29 kwietnia doszło do zabójstwa lekarza. Dr Tomasz Solecki, dyżurując w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, został zaatakowany przez niezadowolonego pacjenta. To pokazuje, jak bardzo oddalamy się od siebie i nabieramy wobec siebie wrogości. Nasza racja staje się najważniejsza. I to za wszelką cenę.
Zabójstwo lekarza w Krakowie. Sprawcą niezadowolony pacjent
Na kanwie wczorajszego wydarzenia, czyli zabójstwa lekarza przez niezadowolonego pacjenta (który prawdopodobnie doskonale „wiedział”, iż lekarz powinien podjąć inne decyzje terapeutyczne), chciałbym poruszyć kwestię coraz większego zapiekania się w swoich przekonaniach i nabierania przekonania, iż tylko ja mam rację. Oddalania się od siebie i wyrabiania coraz większej wrogości — w efekcie prowadzącej do podobnych, jak wczorajsze, wydarzeń.
W świecie, w którym dostęp do informacji nigdy nie był łatwiejszy, o komunikację między ludźmi coraz trudniej. Żyjemy w rzeczywistości podzielonej – nie tylko politycznie czy ideologicznie, ale też mentalnie i emocjonalnie. Każdy z nas zamknięty jest w swojej własnej bańce informacyjnej. Karmiony treściami, które potwierdzają nasze przekonania i wzmacniają podziały. Coraz mniej słuchamy, częściej oceniamy. Ponieważ nasze mózgi poszukują potwierdzenia własnych przekonań, uzyskujemy te potwierdzenia w mediach społecznościowych podsuwających nam odpowiednie treści. Coraz mniej próbujemy zrozumieć, a coraz chętniej szukamy winnych.
Zamiast budować mosty, stawiamy mury. I — choć dzięki technologii jesteśmy bliżej siebie niż kiedykolwiek — w rzeczywistości oddalamy się od siebie z każdym kliknięciem.
Śmierć lekarza. Coraz częściej przekraczamy granicę
Jakiś czas temu Gazeta Wyborcza napisała artykuł o tym, iż osoby z ADHD łykają leki jak cukierki. W artykule autor sugerował, iż wiele osób z ADHD w rzeczywistości poszukuje „wymówki” dla swojego zachowania. Decyduje się na przyjmowanie leków, które tak naprawdę nie są im potrzebne.
Kiedy rozmawiałem z dziennikarzem, który napisał powyższy artykuł, żalił mi się, iż po moim artykule stanowiącym odpowiedź na krzywdzące pacjentów tezy, otrzymuje wiele pogróżek dotyczących jego życia. Natychmiast zareagowałem, publikując prośbę do wszystkich moich czytelników, żeby nie posuwali się do wysuwania gróźb. I, mimo iż niektórzy oburzali się, iż przecież artykuł ten zadał mnóstwo cierpienia osobom z ADHD i ich rodzinom, nie zmieniłem zdania.

Istnieje bowiem granica między nie zgadzaniem się i być może choćby drwieniem, sarkazmem, kpinami, a personalnymi groźbami. Jest to granica, której przekroczyć nie wolno. Nie tylko dlatego, iż jest to karalne, ale także dlatego, iż zagrożenie odczuwane przez dyskutanta powoduje jedynie zamknięcie się w sobie i bronienie swoich tez, bez otwarcia się na moją opinię.
Dlatego proszę, dyskutujmy, zarzucajmy sobie nieprawdę, drwijmy, obrażajmy się (jeśli już musimy), ale nie składajmy pogróżek pod czyimś adresem, bo nie ma nic droższego niż zdrowie i życie ludzkie. I żadna idea czy racja nie jest jego warta.