Ta seria tekstów powstała z potrzeby nazwania tego, co najważniejsze, a często niedopowiedziane w relacji z dorastającym dzieckiem.
Nie znajdziesz w nich porad ani gotowych rozwiązań. Znajdziesz natomiast przypomnienie, iż w centrum każdej relacji jest obecność. Nie jakaś spektakularna, ale taka codzienna, cicha, cierpliwa, wyrozumiała, taka, która nie znika, kiedy robi się trudno i nie oczekuje, iż dziecko będzie łatwe, by zasługiwać na uwagę.
„Widzisz mnie?” to pytanie, które dzieci i nastolatki zadają sobie najczęściej, niestety bardzo rzadko zadają to pytanie na głos. Często jednak zadają to pytanie przez swoje zachowanie, a czasami przez trudne zachowania. I to, czego nastolatki potrzebują najbardziej to odpowiedzi, którą usłyszą nie tylko słowami, a autentyczną rodzicielską postawą, która mówi: „widzę Cię i zostaję przy tobie”.
„Widzę Cię, jakim się stajesz”
To zaczyna się cicho i nie przychodzi nagle. Przejawia się w drobnych gestach, spojrzeniu, które nagle nie unika, ale patrzy uważnie. Pokazuje się w tonie głosu, który brzmi nieco bardziej pewnie lub w decyzjach, które już nie są pytaniami, ale komunikatami: „zdecydował_m”.
I choć to dzieje się obok Ciebie, to nie zawsze jesteś gotów to zobaczyć. Bo przez tyle lat znał_ś to dziecko, te oczy, tę twarz, te reakcje a teraz… coś się przesuwa. Pojawia się nowe „ja”, które jeszcze nie do końca znasz, które buduje się na Twoich oczach, nie pytając, czy jesteś na to gotow_.
To, co kiedyś było wspólne, zaczyna się rozdzielać. Jego decyzje nie zawsze są Twoje, jego gust, jego słowa, jego sprzeciwy są nie po to, by Cię ranić, ale po to, by zbudować siebie na nowo.
Nie robi rewolucji. Po prostu zaczyna żyć coraz bardziej po swojemu, a Ty, jeżeli chcesz naprawdę być blisko, potrzebujesz to zauważyć.
I właśnie wtedy — w tej cichej zmianie, która nie woła, ale jest prawdziwa — Twoje dorastające dziecko nie potrzebuje od Ciebie instrukcji, ocen ani lęku. Potrzebuje natomiast czegoś znacznie, ale to znacznie ważniejszego: Twojego autentycznego uznania.
Nie wychowuj. Zobacz
Uznanie to nie pochwała. To nie słowa typu: „dobra robota”, „ładnie się zachowałeś”, „świetna piątka”.
Uznanie to moment, w którym naprawdę widzisz swoje dorastające dziecko, w którym mówisz oczami:
„Dostrzegam Cię takim, jakim jesteś dziś. Nie przez pryzmat tego, kim byłeś wczoraj. Patrzę z ciekawością i szacunkiem na to, kim się stajesz”.
To moment, w którym przestajesz trzymać go/ją/ich za rękę, a zaczynasz iść obok, jako świadek dorastania.
Nie jest łatwe, szczególnie, kiedy jego decyzje są inne niż Twoje, albo kiedy jego „nie” potrafi mocno zaboleć. Zdajesz sobie sprawę, iż nie jesteś już najważniejszym głosem w jego życiu.
Jeśli pozostaniesz nie po to, by poprawiać, kontrolować, korygować, ale by towarzyszyć, to otwiera się między Wami przestrzeń nowego rodzaju.
To już nie jest czas wychowywania. To czas relacji.
Brakuje nam rytuałów
Kiedyś były ogniska, rozmowy, symboliczne gesty, które mówiły: „Przechodzisz próg. Od dziś jesteś młodym dorosłym”.
Dziś takich rytuałów brakuje i dlatego wiele dzieci próbuje stworzyć je sobie same, często nieporadnie, czasem boleśnie. Zaczynają mówić ostrzej, odsuwają się, stawiają granice i nie robią tego po to, żeby Cię ukarać, ale po to, żebyś zobaczył, iż coś się zmieniło.
Jeśli ich nie usłyszysz, podniosą głos, a jeżeli nie usłyszysz ich złości, mogą zamknąć się w ciszy.
Zawsze jednak, w tym, co trudne, jest ukryte pytanie: „Czy widzisz, iż nie jestem już dzieckiem”?
I właśnie dlatego Twoje słowa mają dziś ogromną wagę.
Bo mogą stać się symbolicznym rytuałem przejścia. Takim cichym, ale znaczącym.
Możesz powiedzieć:
„Widzę, iż w domu mam już młodą kobietę/osobę”.
„Patrzę na Ciebie i myślę: to już nie dziecko, to młod_ mężczyzna/osoba!”
To nie są tylko miłe słowa.
To są słowa, które zostają i zapisują się głęboko, dla Twojego dziecka stają się potwierdzeniem: „Jestem widziane. Już nie jako dziecko, ale jako ktoś, kto rośnie”.
Nowa bliskość
Jesper Juul powiedział kiedyś, iż rodzice często pytają: „Co mam robić z moim dzieckiem?”, a tymczasem najważniejsze pytanie brzmi: „Jak być z nim w relacji”?
Bo gdy dziecko dorasta, nie potrzebuje już prowadzenia za rękę. Nie potrzebuje, byś znał_ wszystkie odpowiedzi. Potrzebuje, byś był_ obok, bez nadzoru, bez presji, bez oczekiwań.
To już nie jest czas kontroli. To jest czas obecności.
Obecności, która nie polega na mówieniu, a na tym, iż słuchasz, kiedy ono mówi, lub iż nie pytasz, gdy ono milczy.
To może być najtrudniejszy moment rodzicielstwa. jeżeli zostaniesz jednak w tych wszystkich nieprzewidywalnych momentach obecny, jeżeli dasz swojemu dorastającemu dziecku poczuć, iż nie musi być idealne, byś chciał przy nim być, to z tych wszystkich mniej lub bardziej zaskakujących momentów zrodzi się coś wyjątkowego.
Nie masz już w domu dziecka.
Masz przy sobie człowieka, który przy Tobie rośnie.
I to nie jest koniec bliskości, to jej nowa forma: mniej głośna, bardziej świadoma, oparta nie na zależności, ale na zaufaniu.
I na koniec: „Widzę Cię i to, kim się stajesz, ma znaczenie”.
To zdanie potrafi towarzyszyć dziecku (człowiekowi) przez całe dorosłe życie.Zwłaszcza, jeżeli wypowiesz je wtedy, gdy ono samo jeszcze w siebie nie wierzy.
Sylwia Śliwocka