Rok 2024 przyniósł rekordową liczbę zwolnień grupowych – sytuacja na rynku pracy była najgorsza od czasów pandemii.
Z deklaracji pracodawców wynika, iż w ubiegłym roku redukcje miały objąć niemal 40 tysięcy osób, co oznacza wzrost o jedną piątą w porównaniu z rokiem 2023. Ostatecznie pracę straciło 27 tysięcy osób – to aż o 60 procent więcej niż rok wcześniej.
Niestety, nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się ustabilizować. Jak podaje „Rzeczpospolita”, powołując się na dane stołecznego Urzędu Pracy, rok 2025 może być równie trudny pod względem zatrudnienia.
Fala zwolnień nie ustaje
Już w styczniu liczba zapowiedzianych redukcji etatów była niemal 30 razy większa niż rok wcześniej. Podczas gdy na początku 2023 roku osiem firm planowało zwolnić łącznie 340 pracowników, w tym roku 11 pracodawców zadeklarowało redukcję obejmującą aż 9,5 tysiąca osób. W dużej mierze ma to związek z masowymi zwolnieniami w Poczcie Polskiej.
Eksperci przewidują, iż w 2025 roku może być nieco mniej spektakularnych zwolnień grupowych niż w 2024, jednak coraz więcej firm decyduje się na stopniowe ograniczanie zatrudnienia, aby uniknąć medialnego rozgłosu. „Widzimy trend, w którym firmy redukują zatrudnienie małymi krokami” – zauważa Jacek Puszakowski, dyrektor w firmie LHH.
Czy winna jest rosnąca płaca minimalna?
Jednym z głównych powodów zwolnień są rosnące koszty prowadzenia działalności, wynikające między innymi z kolejnej podwyżki płacy minimalnej. Od stycznia 2024 roku wzrosła ona o 8,5 proc., osiągając poziom 4666 zł brutto. Kolejnym czynnikiem jest odpływ kapitału z Polski – coraz więcej firm decyduje się przenosić swoją działalność za granicę.
Mimo trudności, Polska wciąż utrzymuje jeden z najniższych poziomów bezrobocia w Europie. Jednak i to zaczyna się zmieniać. Pod koniec stycznia w urzędach pracy zarejestrowanych było 838,7 tysiąca bezrobotnych, co oznacza wzrost o 52,6 tysiąca osób w porównaniu z poprzednim miesiącem.