Współpłacenie – dobry pomysł

termedia.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Archiwum


– Zgadzam się z tezą, iż współpłacenie oraz – szerzej – konieczność uwzględnienia mechanizmów i zachowań rynkowych w w ochronie zdrowia to dobre rozwiązanie – i stwierdzam to nie jako ekspert i teoretyk przyglądający się systemowi z boku i z góry, ale jako uczestnik tego systemu – pisze w „Menedżerze Zdrowia” Krzysztof Bukiel.

Komentarz Krzysztofa Bukiela, byłego przewodniczącego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy:
Doktor Łukasz Jasiński, asystent na Wydziale Ekonomicznym Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie oraz współpracownik Fundacji Instytut Edukacji Ekonomicznej im. Ludwiga von Misesa, pisze w tekście „Współpłacenie za leczenie” [link do artykułu znajduję się na końcu tekstu – red.], iż „obecny system publiczny można usprawniać na przykład poprzez pokrywanie części kosztów przez pacjentów (udział własny, współpłacenie), możliwości generowania przez szpitale przychodów ze źródeł prywatnych czy wprowadzenie kary za nieodwołaną wizytę”. Zgadzam się z tezami przedstawionymi przez dr. Jasińskiego dotyczącymi współpłacenia i – szerzej – konieczności uwzględnienia mechanizmów i zachowań rynkowych również w tej dziedzinie – i piszę to nie jako ekspert i teoretyk przyglądający się systemowi z boku i z góry, ale jako uczestnik tego systemu.

Jest rzeczą oczywistą i zauważalną na co dzień, iż gdy pacjent nie odczuwa na własnej kieszeni kosztów usługi medycznej, to ma skłonność do jej nadużywania – jeżeli jest taka możliwość i nie jest to dla niego uciążliwe albo szkodliwe. Również lekarz zleca niektóre badania lub porady lekką ręką, jeżeli wie, iż pacjenta nie będzie to nic kosztować. Dlatego współpłacenie może odegrać istotną rolę w ograniczeniu nieracjonalnego korzystania ze świadczeń zdrowotnych i – de facto – marnowania funduszy przeznaczonych na ten cel. Jeszcze lepiej działa to, gdy płatności są bezpośrednie, tzn. gdy pacjent musi pokryć wszystkie koszty usługi, bez pośrednictwa ubezpieczyciela (państwa). Wiadomo bowiem, iż udział trzeciej strony znacznie podnosi koszty usługi. Ubezpieczyciel nie przypilnuje tak jak bezpośredni konsument, aby cena nie była zawyżona. Najwyżej dodatkowe koszty powetuje sobie wzrostem składki. Wie o tym każdy, kto chociażby naprawiał szkodę komunikacyjną, korzystając z pośrednictwa ubezpieczalni.

Czy jednak wprowadzenie współpłacenia albo płacenia bezpośredniego przez pacjenta nie będzie stanowiło bariery nie do pokonania dla (większości) obywateli, co oznaczałoby ograniczenie dostępu do leczenia? Taki zarzut stawia temu rozwiązaniu wielu ludzi. Staje się on jednak bezzasadny, gdy odpłatność będzie dotyczyła świadczeń stosunkowo niedrogich, a przy tym tych, które mogą być nadużywane i są wykonywane najczęściej, czyli wielu badań, porad lekarskich, prostych zabiegów itp. Można również (powinno się) wprowadzić możliwość odliczania tych kosztów od podstawy opodatkowania, a dla niektórych obywateli – najbiedniejszych – wprowadzić karty przedpłacone, czyli bony, którymi płaciliby za świadczenia. jeżeli liczba tych bonów nie będzie wielka, nie wpłyną one na wzrost cen usług.

Ma rację dr Jasiński, iż są inne sposoby niż ciągły wzrost nakładów na ochronę zdrowia, aby poprawić dostępność do lecznictwa – oczywiście nakłady nie mogą być za niskie. W Polsce powinno to być szczególnie uwzględniane. Politycy różnych partii udowodnili bowiem, iż na istotny wzrost nakładów w tej dziedzinie raczej nie mamy co liczyć. choćby – mająca być przełomem w tym zakresie – ustawa gwarantująca określony procent PKB na publiczne lecznictwo kilka w tym względzie poprawiła. Tym bardziej trzeba się skupić na elementach systemu powodujących lepsze wykorzystanie tych (skąpych) środków, które mamy. Takim elementem jest na pewno współpłacenie za niektóre świadczenia lub bezpośrednia odpłatność za nie z kieszeni pacjenta. Innymi elementami są pozostałe mechanizmy rynkowe, w tym zwłaszcza konkurencja i działanie „dla zysku” podmiotów leczniczych. Niestety, na wprowadzenia jakichkolwiek z tych rozwiązań na razie nie mamy co liczyć. Obecny rządzący wierzą bowiem przede wszystkim w siłę politycznego i urzędniczego nadzoru oraz odgórnej organizacji – również w ochronie zdrowia.



Idź do oryginalnego materiału