki szybkiej procedurze, trwającej nie dłużej niż trzy miesiące – uzyskuje należne odszkodowanie – wyjaśnia rzecznik.

– To jest realna alternatywa dla pacjenta. w tej chwili pacjentowi przysługuje żmudna droga sądowa, dodatkowo bardzo kosztowna. Już na starcie trzeba zapłacić 5 proc., jeżeli chodzi o wartość przedmiotu sporu. Oznacza to, iż o ile pacjent domagałby się 100 tys. zł odszkodowania, to musiałby zapłacić 5 tys. zł już na samym początku. Do tego trzeba opłacić biegłych i pełnomocnika w sądzie. To też nie są małe kwoty. W przypadku przegranej trzeba również zapłacić pełnomocnikowi drugiej strony – tłumaczy.

Dodaje, iż „między innymi dlatego tak mało jest spraw sądowych w tym przedmiocie”.

Rzecznik wskazuje także, dlaczego nie sprawdziły się wojewódzkie komisje.

– W tym przypadku dominuje zasada winy, tak jak i w wojewódzkich komisjach orzekania o zdarzeniach medycznych. Dlatego też wojewódzkie komisje kompletnie się nie sprawdziły. Nowy model opiera się na zupełnie innej koncepcji, wzorowanej głównie na modelach skandynawskich – mówi.

Rozszerzenie działania funduszu – tak, ale z czasem
Bartłomiej Chmielowiec komentuje również decyzję sejmowej Komisji Zdrowia, która odrzuciła poprawki opozycji, chociażby tę o rozszerzeniu działania funduszu kompensacyjnego na inne placówki medyczne, w tym także prywatne.

– Przyjęliśmy model duński. Na to rozwiązanie, jako bardzo dobre, wskazywali również inni interesariusze, w tym lekarze, mówiąc, iż jest ono dobre. Dania krok po kroku budowała ten system, zaczynając w 1992 roku od szpitali publicznych i samorządowych. Następnie stopniowo dodawała kolejne elementy systemu ochrony zdrowia. Wybrano takie rozwiązanie po to, aby system od samego początku faktycznie zafunkcjonował, a nie już na starcie stał się niewydolny. Zaczęto od najpoważniejszych szkód, a te zdarzają się najczęściej w szpitalach – w nich mamy do czynienia z błędami okołooperacyjnymi, błędami okołoporodowymi, zakażeniami szpitalnymi. To się udało – ocenia.

Bartłomiej Chmielowiec dodaje, że„ o ile ten system się sprawdzi również u nas, będą dokładane kolejne elementy”.

Rozmowa z ekspertem do obejrzenia poniżej.

Idź do oryginalnego materiału