
Poniżej prezentujemy fragment książki za zgodą wydawnictwa:
Jakie kryteria muszą zostać spełnione, aby pacjent mógł skorzystać z eutanazji w Holandii?
To dokładnie określony przez prawo proces, obejmujący kilka kluczowych etapów. Pacjent, który chce poddać się eutanazji, musi najpierw wyrazić taką wolę w sposób dobrowolny, przemyślany i świadomy. Poza tym, aby eutanazja była w ogóle możliwa, pacjent musi być pełnoletni lub w niektórych przypadkach niepełnoletni, ale zdolny do świadomego wyrażenia zgody. Następnie lekarz prowadzący ocenia, czy cierpienie pacjenta jest nie do zniesienia i nie ma możliwości ulżenia mu innymi metodami. Wymagana jest także konsultacja z niezależnym drugim lekarzem, który potwierdzi diagnozę i zasadność decyzji. Proces obejmuje również obowiązek wielokrotnego potwierdzenia woli pacjenta, oraz przeprowadzenie rozmowy o alternatywach takich jak opieka paliatywna.
Jak rodziny pacjentów reagują na decyzję o eutanazji? Jak pan sobie radzi z ich emocjami?
Reakcje rodzin są różne. Często widzę mieszaninę smutku i ulgi, szczególnie gdy bliscy rozumieją, jak bardzo cierpi ich ukochana osoba. Staram się prowadzić otwarte rozmowy, aby rodzina czuła się włączona w proces, ale jednocześnie pamiętam, iż decyzja należy wyłącznie do pacjenta. Wspieram jego bliskich, tłumacząc procedurę, odpowiadając na pytania i zapewniając, iż decyzja jest w pełni zgodna z prawem i etyką.
Czy zdarzały się sytuacje, w których odmówił pan wykonania eutanazji?
Owszem, takie przypadki się zdarzają. Odmówiłem, gdy uznałem, iż pacjent nie spełnia wszystkich kryteriów, na przykład jego cierpienie mogło być złagodzone poprzez inne formy leczenia, lub gdy jego decyzja wydawała się impulsywna. Kierowałem wtedy pacjenta na dodatkową konsultację lub proponowałem inne formy wsparcia.
Jak ci pacjenci zareagowali na odmowę?
Odmowa budzi różnorodne emocje. Niektórzy pacjenci jednak reagują zrozumieniem, dlatego przykładam ogromną wagę do tego, by dokładnie wyjaśnić powody takiej decyzji. A te wiążą się z niespełnieniem przywoływanych przed chwilą kryteriów. Zdarzyło mi się mieć wątpliwość co do tego, czy decyzja pacjenta została podjęta w pełni świadomie, a gdy choćby jedno kryterium budzi cień wątpliwości – zatrzymuję proces. Odmowa często dotyka pacjenta w najgłębszy sposób, dlatego niektórzy reagują na nią frustracją, rozczarowaniem, a czasem choćby gniewem. Nie dziwię się temu. W ich oczach moja decyzja może być postrzegana jako dodatkowe cierpienie, a przecież ich sytuacja już i tak jest bardzo trudna. Staram się jednak zawsze być dostępny, gotowy do rozmowy i wsparcia, aby pomóc im znaleźć inne rozwiązania, które przyniosą jakąś ulgę. Kieruję ich na przykład do opieki paliatywnej, na terapię psychologiczną lub do innego lekarza, który może pomóc w dalszym procesie.
Najtrudniejsze są te sytuacje, w których człowiek czuje, iż stracił ostatnią nadzieję, bo jego prośba została odrzucona. Trzeba wówczas zrobić wszystko, żeby pacjent nie czuł się pozostawiony sam sobie. To dla mnie ważne, żeby odmowa nie oznaczała dla niego końca wsparcia czy troski. najważniejsze jest budowanie relacji opartej na szczerości i empatii, aby pacjent czuł, iż jego cierpienie jest dostrzegane, a decyzja o odmowie wynika z odpowiedzialności, a nie braku chęci niesienia pomocy.
[…]
Próbuję sobie wyobrazić, jak wygląda rozmowa z pacjentem, który prosi o eutanazję. Jakie pytania powinny paść?
To bardzo delikatny proces. Pytam, co skłoniło go do podjęcia takiej decyzji i czy jest świadomy wszystkich alternatyw. Staram się zrozumieć jego perspektywę, bo zrozumienie jest naprawdę kluczowe. Trzeba wejść w buty cierpiącego człowieka, żeby szczerze ocenić, co nim kieruje. Zadaję pytania, które mają na celu doprowadzić mnie do absolutnej pewności, iż decyzja pacjenta nie wynika z presji zewnętrznej. Ważne, żeby miał on wsparcie rodziny, więc o to też dopytuję. Wreszcie próbuję się dowiedzieć, jakie są jego oczekiwania wobec całego procesu. jeżeli ktoś decyduje się na tak ostateczny krok, to ma gruntownie przemyślane oczekiwania. Muszę je poznać i skonfrontować pacjenta z rzeczywistym przebiegiem dalszych etapów naszych wspólnych działań. W tym procesie nic nie może być zaskoczeniem.
Opowie mi pan o swoim najtrudniejszym doświadczeniu związanym z eutanazją?
Pamiętam pacjenta z zaawansowaną demencją. W przeszłości wyraził zgodę na eutanazję, ale jego obecny stan uniemożliwiał już jasną komunikację. Decyzja wymagała głębokiego przemyślenia i konsultacji, by mieć pewność, iż faktycznie spełniam jego wolę i w żaden sposób jej nie naruszam.
Domyślam się, iż praca, którą pan wykonuje, ma wpływ na pańskie postrzeganie śmierci i życia?
Doświadczenie zawodowe nauczyło mnie, iż śmierć może być zarówno końcem cierpienia, jak i naturalnym etapem życia. Zrozumiałem, jak ważne jest szanowanie autonomii pacjenta i jego decyzji. Mam wrażenie, iż dzięki temu sam bardziej doceniam każdą chwilę życia.
[…]
Czy zdarzają się przypadki, iż pacjent w ostatniej chwili zmienia zdanie? Jak się wtedy powinno zareagować?
Takie sytuacje są rzadkie, ale się zdarzają. jeżeli pacjent zmienia zdanie, wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Procedura zostaje natychmiast przerwana. Jego decyzja jest dla mnie święta.
Rozumiem, iż zdarzyło się tak w pana karierze?
Tak. To zawsze wyjątkowy i emocjonalny moment, podczas którego pacjent potrzebuje ogromnego zrozumienia i wsparcia z mojej strony. W takich sytuacjach najważniejsze jest, aby uszanować jego wolę i dać mu przestrzeń na zmianę decyzji bez jakiejkolwiek presji. To jego życie. Ono jest najważniejsze.
Rezygnacja w ostatniej chwili może wynikać z nadziei, która pojawiła się nagle u pacjenta – czasem chodzi o rozwój relacji z bliskimi, czasem o chęć spróbowania jeszcze jednej terapii czy metody łagodzenia bólu. Ale bywa też tak, iż pacjent po prostu potrzebuje więcej czasu, by upewnić się w swojej decyzji. Nie oczekuję tłumaczeń. Pacjent może zrezygnować, bo… tak. I już. Nikomu nie musi się z tego tłumaczyć.
Zawsze powtarzam pacjentowi, iż ma prawo do zmiany zdania na każdym etapie procesu. On to wie, ale ważne jest powtórzenie, by nie czuł się w żaden sposób winny. Moją rolą jest wspieranie go w tym, co dla niego najlepsze. Gdy pacjent wycofuje się w ostatniej chwili, zwykle oferuję dodatkowe rozmowy i wsparcie, aby upewnić się, iż czuje się bezpieczny i zrozumiany.
Co ciekawe, takie sytuacje czasem pozwalają pacjentom odkryć nową jakość życia. To przypomina mi, jak ważne jest pozostawanie elastycznym i otwartym, zarówno jako lekarz, jak i jako człowiek towarzyszący w tych trudnych chwilach.
[…]
Mimo wielu trudnych emocji nie ma pan wątpliwości, iż wykonuje zawód potrzebny i pomaga ludziom. Dlaczego więc w tej rozmowie zachowuje pan anonimowość?
Anonimowość jest kluczowa, aby chronić prywatność pacjentów, ich rodzin oraz moją własną. Temat eutanazji budzi wiele kontrowersji i emocji. Mam pełną świadomość, iż narażam się na nieuzasadnioną krytykę, a choćby napiętnowanie. Zachowanie anonimowości pozwala skupić się na samej istocie problemu, bez zbędnego obciążania rozmowy osobistymi danymi czy detalami, które mogłyby zostać źle zrozumiane lub wykorzystane.
Jak reagują ludzie, kiedy dowiadują się, iż przeprowadza pan eutanazje?
Reakcje są skrajnie różne. Niektórzy wyrażają wdzięczność i szacunek za odwagę, by pomagać cierpiącym. Inni mogą reagować z niezrozumieniem, a choćby krytyką, uważając, iż to sprzeczne z powołaniem lekarza. Staram się wtedy tłumaczyć, iż to decyzja pacjenta, a moim zadaniem jest zapewnienie, iż proces przebiega zgodnie z prawem i etyką. Ale mam też świadomość, iż trudno będzie kiedykolwiek uzyskać jednoznaczne opinie otoczenia.
To, co mnie osobiście najbardziej niepokoi w procesie eutanazji, to ryzyko, iż może być ona sposobem na dobrze zaplanowane morderstwo. Czy pan dostrzega taką możliwość?
Tak, to jeden z powodów, dlaczego procedura eutanazji w Holandii jest tak bardzo rygorystyczna. Zawsze sprawdzamy, czy pacjent podejmuje decyzję bez presji zewnętrznej. Niezależna konsultacja drugiego lekarza, wielokrotne potwierdzenie woli pacjenta oraz rozmowy o rozwiązaniach alternatywnych mają na celu wykluczenie jakichkolwiek nadużyć. To niezwykle istotne, by eutanazja pozostała aktem wolnej woli, a nie wynikiem manipulacji czy nacisku. Dlatego to właśnie ochrona wolnej woli i szacunek są w tym procesie najważniejsze.
Co w przypadku młodych pacjentów z depresją? Czy tu przy podejmowaniu decyzji nie pojawia się więcej wątpliwości?
Faktycznie decyzje dotyczące młodych pacjentów z depresją są szczególnie trudne. W takich przypadkach zawsze staramy się najpierw zapewnić intensywną opiekę psychologiczną i psychiatryczną. Przypomnę, iż eutanazję można rozważać dopiero, gdy mamy pewność, iż cierpienie pacjenta jest nie do zniesienia i trwałe. Trwałe, czyli nie ma nadziei na to, iż się skończy, zostanie wyleczone. najważniejsze jest skupienie się na ocenie sytuacji przez zespół specjalistów.
Medycyna rozwija się w niebywałym tempie. Co jeżeli za chwilę ktoś wymyśli skuteczny lek na chorobę człowieka, w przypadku którego dokonał pan eutanazji?
To pytanie jest bardzo trudne i nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi. Jako lekarz zawsze staram się upewnić, iż wszystkie możliwości leczenia zostały wyczerpane, zanim podejmę decyzję o przeprowadzeniu eutanazji. Jednak medycyna jest dynamiczną dziedziną i możliwości, które dziś są poza naszym zasięgiem, jutro mogą stać się rzeczywistością. To ryzyko podkreśla znaczenie dokładnej analizy każdego przypadku oraz konieczność informowania pacjenta o wszelkich dostępnych metodach leczenia, choćby tych eksperymentalnych. Decyzja o eutanazji jest zawsze ostatecznością podejmowaną w obliczu braku innych rozwiązań, ale świadomość postępu w medycynie jest czymś, co stale towarzyszy temu procesowi. Często borykam się z tymi myślami…
[…]
Pozwolę sobie zapytać o coś jeszcze. O coś nienamacalnego, duchowego. Jak to jest spoglądać śmierci w oczy? Jak to jest być de facto śmiercią dla człowieka, który to właśnie pana twarz widzi jako ostatnią na ziemi?
Spoglądanie śmierci w oczy jest doświadczeniem, którego nie sposób w pełni opisać. To mieszanina pokory, odpowiedzialności i głębokiej świadomości, iż uczestniczę w jednym z najważniejszych momentów w życiu drugiego człowieka – jego odejściu. Być może to brzmi paradoksalnie, ale nie czuję się śmiercią. Czuję się raczej osobą, która pomaga przekroczyć granicę, być może osobą towarzyszącą w tej najtrudniejszej podróży.
To, iż pacjent widzi moją twarz jako ostatnią, przypomina mi, jak ogromny ciężar ma rola, którą odgrywam. Każdy gest, każde słowo w tym momencie nabiera szczególnego znaczenia. Staram się, aby te ostatnie chwile były jak najspokojniejsze, jak najbardziej ludzkie. To nie jest moment na osądzanie, to jest moment na pełne skupienie na człowieku, który powierza mi coś niezwykle cennego – swoją ostatnią wolę.
Ta świadomość czasem ciąży, ale także uczy, jak ulotne i cenne jest życie. W tych chwilach człowiek czuje, iż uczestniczy w czymś, co wykracza poza medycynę, poza naukę. To dotykanie istoty życia i śmierci, które choć na pozór skrajnie różne, są nierozerwalnie połączone. Być może w tym sensie każdy lekarz dokonujący eutanazji jest swego rodzaju mostem – pomiędzy cierpieniem a pokojem, pomiędzy życiem a śmiercią.
*Lekarz (imię i nazwisko utajnione na prośbę rozmówcy) – praktykuje w Holandii, kraju, który jako pierwszy na świecie zalegalizował eutanazję. Specjalizuje się w pomocy pacjentom w terminalnym stadium chorób, zapewniając godne zakończenie życia. Jego praca opiera się na przestrzeganiu rygorystycznych zasad etycznych i prawnych, a także na głębokim szacunku dla autonomii pacjenta. Jest orędownikiem edukowania społeczeństwa na temat eutanazji w celu burzenia mitów, a także popularyzatorem rozmów o godnym odchodzeniu.
***
Fragmenty pochodzą z książki „Ze śmiercią im (nie) do twarzy. Rozmowy z granicy między światami”, która została wydana przez Wydawnictwo Wielka Litera. Autorką jest Anna Matusiak-Rześniowiecka.
