Z jednego uzależnienia wpadają w kolejne. "Nie ma już podejścia, iż jeżeli zapijesz, to przegrałeś i koniec"

kobieta.gazeta.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: encierro / Shutterstock


- Zdrowienie nie polega tylko i wyłącznie na odstawieniu substancji czy wyeliminowaniu jakiegoś zachowania. Każde uzależnienie ma swoją historię i jest konsekwencją wcześniejszych nałogowych zachowań, które z kolei są efektem różnych problemów czy traum - mówi psychoterapeutka i terapeutka uzależnień Anna Prokop.
Natalia Kondratiuk-Świerubska, Kobieta.gazeta.pl: Do kin wchodzi właśnie film Drużyna A(A), który porusza temat uzależnień. To połączenie komedii z dramatem. Czy da się mówić o tak poważnym problemie w tak lekki sposób?
Anna Prokop, psychoterapeutka i terapeutka uzależnień: Film jest przede wszystkim bardzo autentyczny. W przystępny sposób przekazuje istotne treści na temat uzależnień. Jednak co istotne, nie ma w nim obśmiewania problemu. Dlatego też widzowie nie zapominają o powadze sytuacji.


REKLAMA


Zobacz wideo Polacy o paleniu na balkonie:


Kto pani zdaniem powinien go obejrzeć?
Dla osób, które mierzą się z uzależnieniem, film może być dużym wsparciem. Jednak pozostali także znajdą w historiach bohaterów coś dla siebie. Nie trzeba być uzależnionym, by czerpać inspirację do pracy nad sobą, rozwoju, czy walki ze swoimi słabościami.
Bohaterowie filmu są osobami mierzącymi się z uzależnieniami krzyżowymi. To temat raczej rzadko poruszany. Zwykle mówi się o uzależnieniu od jakiejś konkretnej substancji czy zachowania. Do czego więc odnosi się ten termin?
Istnieje podział na uzależnienia mieszane i krzyżowe. Te pierwsze, to jednoczesne uzależnienie od różnych środków czy zachowań. W tym przypadku osoba musi być nieustannie pod wpływem czegoś. Z kolei ten drugi typ odnosi się do sytuacji, gdy ktoś, próbując zniwelować skutki odstawienia jakiejś substancji, próbuje innych, podobnie wpływających na psychikę czy fizjonomię środków. Celem tego działania jest złagodzenie objawów odstawienia. I z takim problemem mierzą się bohaterowie Drużyny A(A).


Kadr z filmu Drużyna A(A) materiały prasowe


Czy jest to częste zjawisko?
Szczerze powiedziawszy, we współczesnych czasach, w konsumpcjonistycznej kulturze, rzadko zdarza się, aby ktoś był uzależniony tylko od jednej substancji. Poza tym mechanizm nałogowego regulowania uczuć sam w sobie nie pozwala na robienie sobie pewnych przerw na kontemplację, zaopiekowanie się sobą, czy pokonywanie problemów w konstruktywny i cierpliwy sposób.


Kiedyś słuchałam wywiadu z osobą, która chcąc wyjść z uzależnienia od alkoholu, uzależniła się od słodyczy. Nie piła już, ale nałogowo jadła różnego rodzaju słodkości. Był to na tyle mocny nałóg, iż w krótkim czasie sporo przytyła. Jakie inne połączenia obserwuje pani w swojej pracy?
Często jest to na przykład uzależnienie od alkoholu i leków uspakajających lub narkotyków. Jednak to nie tylko substancje. Może to być na przykład zaangażowanie w sport, pracę, religię lub jakieś aktywności związane z magią i ezoteryką.
W takich przypadkach pewnie trudniej jest zauważyć, iż mamy problem.
Tak. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż możemy uzależnić się też od zachowań, które są społecznie akceptowane. Miałam na przykład pacjenta, który obsesyjnie biegał. Mogłoby się wydawać, iż to bardzo pozytywne i nie ma w tym absolutnie nic złego. Niestety sport też może stać się niebezpiecznym uzależnieniem.
Jak wygląda proces zdrowienia osób, które zmagają się z takim problemem?
Musimy pamiętać przede wszystkim o tym, iż zdrowienie nie polega tylko i wyłącznie na odstawieniu substancji czy wyeliminowaniu jakiegoś zachowania. Każde uzależnienie ma swoją historię i jest konsekwencją wcześniejszych nałogowych zachowań, które z kolei są efektem różnych problemów czy traum. I o ile odstawiamy substancję, czyli ten wierzchołek góry lodowej, ostateczną konsekwencję, to wszystko, co wcześniej doprowadziło do tego stanu, przez cały czas w nas zostaje. jeżeli nie zrobimy z tym porządku, nie wykonamy pracy nad sobą, to prawdopodobnie złapiemy się innej rzeczy, aby radzić sobie z cierpieniem.
Ale zmiana na lepsze jest oczywiście możliwa. Gdyby nie to, nie byłoby terapii i nie byłoby potrzeby, aby o tym rozmawiać. Osoby, które wykonają ciężką pracę nad sobą, jak najbardziej mają szansę na to, by żyć szczęśliwie bez uciekania od siebie.


Na szczęście coraz więcej osób ma tego świadomość. Czy zauważyła pani, iż w ostatnich latach coraz więcej osób zgłasza się po profesjonalną pomoc?
Tak. Zauważam nie tylko większą świadomość, ale także wiarę ludzi w to, iż można sobie pomóc. I co najważniejsze, osoby uzależnione zgłaszają się po pomoc na o wiele wcześniejszych etapach problemu.
Co na to wpłynęło?
Dużo się mówi o problemie i przede wszystkim robi się w to sposób nieopresyjny. Stopniowo uzależnienia przestają być tematem tabu. Bardzo dużą rolę odgrywa też podejście samych terapeutów. Dokształcają się na temat uzależnień. Zmieniła się też nomenklatura, a tym samym stosunek do pacjentów i leczenia. Oczywiście nie lekceważy się zagrożeń, ale nie ma już takiego podejścia zero-jedynkowego, iż jeżeli zapijesz, to przegrałeś i to już koniec. Patrzy się też na pacjenta dużo bardziej indywidualnie, jak na osobę, która ma w sobie ogromne zasoby. I jest to ważniejsze, niż na przykład potknięcia i kryzysy.
Warto wspomnieć, iż badania wykazały, iż kiedy zaczęło zmieniać się nazewnictwo, znacznie więcej osób zaczęło zgłaszać się na terapię uzależnień. Ludzie, którzy wypowiadali się w takich badaniach, przyznawali, iż wcześniej mieli opory przed terapią, bo bali się etykiety "alkoholik". To im po prostu źle się kojarzyło. Obawiali się też, iż jeżeli powiedzą o uzależnieniu, to coś się dla nich skończy.


Ważne są także zmiany społeczne. Kończy się powoli podział na osoby uzależnione i te nie. Coraz częściej zauważamy, iż każdy z nas ma jakieś problemy i ma prawo nad nimi pracować. Przestajemy odczuwać lęk, iż to tylko z nami jest coś nie tak.


Musimy jednak pamiętać o tym, iż to nie dotyczy wszystkich. Ja mieszkam i pracuję w Warszawie. Nie jest tajemnicą, iż to swego rodzaju wielkomiejska bańka. Niestety w tych mniejszych miejscowościach czy na wsiach cały czas pokutują różne krzywdzące stereotypy i przekonania. Przykładowo, ludzie wierzą w to, iż mogą pomóc sobie sami albo myślą, iż uzależnienie jest przejawem słabości. Zdarza się też, iż osoby uzależnione są wyrzucane poza nawias grupy społecznej.
Wspomniała pani o tym, iż wiele osób w ostatnich latach zaczyna leczenie na wcześniejszych etapach niż kiedyś. Czy w tej chwili po pomoc zgłaszają się także bardzo młode osoby?
Wśród obecnych dwudziestolatków psychoterapia staje się standardem. Nie jest to rozwiązanie tylko dla osób po traumatycznych doświadczeniach czy w kryzysach zdrowia psychicznego. Dla współczesnych młodych to coś, co pomaga im w rozwoju i wzmocnieniu swojej psychiki. Poza tym pójście na terapię przestało wiązać się ze strachem. Dlatego też bardzo młode osoby mają odwagę, by przyjść do specjalisty i mówić o swoim uzależnieniu. Wiedzą, iż to problem, nad którym można pracować i który można pokonać.
Miejmy nadzieję, iż te zmiany przez cały czas będą szły w takim dobrym kierunku. Bardzo dziękuję za rozmowę!
Idź do oryginalnego materiału