W minionym tygodniu odbyło się posiedzenie sejmowej Komisji Gospodarki i Rozwoju. Głównym tematem rozmów była Apteka dla Aptekarza (tzw. AdA). W posiedzeniu wzięli udział posłowie, urzędnicy Ministerstwa Zdrowia, Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego, oraz przedstawiciele środowiska aptekarskiego. Przeciwnicy wprowadzonej w 2017 roku i znowelizowanej w 2023 roku ustawy starali się przekonać posłów, iż wpłynęła ona na zmniejszenie dostępności aptek dla pacjentów. Przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia prostowali te dezinformacje, przedstawiając dane dotyczące zmian na rynku aptecznym po 2017 roku.
- Czytaj także: 400 gmin bez aptek? W 200 nigdy ich nie było….
Przed GIF nie toczy się żadne postępowanie związane z AdA 2.0
Na Komisji głos zabrał Dyrektor Generalny Głównego Inspektora Farmaceutycznego, Marcin Wójtowicz. Podkreślił on, iż GIF może patrzeć na zapisy tej ustawy tylko i wyłącznie przez pryzmat prowadzonych postępowań administracyjnych. Przekazał on jednak informacje, iż w tej chwili przed GIF nie toczy się żadne postępowanie administracyjne związane z AdA 2.0.
– Dlatego na tym etapie my się nie możemy wypowiedzieć w żaden sposób o stosowaniu tej ustawy, bo my się odpowiadamy w postępowaniach administracyjnych, które się toczą. W tej chwili toczą się jakieś postępowania przed organami I instancji, ale tutaj ingerencja GIF ze względu na uwarunkowania zawarte w ustawie Prawo Farmaceutyczne jest niemożliwa. – tłumaczył Marcin Wójtowicz.
Rozróżniajmy aptekę od sklepu z lekami
Po posłach, urzędnikach resortu zdrowia oraz Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego głos zabrali, farmaceuci, właściciele aptek oraz przedstawiciele organizacji branżowych. Ci pierwsi wskazali, iż najważniejszym aspektem, którym należy się zająć podczas rozmowy nad kształtem Apteki dla Aptekarza powinno być dobro pacjenta.
– Ja zaczynałem pracę 15 lat temu, kiedy nie obowiązywały przepisy Apteka dla aptekarza. Po studiach, pełen ideałów trafiłem do sklepu z lekami. Tam moje umiejętności nie były w cenie, moje kompetencje nie były istotne. Istotne było to abym realizował target, sprzedawał jak najwięcej i mi się to nie podobało. Ja wiem, iż dobro pacjenta to nie jest ilość leków, którą on przyjmie. – mówił mgr farm. Paweł Siemaszko, właściciel apteki ogólnodostępnej.
Podkreślił on ponadto, iż przesycony rynek, bez jakichkolwiek regulacji sprzyjał powstawaniu sklepów z lekami. W nich nad farmaceutą czuwa ktoś, kto mówi co ma sprzedać. Zdaniem farmaceuty konieczne jest zatem, aby rozróżnić apteki, od sklepów z lekami.
Apteki prowadzone przez niefarmacuetów wcale nie są gorsze
W opozycji do opinii mgr farm. Pawła Siemaszko, głos zabrali właściciele sieci aptek. Podkreślali oni, iż w ich placówkach pracują farmaceuci, którzy są takimi samymi fachowcami, jak ci prowadzący swoje apteki.
– Nie ma Pan prawa mówić, iż w aptece prowadzonej przez farmacuetę to jest idealnie, bo moglibyśmy znaleźć wiele przykładów przeciwnych. Apteki prowadzone przez niefarmaceutów wcale nie są gorzej prowadzone, a może i często lepiej. – powiedział do Pawła Siemaszko Leszek Jargan, właściciel sieci aptecznej Aptek Blisko Ciebie.
Zdanie to podzielali inni właściciele aptek. Podkreślali, iż krzywdzące jest mówienie o nich, jak o cynicznych kapitalistach.
– Nie mówmy tak – ci to tylko maksymalizują zysk, a tamci myślą tylko jak dobrze pacjenta potraktować. U mnie również pracują farmaceuci, którzy przyszli z aptek indywidualnych. jeżeli byłoby u mnie gorzej, to na pewno, by oni u mnie nie pracowali. – podkreślał Edward Bem, właściciel sieci aptek.
W podobnym tonie wypowiedział się również mgr farm. Mariusz Kisiel, przedstawiciel Związku Aptek Franczyzowych. Wskazał on, iż magister farmacji jest niezależnym zawodem zaufania publicznego. Dlatego żaden właściciel apteki nie ma prawa mu narzucać obowiązków, które są niezgodne z jego wiedzą merytoryczną.
– Nie zgadzam się o mówieniu o aptekach, iż są to sklepy z lekami. Niezależnie od tego, do kogo należy apteka, w każdej z nich pracuje wykwalifikowany personel. Pacjentowi nie sprawia różnicy kto jest właścicielem apteki, jego interesuje dobra oferta w aptece – dostępności do leków i fachowej obsługi. – podsumował mgr farm. Mariusz Kisiel.
Samorząd aptekarski o ustawie AdA
Głos w dyskusji zabrał również samorząd aptekarski. Jego przedstawiciele przypomnieli dlaczego ustawa Aptekarza dla Aptekarza została w ogóle przyjęta. Podkreślali o konieczności zabezpieczenia sektora farmaceutycznego, który jest niezwykle wrażliwy społecznie, wpływa na bezpieczeństwo państwa, a jednocześnie charakteryzuje się dużą wagą finansową.
– Dlaczego powstały AdA 1.0 i AdA 2.0? Przecież one nie musiałyby wejść, gdyby nie próbowano ich omijać (…). Brak tych regulacji rodził przez wiele lat patologie, którym chcemy powiedzieć stop. – mówił wiceprezes NRA, dr n. farm. Mikołaj Konstanty.
Przedstawiciele władz samorządu aptekarskiego mówili o pozytywnych efektach wprowadzenia Apteki dla Aptekarza. Jednym z nich jest korzystna dystrybucja aptek na polskim rynku.
– Ciężko u nas mówić o trudnym dostępie do aptek. Apteka dla aptekarza gwarantuje równomierną dystrybucję aptek na terenie Polski. Apteki nie koncentrują się w centrach miast, ale mogą się także otwierać na ich obrzeżach. – podsumował prezes Okręgowej Rady Aptekarskiej w Bydgoszczy, mgr farm. Marcin Piątek.
Co więcej, podkreślali oni, iż fakt, iż w 400 polskich gminach nie ma apteki, nie jest efektem Apteki dla Aptekarza. Wskazali, iż dobitnie pokazują to dane przedstawione przez Ministerstwo Zdrowia.
– Mówienie, iż ustawa, która została w tamtym roku wprowadzona spowodował, iż w 400 gminach nie ma apteki, wydaje się być bardzo chybionym stwierdzeniem. – podkreśliła Karolina Wotlińska-Pełka, prezes Częstochowskiej Okręgowej Rady Aptekarskiej.
©MGR.FARM