Wieczorem Zmarł trzeci z górników leczonych w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich po środowym zapaleniu metanu w kopalni Knurów-Szczygłowice – poinformował PAP rzecznik placówki Wojciech Smętek. Wcześniej, po południu, informowano o śmierci drugiego rannego górnika.
Trzeci zmarły górnik był jednym z kilkunastu poszkodowanych w środowym wypadku, który został od razu przewieziony do siemianowickiej oparzeniówki. Zmarł w sobotę przed godz. 20.
Górnik od początku przebywał na oddziale anestozjologii i intensywnej terapii. Miał oparzone 80 proc. powierzchni ciała, w tym ponad 30 proc. trzeciego stopnia oraz zaawansowane oparzenia dróg oddechowych
— powiedział PAP Smętek.
Po południu rzecznik CLO informował o śmierci 31-letniego górnika, również ze znacznymi oparzeniami. Była to druga ofiara środowego wypadku.
Był to jeden z najbardziej poszkodowanych pacjentów, od początku przebywał na oddziale intensywnej opieki medycznej. Miał oparzone 80 proc. powierzchni ciała, w tym 60 proc. trzeciego stopnia, a także drogi oddechowe
— powiedział PAP Smętek.
Joanna Karwot z biura prasowego Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia, powiedziała PAP, iż drugi zmarły górnik mieszkał w Czerwionce-Leszczynach i miał 31 lat. Miał też 5-letni staż w ruchu Szczygłowice kopalni Knurów-Szczygłowice.
Siedmiu górników przez cały czas pod opieką lekarzy
W siemianowickim Centrum Leczenia Oparzeń przez cały czas przebywa siedmiu górników z oparzeniami ciała oraz dróg oddechowych. W szpitalu im. Ludwika Rydygiera w Krakowie leczone są dwie osoby.
Szpitale opuściło już pięciu pracowników, którzy trafili do nich po środowym wypadku – informowała wcześniej JSW. Były to placówki w Rybniku, Knurowie i Gliwicach.
Tragedia w kopalni
W tzw. ruchu Szczygłowice należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalni Knurów-Szczygłowice w środę rano zapalił się metan w ścianie XVII w pokładzie 405/1, poniżej poziomu 850. Z zagrożonego rejonu ewakuowano 44 górników.
Łącznie 17 z nich trafiło do szpitali. W czwartek przedstawiciele CLO w Siemianowicach Śląskich informowali, iż zmarł pierwszy z przebywających tam górników oraz iż stan sześciu innych utrzymywanych tam w śpiączce farmakologicznej był bardzo ciężki.
W kopalni jeszcze w środę, po wytransportowaniu wszystkich poszkodowanych na powierzchnię, rozpoczęto izolowanie zagrożonego rejonu – przez cały czas w reżimie akcji ratowniczej. Akcja nadzorowana jest przez Okręgowy Urząd Górniczy (OUG) w Rybniku przy współudziale Wyższego Urzędu Górniczego (WUG).
Śledztwo i ekspertyzy
Śledztwo ws. zdarzenia wszczęła już Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Postępowanie poprowadzą policjanci z komendy wojewódzkiej w Katowicach, specjaliści z zespołu ds. katastrof, który powstał w 2017 r.
Przyczyny i okoliczności zdarzenia będzie badał OUG w Rybniku, pod nadzorem WUG. Prezes WUG zdecydował też o zleceniu ekspertyz specjalistom aerologii górniczej, zlecił podległym służbom analizy bezpieczeństwa w rejonach ścian z zagrożeniem metanowym, a także zapowiedział wystąpienie o nadzwyczajną analizę takich regionów do spółek górniczych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tragiczne skutki pożaru w kopalni! Zmarł jeden z poparzonych górników. O życie sztygara walczyli lekarze z Centrum Leczenia Oparzeń
olnk/PAP