A przecież wszystko jest z nami… ok.
Dr Becky Kennedy, znana na całym świecie terapeutka rodzinna, mówi o wypaleniu rodzicielskim bez wstydu, patosu czy moralizowania. Jej słowa brzmią jak plaster – bo nie próbują niczego naprawiać. Po prostu pozwalają czuć to, co czujemy. A to pierwszy krok, by z tej pustki wyjść.
Oto pięć zdań, które możemy mówić sobie – jak mantrę. Nie po to, by natychmiast coś zmienić. Jednak po to, by przestać siebie ranić.
5 wspierających zdań
1. "Poczucie pustki i wyczerpania nie oznacza, iż nie kocham moich dzieci".
To jedno z najboleśniejszych nieporozumień wypalenia: iż skoro nie czuję bliskości, nie czuję też miłości. A przecież miłość nie znika. Ona się czasem tylko chowa pod warstwami zmęczenia. Gdy mówimy sobie to zdanie, przestajemy utożsamiać miłość z działaniem. Miłość jest. choćby wtedy, gdy nie mamy siły jej okazywać.
2. "To, co czuję, to nie słabość. To wyczerpanie".
Wypalenie nie jest defektem charakteru. Jest sygnałem, iż coś długo działało bez wsparcia, bez przerwy, bez troski. Że próbowałaś być skałą, podczas gdy potrzebowałaś miękkiego miejsca do odpoczynku.
To zdanie pozwala odzyskać godność. Przestać się bić z własną ludzką granicą.
3. "Również potrzebuję troski. Tak jak moje dzieci".
Rodzic, który daje, daje, daje – ale nie przyjmuje – przypomina drzewo bez korzeni. W końcu nie ma z czego rosnąć. Wypalenie często bierze się z wewnętrznego przekonania, iż potrzeby rodzica są mniej ważne, mniej pilne, mniej "prawdziwe".
Jednak nie jesteś mniej człowiekiem tylko dlatego, iż jesteś matką czy ojcem. Potrzebujesz troski. Uważności. Ciszy. Czułości. Dokładnie tak, jak twoje dzieci.
4. "Prośba o przestrzeń nie oznacza egoizmu. Oznacza regulację".
Chwile, w których mówimy: "Potrzebuję być sama", "Dajcie mi pięć minut", "Zamykam się w łazience i nie wychodzę przez trzy piosenki" – to nie kapitulacja. To zadbanie o własne zasoby.
Regulacja emocjonalna nie dzieje się wtedy, gdy trzymamy wszystko w sobie. Dzieje się wtedy, gdy umiemy zatrzymać się, rozpoznać stan i pozwolić sobie na reset. Nie uczysz dzieci egoizmu, prosząc o przestrzeń. Uczysz je, iż człowiek może dbać o siebie, zanim wybuchnie.
Wypalenie nie jest końcem rodzicielstwa. Jest wołaniem o inny jego kształt. Bardziej ludzki. Bardziej zrównoważony.
Nie jesteśmy stworzeni do bycia zawsze dostępni. Zawsze uważni. Zawsze spokojni. Czasem nie mamy już nic. I wtedy właśnie najbardziej potrzebujemy, by ktoś – choćby jeżeli to tylko nasz własny głos – powiedział nam:
"Nie jesteś złą mamą. Nie jesteś gorszym ojcem. Jesteś człowiekiem, który potrzebuje chwili, by znów poczuć siłę".
I to nie świadczy o tobie źle. To świadczy o tym, iż czujesz. Że jesteś. Że przez cały czas ci zależy.