Żeby porodówki nie zamykać, musi odbierać co najmniej 400 porodów rocznie. Czy to dobry pomysł? – Nie potępiam go, ale pytam o alternatywę, bo skutkiem wprowadzenia tego limitu będzie znikanie oddziałów położniczych nie tylko w szpitalach powiatowych, ale też tych większych – mówi Przystajko, sugerując, iż rozwiązaniem mogą być powiatowe centra zdrowia.
400 porodów – oficjalnie w projekcie
W wykazie prac legislacyjnych rządu pojawiła się informacja o projekcie nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych z pieniędzy publicznych oraz ustawy o działalności leczniczej – pierwszy raz oficjalnie wskazano, iż w porodówkach powinno się przyjmować więcej niż 400 porodów rocznie.
Ministerstwo Zdrowia proponuje rezygnację z definiowania i wyodrębniania
poziomów w systemie podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń
opieki zdrowotnej na rzecz kwalifikowania wszystkich świadczeniodawców
mających przynajmniej jeden tzw. profil kwalifikujący realizowany na
podstawie umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia, której okres trwania
wynosi co najmniej dwa ostatnie lata kalendarzowe, w trybie pełnej
hospitalizacji, z jednoczesnym zastrzeżeniem, iż w przypadku profili
zabiegowych dodatkowym kryterium kwalifikacji będzie określony minimalny
udział świadczeń zabiegowych w ostatnim pełnym roku kalendarzowym – w
przypadku położnictwa i ginekologii minimalna liczba odebranych porodów
to będzie odpowiednio mniej więcej 60-procentowy udział zabiegów i około
400 porodów. Przy czym ostateczne określenie szczegółowych wartości
dotyczących udziału świadczeń zabiegowych dla poszczególnych zakresów
oraz progowej liczby porodów będzie opisany w akcie wykonawczym do
ustawy, po przeprowadzeniu dodatkowych analiz i konsultacji.