W łapach humanistów II. „Protokół terapii daremnej”.
Izabela BRODACKA
Okres wielkanocny w wielu kulturach, nie tylko w cywilizacji chrześcijańskiej traktowany jest jako czas zwycięstwa życia nad śmiercią. 25 marca w 30 rocznicę wydania przez Jana Pawła II encykliki „Evangelium vitae” obchodzony jest Dzień Świętości Życia.
I właśnie w tym okresie w mediach pojawiały się doniesienia o dzieciach którym odmówiono pomocy medycznej, gdyż jacyś lekarze wystawili im „protokół terapii daremnej” oznaczający nakaz rezygnacji z jakiekolwiek terapii i ratowania życia.
Dzieci te otrzymały zatem wyrok śmierci wydany przez zespół dwóch czy trzech lekarzy, wyrok śmierci od którego nie przysługuje żadna procedura odwoławcza i nie przysługuje choćby możliwość ułaskawienia ich przez prezydenta, która przysługuje przecież każdemu przestępcy.
Dodajmy, iż w tej chwili żaden sąd nie może skazać choćby wyjątkowo okrutnego seryjnego mordercy i gwałciciela na śmierć. Anders Breivik morderca blisko 100 osób na wyspie Utøya skazany tylko na 21 lat więzienia, żyje sobie w dobrych warunkach w norweskim więzieniu, a władze troszczą się czy jest dobrze odżywiany i czy ma dostęp do Internetu. W Polsce w marcu opuścił więzienie Ryszard Cyba skazany na dożywocie za morderstwo działacza PiS Marka Rosiaka.
W kontrowersyjnej w środowisku lekarskim sprawie „protokołu terapii daremnej” dziennikarze relacjonowali między innymi sprawę rodziców 4-letniego Kacpra, którym odmówiono wysłania karetki do ich chorego dziecka ze względu na wystawiony dziecku „protokół terapii daremnej”. Rodzice przez godzinę próbowali sami bezskutecznie reanimować w domu umierające dziecko. Błagali lekarzy o pomoc, ale usłyszeli, iż „wystawionego raz protokołu nie da się cofnąć czy anulować”.
Anonimowy anestezjolog z jednego z małopolskich szpitali przyznał, iż zespół lekarski na jego zlecenie wydał w ciągu roku ponad 30 „protokołów terapii daremnej”.
Chyba pierwszy raz w historii te same osoby pełnią rolę sądu wydającego nieodwołalny wyrok śmierci, oraz czasami kata wykonującego ten wyrok w szpitalu. Co gorsza ta niepojęta podwójna rola przypadła lekarzom, którzy powinni reprezentować zawód społecznego zaufania. Od lekarza człowiek powinien oczekiwać wyłącznie pomocy a nie wydania i wykonania wyroku śmierci, w dodatku na niewinnym dziecku.
Argument, iż to dziecko i tak umarłoby jest idiotyczny. Wszyscy umrzemy, a jednak dla większości nie jest obojętne kiedy to nastąpi. Do prawników Ordo Iuris zgłosiła się również lekarka, której dorosły syn zmarł, gdyż nie udzielono mu koniecznej pomocy medycznej po tym jak lekarze wystawili mu „protokół terapii daremnej”.
Zwolennicy eutanazji w białych rękawiczkach epatują ostatnio odbiorców pośmiertnym listem chorej na nowotwór kobiety do jej lekarzy. Kobieta ta pisze, iż bezskutecznie błagała lekarzy o wyzwolenie jej od cierpień. prawdopodobnie istnieją nieliczni, udręczeni chorobą pacjenci, którzy naprawdę chcieliby umrzeć. Dlaczego zatem nie ograniczyć „protokołu terapii daremnej” tylko do tych przypadków?
Zapewne istnieją również dzieci, które wolałyby sierociniec od rodzinnego domu? Zdarzały się takie przypadki i do nich powinno się ograniczyć odbieranie dzieci rodzicom. Tymczasem odbiera się dzieci na wniosek niedouczonej pani psycholog, za nieład w domu czy muszki owocówki w kuchni, wyrywa się je siłą, zrozpaczone, z rodziny i skazuje na pobyt w „ bidulu” gdzie dopiero mogą się spotkać z prawdziwą przemocą i prawdziwym okrucieństwem.
Istnieją również starzy ludzie, którzy chcieliby znaleźć się w domu pomocy społecznej. Dlaczego jednak wyrokiem sądu umieszcza się w DPS-ach staruszków, którzy wcale tego nie chcą tylko dlatego, iż mają nieład w domu, podczas gdy chętni czekają na miejsce w takim domu czasami kilka lat? Dlaczego krzywdzi się, a choćby zabija ludzi rzekomo dla ich własnego dobra?
Odpowiedzialność za praktyki związane z „ protokołem terapii daremnej” ponoszą – jak już pisałam – dwa dokumenty. Jednym z nich jest stanowisko Towarzystwa Internistów Polskich dotyczące umierających – zdaniem lekarzy- pacjentów, którzy sami nie mogą decydować o sobie. Zmiany wprowadza się po cichu, tylnymi drzwiami jako wytyczne dla lekarzy sprzeczne z obowiązującym prawem i z etyką lekarską.
Poza tym wprowadzone od 1 stycznia zmiany w Kodeksie Etyki Lekarskiej zdecydowanie zakazują stosowania „terapii daremnej”, czyli ratowania pacjenta.
Prawnicy Ordo Iuris kierują do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w przypadku dzieci, którym lekarze odmówili pomocy z powodu zastosowania wobec nich „protokołu terapii daremnej”. Interweniują również w Towarzystwie Internistów Polskich w sprawie ich, budzącego powszechne oburzenie, stanowiska oraz w sprawie zmian w Kodeksie Etyki Lekarskiej, w świetle których lekarze udzielający pomocy ciężko czy choćby beznadziejnie chorym pacjentom popełniają wykroczenia zawodowe.
Jak doniosły media 9-miesięcznemu chłopcu zdolnemu do życia, przed samym porodem wstrzyknięto truciznę prosto do serca. Miał 37 tygodni — do narodzin brakowało mu zaledwie kilku dni. Odbyło się to w Polsce, w szpitalu w Oleśnicy. Gizela Jagielska, zastępca dyrektora szpitala w Oleśnicy z dumą poinformowała media, iż szpital wykonał zalecaną aborcję. Pozwolę sobie użyć argumentum ad hominem. interesujące czy pani Gizela chciałaby dostać prosto w serce zastrzyk z fenolu . Taki, jaki stosowali niemieccy lekarze w Oświęcimiu. Można byłoby zresztą objąć ją „protokołem terapii daremnej”. Pomimo wielu lat studiów i wieloletniej praktyki lekarskiej nie zrozumiała na czym polega powołanie lekarza i nie ma najmniejszych szans żeby to kiedykolwiek zrozumiała. Małe są również szanse żeby zrozumiała co czyni minister zdrowia, „humanistka” Izabela Leszczyna choć uzyskała tytuł magistra filologii polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz ukończyła liczne studia podyplomowe, w tym filozofię i etykę.
Te panie nie rozumieją i chyba nigdy nie zrozumieją, iż nie wolno nikogo i pod żadnym pozorem wykluczać ze wspólnoty ludzkiej – Żydów, nienarodzone dzieci, ciężko chorych, rudych, otyłych, Rosjan czy Czeczenów.