Antonina (imię zmienione) z Petersburga dowiedziała się latem, iż jest w ciąży. Ze względu na trudną sytuację finansową zdecydowała się na aborcję – ma już jedno dziecko, a niedawno straciła pracę. Zabieg okazał się kosztowny, a lekarze w kilku klinikach celowo go opóźniali. – Dostałam informację, iż lekarze otrzymują 20 tys. rubli za każdy przypadek, gdy uda im się odwieść kobietę od aborcji – mówi Antonina.
Władze rosyjskie coraz bardziej utrudniają dostęp do aborcji – w sposób, który można porównać z faktycznym zakazem. Coraz więcej prywatnych klinik odmawia przeprowadzania zabiegów lub je opóźnia pod presją państwa. Aktywiści z regionu Murmańska donoszą, iż po szóstym tygodniu ciąży farmakologiczna aborcja jest praktycznie niemożliwa. Po tym czasie kobiety mają do wyboru tylko bardziej traumatyczne metody, jak aspiracja próżniowa czy łyżeczkowanie.
To wszystko dzieje się zaś w czasie, gdy sytuacja demograficzna Rosji jest coraz bardziej dramatyczna. Od maja 2025 roku władze przestały publikować statystyki ludności. Wcześniej ekspert służby statystycznej, Rosstatu, Aleksiej Raksza informował o historycznie najniższej liczbie urodzeń dziennie – od początku prowadzenia statystyk w XVIII wieku.
Zachęty finansowe i kary
Rosyjskie państwo próbuje zwiększyć liczbę urodzin poprzez ograniczenie dostępu do aborcji. W kilku regionach, m.in. Murmańsku i Niżnym Nowogrodzie, władze całkiem oficjalnie ogłosiły plany nagradzania psychologów i lekarzy, którzy odwiodą kobiety od aborcji. W Petersburgu nie ogłoszono tego oficjalnie, ale za "namawianie do aborcji" grożą grzywny: do 20 tys. rubli dla osób fizycznych i do 50 tys. dla instytucji.
Antonina opowiada, iż pierwszą przeszkodą była długa procedura uzyskania zgody na zabieg. – Skontaktowałam się z siecią prywatnych klinik. Tam kierowano mnie od jednego specjalisty do drugiego, aż w końcu powiedziano, iż tylko jedna placówka w całym mieście wykonuje aborcje – mówi. Zgodnie z prawem kliniki muszą dać kobiecie 48 godzin na przemyślenie decyzji. Potem wymagano licznych badań, co znów opóźniło zabieg. Przekroczono sześciotygodniowy limit dla aborcji farmakologicznej. – U mnie było sześć tygodni i jeden dzień – przez długie oczekiwanie. Pozostała tylko aspiracja próżniowa – mówi Antonina i dodaje, iż w końcu otrzymała też wysoki rachunek za zabieg.
W końcu udało jej się znaleźć klinikę, w której terminy były bardziej elastyczne. – Kiedy się przez to przechodzi, ogarnia cię niepokój. To moje pierwsze doświadczenie z aborcją. Nie sądziłam, iż kiedykolwiek mi się to przydarzy. Poza tym przerażające jest to, iż nie ma się już kontroli nad własnym życiem – mówi Antonina.
Grzywny za "namawianie do aborcji"
Od września 2025 roku w 23 regionach Rosji obowiązują grzywny za „namawianie do aborcji”. Ustawa po raz pierwszy została przyjęta lokalnie w Mordowii i przewiduje odpowiedzialność karną za nakłanianie do przerwania ciąży – przez perswazję, oferty, oszustwo czy przekupstwo. W niektórych regionach lekarzom grożą grzywny do 50 tys. rubli (ok. 500 euro), a instytucjom – do 200 tys. (ok. 2 tys. euro) oraz odebranie licencji medycznej.
Nie ma jednak udokumentowanych przypadków, by lekarze zostali ukarani. DW nie udało się znaleźć takich potwierdzonych informacji. Eksperci twierdzą jednak, iż sama groźba może wywołać strach. W Niżnym Nowogrodzie próbowano odwieść od aborcji kobietę z przeciwwskazaniami medycznymi do ciąży. Jednocześnie władze regionalne odnotowały rekordową liczbę odmów wykonania aborcji przez prywatne kliniki: od początku 2025 roku 46 z 55 placówek dobrowolnie zrzekło się licencji na wykonywanie takich zabiegów.
Również w regionie Wołogdy zaostrzono ograniczenia dotyczące aborcji. Na początku roku gubernator regionu Georgij Filimonow zażądał całkowitego zakazu przeprowadzania zabiegu w klinikach państwowych i prywatnych. Ma to bezpośredni wpływ na życie zwykłych ludzi. W kwietniu odmówiono kobiecie aborcji, powołując się na ustne polecenie regionalnego ministerstwa zdrowia oraz "względy moralne i religijne". Kobieta ostatecznie poddała się aborcji w sąsiednim regionie Jarosław i wniosła sprawę do sądu. Pełniący obowiązki ordynatora oddziału położniczego został skazany na grzywnę w wysokości 15 tys. rubli (ok. 150 euro) za odmowę wykonania zabiegu w klinice.
Rosnące naciski i ekstremizm
Jednym z najważniejszych lobbystów za zakazem aborcji jest Rosyjska Cerkiew Prawosławna. Już w 2019 roku metropolita Hilarion z Wołokołamska oświadczył, iż jego cerkiew uważa aborcję za "zalegalizowane zabójstwo nienarodzonego człowieka", a w 2022 roku patriarcha Cyryl zażądał wprowadzenia zakazu zabiegu w prywatnych klinikach.
Jednocześnie w 2025 roku skrajnie prawicowa organizacja "Rosyjska Wspólnota" zorganizowała nagonkę na lekarzy w Kałudze. Aktywiści wtargnęli do szpitali, oskarżali medyków o "zabijanie rosyjskich dzieci" i wywierali presję w mediach społecznościowych.
Ginekolog Jewgienij także znalazł się na celowniku. Organizacja zaczęła rozpowszechniać informacje na jego temat i nazywać go "lekarzem aborcyjnym". Lekarz musiał bronić swojego dobrego imienia. Wcześniej "Rosyjska Wspólnota" wtargnęła już do innej kliniki w Kałudze i oskarżyła położną o "cynizm", bo rozpowszechniała informacje o pigułkach aborcyjnych.
Stanowisko Kremla
W ciągu ostatnich dziesięciu lat Kreml zaostrzył również swoją retorykę. Jeszcze w 2016 roku rzecznik prasowy Dmitrij Pieskow twierdził, iż rząd nie bierze udziału w dyskusji na temat zakazu, ponieważ w społeczeństwie istnieją diametralnie przeciwstawne stanowiska. W 2024 roku Pieskow mówił o demografii – iż wskaźnik urodzeń w Rosji spadł do katastrofalnie niskiego poziomu (1,4) i iż koniecznie trzeba temu zaradzić. W tym roku ostatecznie odmówił komentarza na temat ewentualnego zakazu aborcji w rosyjskich regionach.
Zmieniło się również stanowisko prezydenta Władimira Putina. W 2017 roku ostrzegł, iż zakaz aborcji doprowadzi do wzrostu liczby nielegalnych zabiegów w kraju i wyjazdów kobiet za granicę. Cztery lata później mówił o konieczności poprawy warunków życia rodzin, a w 2023 roku podkreślał prawa i wolności kobiet. W obliczu zmian demograficznych w latach 2024 i 2025 Putin ubolewał nad brakiem kobiet w wieku rozrodczym. I ostrzegał, iż przy obecnych trendach demograficznych trudno będzie utrzymać wielkie terytorium Rosji.