Wolność to źródło chaosu i pogubienia?

adamdebowski.pl 1 rok temu

Wiele osób dziś się gubi.
Nawet do tego stopnia, iż nie wie kim jest.

Szczerze? Gdy kiedyś widziałem wspomnienia arystokracji, która śmiała się na myśl o demokracji i tego, iż „głupi” lud ma mieć prawo głosu, to byłem zażenowany.

Ale szczerze, naprawdę szczerze? Gdy widzę komentarze w internecie pod różnymi postami, także pod moimi, to mam myśl: niektórzy ludzie są naprawdę… hmmm, jakby to tu… ująć… mało inteligentni… mówiąc bardzo delikatnie. Więc czasami, pomimo empatii psychologa i terapeuty, naprawdę mam wątpliwość, czy każdy powinien mieć prawo głosu.

I paradoks polega na tym, iż każdy ma prawo do wolności, bo jesteśmy równi jako ludzie. Z drugiej strony nie jesteśmy równi, nie jesteśmy tacy sami ani pod kątem fizycznym, ani intelektualnym. Nie każdy Polak jest katolikiem i nie każdy Rosjanin pije, nie każdy Amerykanin jest pozytywnym przedsiębiorcą.

Nie każda kobieta chce mieć wyższe stanowisko, nie każdy mężczyzna na wysokim stanowisku jest maczo. Nie każdy sportowiec pomimo wielu lat treningu będzie mistrzem. Kobiety biegaczki nigdy (chyba) nie pobiją mężczyzny w biegu na 100 m. Większość graczy NBA zawsze będzie czarnoskórych, ponieważ biologia działa na ich korzyść, w społeczeństwie statystycznie będą lepsi. Nie jesteśmy więc pod wieloma względami równi. I nie ma nic w tym złego.

A mecze? Dlaczego mecz w tenisa trwa krócej u kobiet (do 2 setów wygranych, czyli mecz może trwać 3 sety) niż u mężczyzn (do 3 setów wygranych, czyli mecz może mieć 5 setów)?

Dlaczego siatka w siatkówce jest niżej zawieszona dla kobiet?

Bo są różnice. I nie bójmy się tego.

Co nie oznacza, iż ktoś jest gorszy. Bo jeżeli chcemy faktycznie wszędzie równości, to w sporcie niech kobiety startują z mężczyznami, niech na wojnę będą wysyłane kobiety i mężczyźni. Dlaczego tylko mówimy o tym, żeby kobiety były na wysokich stanowiskach? Dlaczego nie mówimy o tym, iż mężczyźni mają prace na wysokościach, większe problemy z alkoholem, iż wcześniej umierają, iż większość mężczyzn popełnia samobójstwa, iż większość bezdomnych to mężczyźni?

Pokazujemy taką część rzeczywistości, która sprawia, iż to kobiety mają tylko źle. I czy miały źle? Tak. Czy mają źle? Tak. Bo mobbing, wykorzystywanie seksualne w pracy powinno być ujawniane i karane. Me Too wiele zmieniło na dobre. Bo seksizm, protekcjonalizm płciowy są obrzydliwe.

Ale to, iż kobiety w sporcie mniej zarabiają, nie wynika tylko z męskiej dominacji. Wynika też, i to w ogromnym stopniu z tego, iż mniej osób ogląda kobiecy sport, więc reklamodawcy mniej płacą. Czy to się zmienia? Tak! Czy wiele sportów kobiecych będzie podobnie oglądanych jak męskie? Na pewno! Czy za te same wyniki i oglądalność kobiety powinny być wynagradzane tak samo? Tak!

Ale jeżeli oglądalność jest mniejsza, to nie można na siłę dawać tych samych pieniędzy. To tak jakby siatkarze powiedzieli: to dyskryminacja, iż polscy piłkarze pomimo gorszych wyników (znaaacznie) dostają więcej. To nie jest dyskryminacja. To efekt prostej biznesowej kalkulacji.

Wiele osób uważa (i w wielu przypadkach słusznie), iż kobiety są dyskryminowane i powinna być równość płci. Czyli jeżeli więc w 2022 przepuszczę kobietę w drzwiach, będzie to dyskryminacja? A jeżeli powiem do współpracowniczki: brakuje stołów i krzeseł, poproszę Anię i Kasię o przyniesienie (zamiast Marka i Piotra), to będzie równouprawnienie?

Wiele osób mówi o tym, iż równouprawnienie musi być w polityce i zarządach. Dąży się do parytetu. Czyli dochodzi do sytuacji, w której kobieta jest wybrana ponieważ jest kobietą, choćby jeżeli ma mniejsze kompetencje. Dlatego zdrowym podejściem nie jest mówienie o parytetach płci, ale patrzenie na człowieka jako człowieka oraz jego kompetencje i doświadczenie.

Ale dla wielu jest to trudne, wymaga większego wysiłku mentalnego. I tu zaczynają się schody. Bo tam gdzie jest wolność potrzebne jest myślenie. Inaczej będzie chaos lub dążenie do skrajności, które łatwiej definiują nam życie.

Gdy mężczyzna chce zaangażować się mocniej w wychowywanie dzieci, w dom, zaczyna być wrażliwy, ciepły, to też może zacząć być mniej zdecydowany zawodowo. Wtedy słyszy: oj, taki niemęski, nie umie zadbać o finanse, kobieta więcej od niego zarabia. He he he.

Gdy kobieta jest bardziej zdecydowana, gdy zaczyna zarabiać więcej, gdy poświęca mniej czasu w dzieci niż mąż to słyszy: wyrodna matka! Jak tak można.

Ba, choćby nie trzeba słyszeć tego od innych. Sami mamy takie myśli na temat nas samych w swojej głowie.

Aby nie oszaleć w wolności potrzebujemy przestać oceniać, kategoryzować. Jesteśmy różni. Nie jest w tym nic złego.

Jeśli kobieta chce iść do wojska, być programistką, pracować, być w domu ma prawo. jeżeli nie chce to nie musi.

Jeśli mężczyzna chce iść do wojska, być programistą, pracować, być w domu, ma prawo. jeżeli nie chce to nie musi.

Wyłącz w głowie skrajności, oceny i przymusowe równości. Bo inaczej faktycznie wolność będzie gorsza niż dyktatura, która narzuca porządek rzeczy.

Idąc dalej.

Gdy na siłę wszystko chcemy wyrównać, pojawia się interesujący cały trend kultury, miękkiej komunikacji, który również popada w skrajność.

Sam jestem propagatorem dojrzałej komunikacji bez przemocy, słuchania siebie i współpracy, jednak nie wtedy gdy za bardzo zbacza to od balansu.

Okazuje się, iż nie można w niektórych firmach powiedzieć: Piotrek jest słaby w tym projekcie. Trzeba mówić: my jako firma nie odnaleźliśmy jeszcze w Piotrze prawdziwego potencjału.

Lub nie możemy powiedzieć: Kasia jest zbyt relacyjna, za mało zdecydowana, potrzebuje większej pewności. Trzeba powiedzieć: Kasia ma talent budowania kontaktów, nie wymagajmy od niej tego, co nie jest jej.

I, niestety, zamiast mówić wprost, być szczerym, zaczynamy być zakładnikami dyplomacji do potęgi trzeciej. Aby nie urazić, aby komuś nie zrobiło się przykro.

Wszystko próbujemy zagłaskać. Nie możemy powiedzieć, iż się różnimy, musimy na siłę mówić, iż jesteśmy tacy sami. Nie możemy powiedzieć wprost o słabościach, bo kogoś zranimy. I tworzymy kulturę i społeczność chodzącą wokół siebie na paluszkach, udającą… no właśnie, co?

Miejmy może jasność co do prostych rzeczy:

To, iż się różnimy nie oznacza, iż ma być to źródłem nierówności.

To, iż się z Tobą nie zgadzam nie oznacza, iż Cię hejtuję.

To, iż nie pasuje mi coś w drugim człowieku, nie oznacza iż jestem rasistą, homofobem.
Przestańmy w ciągu 1 sekundy wpadać w skrajności.

Nie zawsze fakt, iż ja wywołam u Ciebie gniew, czy smutek oznacza, iż to ja mam zmienić sposób komunikowania się. Nie zawsze to, iż czujesz się obrażony oznacza, iż ja mam Cię nie obrażać. Bo może to jest sygnał, iż Ty coś powinieneś zmienić.

Nie zawsze jest zawsze. Przestańmy widzieć świat w skrajnościach. Nie idźmy w emocjonalno-komunikacyjny skraj.

Wolność wymaga większej mądrości, inaczej się pozabijamy.
Wolność wymaga większej mądrości, inaczej sami w sobie się pogubimy.

Ostatni wątek w szalonej wolności, który chcę poruszyć to kwestia własnej tożsamości, odpowiedzi na pytanie kim jestem: osobiście, społecznie, seksualnie.

Czy jestem Polakiem? A może Europejczykiem? A może obywatelem świata?

Powiedziałem kiedyś, iż czuję się bardziej Europejczykiem urodzonym w Polsce. Usłyszałem: Tak? To kto jest Twoim prezydentem, skoro jesteś Europejczykiem, a nie Polakiem? Uśmiechnąłem się i odpowiedziałem: Nie definiuje mnie “mój” prezydent, ale to jak się czuję i jakimi wartościami się kieruję. Usłyszałem: Tak nie można. To złe.

Po latach widzę kobietę, która mówi: Nie jestem kobietą, jestem binarna. Słyszę mężczyznę: Nie jestem mężczyzną, jestem kobietą. Dlaczego? Przecież urodziliście się z narządami, które określają Waszą płeć. A oni: nieważne są narządy, ważne są nasze uczucia.

I teraz: czy ja mam prawo czuć się Europejczykiem? Czy oni mają prawo czuć się inaczej niż biologia ich stworzyła?

To bardzo interesujący wątek współczesnej cywilizacji i wolności.

Czy definiuje nas uczucie? Przecież uczucia, emocje są zmienne. Wynikają z wielu różnych źródeł – pogoda, jedzenie, wydarzenia, myśli i dziesiątki innych czynników wpływają na to, jak się czujemy w związku ze sobą.

Z jednej strony to przecież głębokie uczucia nas definiują. jeżeli ktoś mocno czuje, iż wierzy w Boga, to ma do tego prawo. jeżeli ktoś głęboko czuje, iż chce zostać artystą czy informatykiem, a przez lata będzie na innej ścieżce życiowej, której nie będzie akceptował, to jest duże prawdopodobieństwo, iż będzie popadał w stany depresyjne.

Z drugiej strony emocje, odczucia stają się święta krową – jak powiedział filozof @Tomasz Stawiszynski u @Karola Paciorka w podcaście Imponderabilia, który bardzo polecam.

A one potrafią wyprowadzić w pole.

Terapeutycznie i życiowo się zgadzam. Często nie wiemy, co czujemy albo mylimy stres z gniewem, smutek z żalem. Czujemy coś, a za godzinę już tego nie czujemy.

Z psychologicznego punktu widzenia jest kilka poziomów emocji/uczuć.

Emocje z Ego – czyli płytkie, ale silne emocje, które często kierują nas do oceny, rywalizacji, porównywania się. Często może wydawać się nam, iż to nasze prawdziwe potrzeby, ale, niestety, tak nie jest.

Emocje z Cienia – czyli głębokie, silne emocje, które często są stłumione i nieprzepracowane. Wywołują często strach, gniew, zranienie, poczucie winy, żal, wstyd, smutek. Mocno wpływają na nasze decyzje i postrzegania świata

Esencja – prawdziwe emocje, które nie są zanieczyszczone ego czy cieniem. Wynikają z naszej prawdziwej osobowości i tożsamości.

I teraz cała “zabawa” polega na tym, z którego poziomu ja czuję się Europejczykiem, a ktoś z narządami kobiecymi czuje się binarnym człowiekiem, ktoś z męskimi narządami czuje się kobietą. Czy jest to wynik zmiennych emocji? Czy jest to wynik wpływu społecznego? Czy jest to wynik EGO, Cienia, czy to naprawdę my?

Oto jest pytanie. Kiedyś świat, system definiował nas odgórnie. Klasyfikował społecznie, religijnie. We współczesnych czasach musimy się nauczyć na nowo odnajdywać siebie, prawdziwych siebie.

Taka myśl w ramach #felitondebowskiego nr 32.

A Ty? Jak definiujesz wolność? Kim jesteś?

Idź do oryginalnego materiału